Bełchatów, ulica Roweckiego 18
Kilka dni później
Majka kurczowo trzymała walizkę w lewej dłoni, a torebkę w
prawej.
- To już wszystko? -
Zapytał Michał patrząc na ukochaną. Winiarski wziął pakunki od dziewczyny i
zapakował je do swojego bagażnika. Panna Ludwiczak oddalona myślami zupełnie
gdzie indziej dopiero po chwili usłyszała głos siatkarza.
- Tak, tak. -
Odparła.
- Zobaczysz będzie
super! - Zawołał entuzjastycznie nastawiony.
- Jasne, jasne. -
Rzuciła sarkastycznie niebieskooka.
- Musisz zacząć się
przyzwyczajać. - Przypomniał jej Michał.
- Wiem, słyszałam to
już setki razy. - Odpowiedziała patrząc w dal przez okno samochodu. Siatkarz
zrezygnował z dalszej rozmowy. Po niedługiej przejażdżce samochodem byli już na
miejscu. Oczom Majki stanął jednopiętrowy dom niezwykle uroczy z drewnianymi
elementami i zaniedbanym ogrodem. Wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę
furtki. W tym czasie Michał wyjął
walizkę i wszedł do domu za ukochaną.
- Ogarnąłem tu
trochę. - Przyznał dumny z siebie.
- I tak wszystko
pozmieniam, już moja w tym głowa. - Rzuciła i posłała mu diabelskie spojrzenie.
Bełchatów, ulica 1 Maja
Dzwonek od mieszkania panny Tul i Ludwiczak zadzwonił. Nina, która nie spodziewała się żadnych gości
z przerażaniem ruszyła w kierunku drzwi. -"Mam nadzieję, że nie
rodzice" - Myślała w duchu. Otworzyła powoli drzwi i zobaczyła swojego
chłopaka we własnej osobie.
- Co Ty tu robisz?! -
Krzyknęła ze szczęścia.
- Wróciłem! -
Odpowiedział jej równie wesoło i załapał ją za talię.
- Nic nie mówiłeś
gnojku! - Rzuciła, gdy wyrwała się z powitalnego pocałunku.
- Tak zwana
niespodzianka. - Powiedział z błyskiem w oku. Po chwili powitanie w holu
przerwał im pies Niko.
- Niko mój kumplu! -
Karol podszedł do psa. Poczochrał go po jasnym łebku, na co szczeniak
odpowiedział podniesioną łapą do góry.
- A pies to, co też
niespodzianka? - Zapytała Nina, oczekując wyjaśnienia.
- Pies to prezent, a
właściwie będzie nasz wspólny. Potrzebujesz jakiegoś zwierzaka, a nie w kółko
praca, dom, praca, dom. - Rozrysował jej schemat Kłos.
- Uduszę Cię kiedyś
wiesz? - Powiedziała i spojrzała na niego swoimi zielonymi oczami.
- Nie musisz mnie
dusić.. Tylko... Tylko mnie kochaj. - Rzucił Wąski.
Bełchatów, ulica Roweckiego 18
- O cholera! Już po
7:00! - Zapiszczała Majka, gdy zerknęła na zegarek stojący na jej szafce obok
łóżka w sypialni. Druga część łóżka była już pusta. Michał najwidoczniej już
wstał. Blondynka w błyskawicznym tempie wyskoczyła z Krainy Snu i pobiegła do
szafy. Zaczęła kopać w strefie ubrań do pracy. Sprawnie wyciągnęła luźniejszą
granatową sukienkę, a do tego dorzuciła kremowy, obcisły żakiet. Nagle jej
oczom ukazał się Winiar.
- Czemu mnie nie
obudziłeś?! Jestem już spóźniona! Słyszałeś?! Spóźniona!!! - Warknęła złością
na chłopaka.
- Słyszałem, nie
denerwuj się tak... Poza tym tak słodko spałaś... - Rzucił, co rozwścieczyło ją
jeszcze bardziej.
- Słodko spałam?!
Wiesz, gdzie to teraz mam?! – Ten jej głosu nadal był podniesiony. Michał
spuścił wzrok ze zrezygnowaniem.
- Przepraszam no...
To nasz pierwszy wspólny poranek... - Przyznała zawstydzona - Ale to Ty go
spieprzyłeś. - Rzuciła i zbiegła schodami na dół. Winiar ruszył za nią.
- Właśnie robiłem nam
śniadanie. - Rzucił Misiek.
- Jasne, jasne. - Powiedziała
Majka i w przelocie zjadła pół ogórka, którego z trudnością wepchnęła do ust. Chwyciła
czarną torebkę i szarą teczkę.
- A Ty gdzie pędzisz?
- Spytał zdezorientowany Misiek.
- No do biura...
Robota czeka... - Odpowiedziała.
- No, ale w Twoim stanie
tak bez śniadania? - Zapytał brunet.
- Lunch zjem w pracy.
Pa! - Rzuciła na pożegnanie i wychodząc niechcący trzasnęła drzwiami.
Bełchatów, Hala Energia
Michał szedł ze
swoją sportową granatową torbą u boku w kierunku hali. Chociaż nie mówił tego
głośno to cieszył się na samą myśl, że już zaczynają się treningi
przygotowawcze do sezonu 2015/2016. Spotkania z kolegami, wyjazdy za granicę.
Martwił się też jak pogodzi to wszystko ze związkiem jego i Majki, z przyjściem
na świat ich dziecka. Jednakże bardzo martwił się o dziecko. Majka w ogóle nie
wydawała się przejmować faktem, że jest w ciąży. Nie oszczędzała się w pracy,
pracowała na nadgodzinach i jeszcze ten cały wyjazd do Sztokholmu. Michał
wiedział, że musi zdecydowanie zabronić jej tego wyjazdu. Tuż przed wejściem na
halę Michał spotkał Karola.
- Cześć stary. -
Zawołał Michał.
- Witaj starcze. -
Odpowiedział mu Kłos.
- Zaraz Ci wjebie. -
Rzucił ze śmiechem Winiarski.
- Czekam. - Odparł
blondyn. W tej chwili Michał przerzucił granatową torbę jednak chybił, nie
trafił Karola. Zielonooki uciekł przez
srebrne barierki na drugą stronę. Siatkarze zaczęli się gonić. Wąski rzucił
swoją białą torbę i trafił w ramię Winiara. Ten drugi zaś, oddał ponowny traf i
tym razem się udało. Karolowi oberwało się w tyłek.
- No na litość Boga,
chłopacy! - Rzucił Falasca - Czy wy macie wciąż po pięć lat?! - Dorzucił i
niemal tłumił łzy śmiechu w oczach.
- Yyy, to on zaczął.
- Zaczął wyjaśniać Karol i wskazał palcem na starszego kolegę.
- Mniejsza z tym, obaj
na halę. Po pięćdziesiąt pompek na rozgrzewkę! - Powiedział ze satysfakcją.
FOLK DESIGN, Bełchatów
- Katarzyna spotkanie
z analitykami o 12:00, tak? - Chciała upewnić się Majka.
- Tak, Pani Dyrektor.
- Odpowiedziała asystentka.
- To się wyrobię. -
Spojrzała na zegarek Dyrektorka.
- Pani Dyrektor, co
przynieś na lunch? - Zapytała Kasia.
- Tak wcześnie? -
Zauważyła niebieskooka.
- Mówiła pani
wcześniej, że nie jadła śniadania.
- Aa, tak faktycznie.
Wiesz, co dzisiaj to może sałatka z tuńczykiem. - Rzuciła Dyrektorka znad
biurka.
- Oczywiście, to ja
przyniosę. - Odpowiedziała Pawlikowska
- Katarzyna, najpierw
ksero. - Upomniała ją pracodawczyni. Szatynka wróciła się po dokumenty i wyszła
z gabinetu. Dyrektorka wyszła z gabinetu i zerknęła na swoich podopiecznych w
pokoju obok. Wszyscy pilnie przerzucali dokumenty albo robili coś pilnie na
komputerach.
- Anna, proszę Cię na
chwilę i Roberta też. - Majka wykonała charakterystyczny ruch ręką. Oboje
podeszli do Dyrektorki.
- Słuchajcie jedno z
was musi iść ze mną na spotkanie z analitykami, kto zajmował się tym projektem?
- Zapytała panna Ludwiczak.
- No ja. - Przyznał
Robert.
- Świetnie idziesz ze
mną. A Ty Anka to zestawienie do Działu Finansów proszę na dziś. Pilne. -
Rzuciła krótko i razem z Robertem wyszli na spotkanie.
Bełchatów, ulica Roweckiego 18
- Widzisz mamusia już
jesteśmy. - Powiedziała Dagmara patrząc przez okno taksówki na dom. Pani Ewa
Stęplewska zapłaciła taksówkarzowi za usługę i obie z Olkiem wyszły, targając
po walizce.
- Przegonimy ich
szybciej niż im się wydaje. - Zapowiedziała Ewa, matka Dagmary.
- Oczywiście mamusiu.
Zobaczysz tej gówniarze się odechce i jemu też. - Dorzuciła swoje brunetka. Chwyciła
Olka za rękę i ruszyły w kierunku domu. Brunetka wpisała kod do domofonu, który
doskonale znała. Obie kobiety z dzieckiem u boku weszły do domu.
- To tak mamo, zajmij
pokój na parterze obok salonu, ten jednoosobowy. A ja będę mieć pokój z Olkiem,
tam gdzie kiedyś miał. - Rzuciła Dagmara.
- Jasne córcia. -
Pani Stęplewska weszła do swojego nowego pokoju i już zaczęła się rozkładać -
Podoba mi się. - Stwierdziła po chwili. W tym czasie Dagmara wtachała swoją
walizkę i torbę Olka na górę.
- Pamiętasz Oli, Twój
dawny pokój? - Spytała zadowolona.
- Pamiętam, a
naprzeciwko miałaś pokój Ty z tatą. - Przypomniał sobie chłopiec.
- Kochanie teraz,
będziemy mieć ten pokój razem. Jest duży, więc się zmieścimy. - Podeszła i
przytuliła syna.
W tym czasie
nieświadoma niczego Majka podjechała koło bramy swoim czarnym volvo. Było już
przed 17:00, czyli normalna pora po zakończeniu pracy. Wysiadła z samochodu,
zabierając torebkę z przedniego siedzenia. Wykonała kilka kroków na swoich
wysokich granatowych szpilkach i znalazła się przy furtce. Wpisała kod do
domofonu. Furtka po lekkim pchnięciu otworzyła się. Panna Ludwiczak otworzyła
drzwi od domu. Na wieszaku wisiały
nieznajome jej kurtki i płaszcz. Drzwi były pootwierane na oścież do każdego
prawie pokoju.
- Michał już
wróciłeś? - Zapytała, a jej głos rozległ się po wielkim salonie. Dagmara
słysząc na górze znajomy jej głos, zeszła po schodach.
- Witaj kochana. -
Rzuciła i skinęła jej głową.
- Co Ty... Co Ty tu
robisz? - Zapytała zaskoczona Majka.
- Jakby Ci to
powiedzieć... Mieszkam tu. - Na twarzy pojawił się wyraz triumfu.
- Przecież po rozwodzie
dom został zapisany na Michała. Prawnie. - Odpowiedziała blondynka.
- Majeczko... Musisz
się jeszcze wiele nauczyć. To ja kończyłam studia prawniczo-administracyjne, a
Ty tylko marketing. Mam większe pojęcie, co do posagu małżeńskiego. -
Powiedziała z pogardą. Niebieskooka nie chcąc się denerwować ściągnęła
niewygodne obcasy i kurtkę. Zupełnie się nie kontrolując pogładziła się po
brzuchu.
- Przytyłaś. -
Skomentowała Dagmara.
- A no wiesz,
wpieprza się za dużo. - Rzuciła panna Ludwiczak. Chwilę później do domu wrócił
po treningu Michał.
- Cześć kochanie. Jak
się czujesz? - Powiedział Michał wchodząc do domu.
- Hej, gości mamy. -
Odpowiedziała sądząc po tonie głosu zła Majka. Siatkarz spojrzał dziwnym
wzrokiem na ukochaną.
- Gości? - Zawołał
zaskoczony.
- Twoją ex i ex
teściową. - Rzuciła rozdrażniona blondynka. Winiarski wszedł do salonu
połączonego jednocześnie z kuchnią. Przy kuchence kręciła się Ewa Stęplewska
wraz ze swoją córką Dagmarą.
- O, cześć Michaś. -
Przywitała go z uśmiechem pani Ewa.
- Dzień dobry. -
Rzucił oschle Michał - Co wy tu robicie? - Dodał bez emocji.
- Jako małżeństwo dom
był nasz wspólny i nie myśl, że tak szybko Ci go oddam. - Zabłysnęła intelektem
Dagmara.
- Wedle wyroku
sądowego. Dom należy do mnie. - Odpowiedział Michał.
- To ja skończyłam
studia prawnicze, Michał. Ja będę walczyć o ten dom. Na razie was nie wyganiam,
ale kto wie... - Brunetka nie dokończyła zdania.
- Pożałujesz. Ja ci
go na pewno nie oddam. - Rzucił niebieskooki.
Bełchatów, ulica 1 Maja
Nina, która
niedawno wróciła z pracy, kompletnie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Zazwyczaj,
gdy wracała z pracy to pierwsze, o czym myślała, to żeby ugotować obiad dla
swojej ciężarnej przyjaciółki. A teraz? Teraz pusto wszędzie, nie ma się, do
kogo odezwać. Nawet gotowanie dla niej samej nie ma sensu. Po co ma stać przy
garnkach godzinę albo i więcej? Skoro może zjeść tani, szybki obiad na mieście
po pracy. Z radością patrzyła teraz na psa, którego podarował jej Karol. Gdyby
nie Niko, to siedzenie tu nie miałoby najmniejszego sensu. Nagle telefon
szatynki zabrzęczał melodią dzwonka. Zielonooka szybko chwyciła telefon, na
którym pisało "Karol dzwoni".
- Hej kochany. -
Rzuciła powitalnie.
- Cześć myszko. Co u
Ciebie? - Powiedział Kłos.
- Super... Wiesz?
Naprawdę. Mam tyle zajęć! Codziennie mam około 10 klientów w pracy. Potem
przychodzę do domu, pełnym życia, w którym czeka na mnie tylko pies, ale poza
tym nic ciekawego. - Odpowiedziała sakralnie.
- Czyli do dupy? -
Chciał się upewnić Wąski.
- Nawet gorzej.
Poniżej dupy. - Odpowiedziała Nina.
- Czuję się trochę
winny. W kółko mnie nie ma ledwo, co wróciłem z Japonii, a teraz znów jestem na
zgrupowaniu przed Mistrzostwami Europy. - Odpowiedział Karol.
- No co Ty!
Wiedziałam, co brałam. Chłopak siatkarz, zero czasu na życie prywatne. -
Rzuciła starając się go pocieszyć panna Tul.
- Brakuje Ci Majki. -
Trafił w sedno.
- No, cholera! Nawet
nie wiesz jak bardzo! Nie mam, kogo kontrolować. Była takim moim... Małym Dużym
Dzieckiem. Właściwie dwa w jednym, bo ona jest duża, a jej dziecko małe. -
Powiedziała Nina.
- Hahaha! Majka by
była zapewne zachwycona, że obrabiamy jej tyłek. - Wybuchnął śmiechem chłopak.
- Z pewnością. -
Rzuciła zielonooka.
Bełchatów, ulica Roweckiego 18
Zbliżała się pora kolacji. Dagmara wraz ze swoją matką
opanowały już kuchnię.
- Pójdę pomóc Oliemu
w lekcjach i go przyprowadzę na kolacje, mamo. - Powiedziała Dagmara do matki. Tym
samym w kuchni została tylko pani Ewa, Michał i Majka. Siatkarz podszedł do
lodówki, otworzył ją i zaczął rozmyślać nad dzisiejszą kolacją.
- Co dziś jemy? -
Rzucił w stronę Majki.
- Ale bym zjadła... -
Majka rozmarzyła się na chwilę.
- Co takiego byś
zjadła? - Michał, który był zawsze na każde zawołanie swej dziewczyny, od razu
poczuł chęci do działania.
- Śledzie bym
zjadła... - Poczuła ogromną zachciankę blondynka.
- Śledzie? Przecież
Ty nie lubisz, zawsze powtarzałaś, że za tłuste są dla Ciebie. - Stwierdził
brunet.
- Ale nie w oleju,
tylko w occie. - Rzuciła niebieskooka. Pani Ewa zaczęła przyglądać się uważniej
zakochanym.
- No dobra, idę do
sklepu po te śledzie. Tu na rogu jest czynne do 20:00, chyba zdążę. -
Powiedział Michał, patrząc na zegarek. Pobiegł do holu i chwilę później
wyszedł.
- Też miałam takie
zachcianki, jak byłam z Dagunią w ciąży. - Przypomniała sobie Stęplewska. Oczy
Majki powiększyły się niemal dwukrotnie.
- Kochanie, to już
widać. Który miesiąc? - Spytała kobieta.
- 14 tydzień. -
Rzuciła cicho niebieskooka.
- Gratuluję. Jestem
zaskoczona, że Dagusia tego nie zauważyła. - Wyznała kobieta ze zdziwieniem.
- Powie jej pani? -
Zapytała niebieskooka.
- Wiesz co? W sumie
to na razie nie będę jej nic mówić. Jestem ciekawa, jak się dowie i kiedy. -
Rzuciła starsza blondynka. Majka wyciągnęła z lodówki żółty ser, pomidora i
sałatę. Zrobiła cztery średniej wielkości kanapki dla Michała. Kiedy Dagmara
wraz z Olkiem zeszli na kolację, Michał wrócił ze sklepu.
- Proszę. - Rzucił do
Majki podając torebkę foliową.
- Wiesz, zjem na
górze. - Odpowiedziała Majka, wzięła sztućce i w błyskawicznym tempie opuściła
pomieszczenie pełne ludzi. Michał wziął talerz z kanapkami i poszedł na górę,
za ukochaną.
- Co jest? - Zapytał,
wchodzą do ich sypialni.
- Zamknij drzwi. -
Upomniała go oschle Majka, która otworzyła już słoik śledzi i dojadała do tego
świeże pieczywo. Winiar wrócił się i zamknął drzwi.
- Twoja była teściowa
się domyśliła. - Rzuciła puste hasło niebieskooka.
- Domyśliła? -
Michał, który po godzinie 20:00, nie myśli racjonalnie, nie mógł domyślić się
tej banalnej prawdy.
- No, że w ciąży
jestem, no... - Majka wkurzyła się.
- Przecież i tak by się wydało. Powiedział bez emocji
Michał.
- Słucham?! Wiesz co?
Wcale mi się ten teatrzyk nie podoba! - Majka zaczął ogarniać gniew.
- Mi też nie, ale nie
mogę ich tak po prostu wyrzucić. Oli tu jest. A ten dom, tak faktycznie jest
mój i Dagmary, więc wiesz... - Uciął Winiar.
- To może do łóżka
też ją zaprosimy?! - Niemal krzyknęła Majka, ale szybko spuściła ton głosu.
- Majuś... - Zaczął
słodzić ukochanej Michał.
- Mam gdzieś te Twoje
mydlane oczka. - Rzuciła krótko i odwróciła się do niego plecami.
- Dagunia idziesz się teraz myć? - Zapytała
córkę pani Stęplewska.
- Najpierw Oli się
myje, mamo. - Przypomniała jej brunetka.
- To ja idę
kosmetyczki poszukać swojej. - Powiedziała starsza kobieta. Dagmara wraz z
Olim, nie pukając do łazienki otworzyli drzwi.
- Aaaaaaa! -
Zapiszczała Majka, która była w samej bieliźnie. Na szczęście Oli nie widział
tego przedstawienia, tylko sama Dagmara. Pech chciał, że Winiarska zauważyła
widoczny już brzuch Majki.
- Ty w ciąży jesteś?
- Oczy Dagmary niemal trzykrotnie większe patrzyły na brzuch blondynki.
- Wypieprzaj mi stąd,
natychmiast! - Majka już porządnie wyprowadzona z równowagi. Dagmara zamknęła
drzwi i gdy Michał przybiegł pod łazienkę, tamta siedziała już w salonie na
dole.
- Majka, co się
dzieje? - Zapytał zmartwiony.
- Twoja ex wdarła mi
się do łazienki. - Rzuciła oschle Majka.
Następnego dnia
rano Majka wstała sprawnie jak zwykle założyła białą koszulę i czarną
spódniczkę, uzupełniając to czarnym żakietem. Michał, który dbał o samopoczucie
ukochanej był już w kuchni przygotowując śniadanie.
- Nie musiałeś. -
Powitała go na dole Majka.
- Jakbym nie wstał,
nic byś nie jadła. - Zwrócił jej uwagę.
- Bardzo możliwe. -
Rzuciła niebieskooka. Winiar podsunął jej miskę mleka z muslii i jabłko na
drogę.
- Przepraszam za
wczoraj. Poniosło mnie. - Powiedziała, jedząc śniadanie.
- Trochę to
niezręcznie wyszło, ale nie rozpamiętujmy tego. - Powiedział i pocałował ją w
czoło. W tej chwili słychać było tupot po schodach. Na dół zszedł Oli wraz z
Dagmarą.
- Już Ci robię
śniadanie, synek. - Rzuciła i podeszła do lodówki. Oli zajął miejsce na stole
naprzeciwko Majki.
- To prawda, że
będziecie mieć dzidzię? - Wypalił chłopiec. Włosy na głowie Majki niemal stanęły dęba. Z kolei Misiek zrobił wielkie oczy i nie wiedział,
co powiedzieć.
- Oli, pogadamy jak
wrócisz ze szkoły, dobrze? - Rzucił Winiar.
- Dobrze, tato. -
Odpowiedział beztrosko chłopiec. Majka zjadła śniadanie, wrzuciła jabłko do
torebki i pożegnała całe towarzystwo.
FOLK DESIGN
- Pani Dyrektor! -
Katarzyna, która była na drugim końcu korytarza biegła w stronę Majki.
- Kasia? Co się
stało? Indeksy spadły? - Wystraszyła się dyrektorka.
- Nie! Wywiesili
listę, kto jedzie do Sztokholmu! - Powiedziała Pawlikowska. Serce Majki zamarło
na chwilę.
- Iii? - Dyrektorka z
niecierpliwością czekała na odpowiedź.
- Jedziemy! Pani
Dyrektor, jedziemy! - Zapiszczała Katarzyna i rzuciła się w objęcia do szefowej.
- Rany Kasiu! Tak się
cieszę! - Zawołała radośnie Majka.
- To już za dwa
tygodnie! - Rzucała się asystentka.
- Czeka nas
perfekcyjne przygotowanie Katarzyna. - Rzuciła służbowo Majka.
- Tak jest Pani
Generał! Pfff.. Znaczy Pani Dyrektor. - Kasia przyjęła zlecenie.
Salon fryzjerski
- W kółko patrzysz w
ten telefon. - Skomentował wreszcie Stempel.
- Martwię się...
Majka nic się nie odzywa... - Odpowiedziała Nina.
- Jest już duża i ma
faceta, niech on się o nią martwi. - Zauważył Stempel.
- Ale ona jest
moja... - Nina nie kontrolowała tego, co mówi. Stempel zmierzył pracodawczynię
zdziwionym wzorkiem.
- Czy ja o czymś nie
wiem? - Rzucił.
- Nie, nie zmieniłam
orientacji. - Skarciła go szefowa.
- Idziemy na kebaba,
Oktawia się zajmie salonem, mamy przerwę, godzinę teraz. - Zaproponował
Stempel.
- No jasne, wyjdźmy w
końcu gdzieś. - Stwierdziła zielonooka i oboje wyszli z salonu. Szli razem
ulicą, mijając ulubiony sklep spożywczy, w którym często kupują pączki lub drożdżówki
oraz mijając kwiaciarnię.
- Może zadzwonię do
niej? - Rzuciła szatynka.
- No możesz. -
Opowiedział Stempel. Nina wykręciła numer do przyjaciółki. Jeden sygnał...
Drugi... Trzeci...
- No hej kochanie. -
Usłyszała znajomy jej doskonale głos.
- Część mycha, co się
nie odzywasz? - Rzuciła panna Tul.
- Zajęta jestem,
czasu nie mam. Ej wiesz co? Kończę robotę dziś o 15:00 już. Może wpadnę do
Ciebie do salonu. Pogadamy. - Zaproponowała Majka.
- No jasne. Z
przyjemnością, czekam w takim razie Pani Dyrektor. - Powiedziała do telefonu
Nina.
- Okej. Pa. -
Usłyszała pożegnanie Majki. Nina nim sie obejrzała, a razem ze Stemplem
znaleźli się przy budce.
- Dwa kebaby. Z tym,
co zawsze. - Złożył tradycyjne zamówienie chłopak.
Dwie godziny później, ulica Roweckiego 18
DING!! DONG!! W całym domu rozległ się dźwięk domofonu. Majka
jak poparzona zeskoczyła z kanapy i pędem ruszyła w stronę telefonu od domofonu.
Otworzyła elektronicznie furtkę. Nina pchnęła furtkę, która się wreszcie
otworzyła i weszła na za ogrodzenie. Blondynka przekręciła klucz w drzwiach i
wpuściła przyjaciółkę do środka.
- Kochanie wreszcie
przyszłaś! - Blondynka wciągnęła przyjaciółkę do domu i mocno przytuliła.
- Nawet nie masz
pojęcia, jak mi Cię brakuje! - Niemal pisnęła ściskając byłą współlokatorkę.
- Mi Ciebie bardziej!
Ja tu umieram! - Żaliła się niebieskooka. Dziewczyna wypuściła dziewczynę z
objęcia i pozwoliła jej zdjąć kurtkę i buty.
- Wchodź. - Panna
Ludwiczak ponagliła zielonooką. Nagle po schodach zbiegł Olek, który podbiegł
nalać sobie w szklankę soku pomarańczowego.
- Mały jest u was w
tygodniu? - Zdziwiła się Nina - Może przeszkadzam? Niech Misiek się nacieszy synem.
- Dodała po chwili.
- On tu teraz
mieszka. - Rzuciła w odpowiedzi Majka.
- Jak to mieszka? A
Dagunia, co? Do Hogwartu wyleciała na swej miotle? - Zapytała zaskoczona szatynka.
- Hahaha! Chciałabym!
Przeprowadziła się tu z Olim i swoją mamusią. - Odpowiedziała Majka.
- Jak to?! Jakim
prawem?! - Zbulwersowała się Nina.
- Wiesz ona... Kończyła
studia prawnicze powiedziała, że będzie walczyć o dom. - Odburknęła Majka.
- A to małpa. -
Skwitowała Nina. Obiekt rozmowy obu dziewczyn zmierzał właśnie na dół. Brunetka
szła dumnie po schodach, które przez wiele lat były jej własnością.
- Cześć. - Bąknęła
Dagmara do Niny.
- Witam. Miło poznać.
- Odbąknęła Nina z uśmieszkiem.
- Poznajcie się. -
Wzruszyła ramionami Majka - To Dagmara, a to Nina moja przyjaciółka i dawna
współlokatorka. Dagmara uścisnęła dłoń Ninie i wróciła do części kuchennej
salonu, gdzie z lodówki wyjęła pieczeń, którą Michał kupił rano. Jednak pech
chciał, że Michała nie było teraz w domu, tylko na popołudniowym treningu Skry.
- Hej, Dagmara! Ten
kurczak jest mój i Miśka! - Upomniała ją Majka.
- Doprawdy? - Uniosła
brwi brunetka, po czym dodała - Ja mam dziecko na wychowaniu. Przykro mi.
- Patrz jaka... Perfidna
suka. - Ostatnie słowa Majka wyszeptała Ninie do ucha.
- Mam pomysł. -
Powiedziała z szerokim uśmiechem Nina. Kiedy tylko Dagmara opuściła część
kuchenną i poszła znów na górę. Gość w osobie Niny Tul wkroczyła do akcji. Dziewczyna
założyła kuchenne rękawice i wyjęła kurczaka z brytfanną.
- Załatwię ją raz na
zawsze, odechce się tej małpie gotowania. - Powiedziała Nina do Majki. Zaczęła
szukać szafki, w której znajdują się przybory i dodatki do pieczenia i inne
słodkości. Wyjęła kisiel i rozcięła go. Kurczak, który był rozkrojony na
wierzchu, aby wlać po upieczeniu sos. Nina z diabelskim uśmiechem wsypała pół
kisielu do cienkiej szpary.
- Jesteś niemożliwa!
- Rzuciła dławiąc się śmiechem i łzami jednocześnie Majka.
- Niech wie, że tu
nie jej miejsce. - Nina jak zwykle umiała wyjść z opresji. Szatynka wrzuciła brytfannę
z kurczakiem z powrotem do kuchenki. Potem niczym dwa anioły dziewczęta
zasiadły przed telewizorem w salonie. Po niedługim czasie do domu wrócił
Michał.
- O, cześć Nina. -
Powitał znajomą w salonie.
- Cześć Misiek. -
Rzuciła z uśmiechem Nina.
- Hej. - Podszedł do
Majki i pocałował ją - Ale głodny jestem - Dodał.
- Twoja była zrobiła
dziś na kolację naszego kuraka. - Naskarżyła na Dagmarę, Majka. Misiek
teatralnie przewrócił oczami. Nie była to dla niego żadna nowość. Bowiem
wiedział dobrze, że w kółko są jakieś spięcia na linii Majka - Dagmara.
- Zobaczymy jak jej
wyszło. - Rzucił Michał - Nina, zostajesz na kolacji - Dodał.
- Właśnie. - Poparła
go Majka.
- No dobrze. -
Odpowiedziała Nina, ciesząc się niczym mała dziewczynka. Dagmara wraz z matką i
Olim zeszły na dół. Zadowolona brunetka wyjęła kurczaka i w rozcięcie na środku
wlała sos serowo- pieczarkowy. Postawiła wielkie naczynie na środku stołu. Każdy
ukroił sobie po części z kurczaka i położył na swoim talerzu. Wszyscy zaczęli
jeść kolację.
- Bleee! - Wrzasnął
wstrząśnięty Olek.
- Yhhh... - Rzuciła
Majka, która z trudnością połknęła mały kawałek.
- Ohyda... - Mruknął
cicho Misiek.
- Dagusia, może Ty za
dużo tego cukru dodałaś? - Przeraziła się Ewa Stęplewska.
- Nie! Na pewno nic
nie pomyliłam! - Krzyczała Dagmara.
- Ja dziękuję, za te
kolację. - Michał wstał od stołu, a wraz z nim Majka, Nina i Oli. Do oczu
wściekłej Dagmary napłynęły łzy.
- Kochana, nie każdy
jest stworzony do gotowania. - Rzuciła sarkastycznie Nina.
- Nie odzywaj się małolato.
Nie masz pojęcia o prowadzeniu domu. - Powiedziała dumnie Dagmara.
- No może o domu nie,
ale za to jestem fryzjerką i prowadzę solarium. Nie przesadziłaś z promieniami
UV? Jesteś taka strasznie „so-la-ro-wa”. - Powiedziała szatynka delektując się ostatnim
słowem.
- Milcz. - Dagmara
spiorunowała ją wzrokiem, dziewczyna odpowiedziała jej tylko szyderczym
prychnięciem.
Brunetka wraz ze swoją matką poszła na górę.
- Kochanie byłaś
najlepsza! - Majka dała buziaczek przyjaciółce.
- Zobaczysz, jeszcze
ją wygonimy wspólnymi siłami. - Dodała z błyskiem w oku Nina.
- Mamo, a tak się starałam! - Dagmary siedziała na fotelu z
chusteczką w dłoni.
- Kochanie wierzę Ci.
- Pocieszała ją matka.
- Chciałam, żeby ta
kolacja wyszła, żeby przypomniały się Michałowi dawne kolacyjki. - Kobieta z
trudem powstrzymywała drzwi.
- Któraś z nich...
Dodała coś słodkiego, lepkiego... - Rzucała się matka Dagmary.
- Też tak myślę. -
Chlipała brunetka - Ale już wiem, jak się zemszczę. - Dodała.
- Jak córuś? -
Zapytała pani Ewa.
- Pójdę do tego
dziennikarza od sportu bełchatowskiego Radka. - Rzuciła Dagmara, która w głowie
uknuła sprytną intrygę.
Hej koty! Zombie powstały z grobów i jakimś cudem rozdział w końcu się pojawił... Wiem... Wiem... Przez kolano i po tyłku za to spóźnialstwo. <3 Mamy dla was małą informację. Od teraz... Na blogu będą się pojawiać tylko dwa rozdziały w miesiącu. Szkoła, nauka... Nie dajemy ray tego udźwignąć. Mimo wszystko nie zostawiamy was! I do zobaczyska! :D