Dwa dni później, piątek
Dzień jak co dzień. O 6:45 Majka zerwała się na równe nogi i
zaczęła swój poranek. Wyszła ze swojego pokoju i ruszyła w stronę łazienki.
Znów ją zemdliło. To już trzeci raz w tym tygodniu. Miała tego dość. -"Niedługo
już to się skończy" -Pomyślała w duchu. Przemyła twarz chłodną wodą i
wypukała zęby, żeby pozbyć się nieprzyjemnego po wymiotach zapachu. Kiedy
wyszła z łazienki zauważyła Ninę, która w pidżamie ruszyła w kierunku kuchni.
-Co chcesz na śniadanie? - Rzuciła zaspana.
-Muslii z mlekiem. - Odpowiedziała blondynka. Współlokatorka
usłyszawszy zamówienie otworzyła lodówkę. Majka z kolei wróciła do pokoju w
poszukiwaniu ulubionej sukienki w kwiaty na czarnym tle. Gdy ją założyła
wyglądała olśniewająco. Ciąża robiła swoje, na jej twarzy pojawiły się
delikatne rysy, które wręcz ją upiększały. Potem znów weszła do łazienki. Mimo
zachwycającego wyglądu zdecydowała się na lekki makijaż. Chwyciła tusz do rzęs i w mgnieniu oka, rzęsy
stały się dwa razy dłuższe. Następnie chwyciła granatową kredkę do oczu i
zrobiła cieniutkie kreseczki na powiekach. Makijaż ukończyła jasnoróżową
szminką. Potem weszła do kuchni, gdzie Nina już jadła swoją porcję śniadania.
-Ślicznie Ci w tej sukience. - Powiedziała szczerze.
-Dzięki i dzięki też za śniadanie. Nie musiałaś... -Majka
czuła się niezręcznie.
-Jesteś w ciąży niektóre obowiązki przejmę w tym mieszkaniu
ja. -Stwierdziła szatynka.
-A w ogóle zapomniałam Ci powiedzieć, zeszłam się z Karolem!
-Wyznała i wsadziła kolejną porcję do ust.
-No ja mówiłam, że wy jesteście dla siebie stworzeni! - Rzuciła
entuzjastycznie Majka.
-Miałaś rację Pani Dyrektor! - Zielonooka wytknęła język.
-Wracając do śniadania i traktowania mnie jak inkubatora...
Nina posłuchaj... -Dziewczyna chciała coś powiedzieć.
-Nie to Ty posłuchaj. Masz wspaniałego faceta! Kochacie się!
Jesteś z nim w ciąży, powinnaś się cieszyć. A Tobie bije na łeb. - Rzuciła
zgryźliwie panna Tul.
-Daj spokój. Sama nie lubisz dzieci. Wiesz jak to jest.
Popatrz na moją Ewkę nigdzie nie może sie ruszyć, bo co? Bo bachory. Z resztą
Stefa nie była dobrą matką. Macierzyństwo dla mnie to straszna rzecz. A Ty
powinnaś to uszanować. - Powiedziała blondynka. Nina tylko przewróciła oczami.
Wiedziała, że sprzeczkami nic nie wskóra. -Ja już dziękuje za to śniadanie idę,
do roboty. - Powiedziała i teatralnie wrzuciła talerz do zlewu.
-Pewnie, bo robota jest przecież cholernie ważniejsza niż
dziecko. - Nina nie szczędziła złośliwości.
-Może i tak, ale tam przynajmniej mogę być sobą! - Wyszła
trzaskając drzwiami.
Salon fryzjerski
-Cześć Stempel! -Rzuciła Nina wchodząc do salonu zupełnie
nieświadoma niespodziewanego gościa.
-Hej Nina! - Opowiedział Stempel. Nagle oczom szefowej
ukazała się dziewczyna, której wcześniej nie mogła zauważyć, przez ścianę.
-To jest właśnie Ewelina, moja nowa dziewczyna.
-Zaprezentował szczupłą, średniego wzrostu dziewczynę Stempel. Miała piękne
długie jasne blond włosy i ciemnoniebieskie oczy.
-Cześć, miło Cię poznać. Ewelina. - Nowa wyciągnęła rękę.
-Mnie również, Nina. - Panna Tul uścisnęła dłoń dziewczynie
Stempla.
-To ja już lecę kocie. Do wieczora! - Rzuciła Ewelina i
wyszła z salonu. Nina szeroko otworzyła oczy.
-No, no Stempel, Ty jej lepiej dobrze pilnuj. Mówi Ci to doświadczona
w związkach dziewczyna. -Powiedziała do fryzjera.
-Oczywiście, nie spuszczam jej z oka. – Stempel mrugnął
okiem i zasalutował.
FOLK DESIGN
-Dzień dobry Pani Dyrektor. - Katarzyna niosła dwie teczki z
dokumentami i jeden świstek w ręce.
-Kaśka, to wszystko do mnie? - Majka zrezygnowała z
codziennego powitania.
-Niestety Pani Dyrektor. Pogrom w firmie. Dyrektor Łukasz
Mazur zwolnił trzech pracowników w ostatnich tygodniach.
-A to pajac… Zależy mu Kaśka na tym Sztokholmie już mnie
ostrzegał. - Rzuciła dyrektorka.
-Naprawdę? - Pawlikowska przyjrzała się szefowej.
-No tak Kasia. Musimy coś zrobić, czekaj mamy lipiec
dopiero. Wyjazd jest w październiku. Po prostu bierzemy się ostro do roboty i
to tyle. - Blondynka chwyciła teczkę i dokument. Nagle nie wiadomo skąd pojawił
się Łukasz.
-Cześć Majka mam sprawę, bardzo pilne. -Powiedział Mazur.
-No to chodźmy do mojego gabinetu. - Odpowiedziała
Ludwiczak.
-Konferencję w przyszła środę mamy zapisaną w grafiku razem.
Więc musimy wybrać, co kto bierze. Do wyboru jest rachunkowość i handel
zagraniczny. - Rzucił patrząc w papiery. Majka zauważyła obrączkę na jego palcu.
-Brałeś ślub niedawno? -Zapytała zaskoczona.
-Co? Nie. Ślub brałem trzy lata temu. Mam żonę Agnieszkę. - Odpowiedział
Łukasz.
-Jak to masz żonę? Przecież jak dołączyłeś do firmy
powiedziałeś mi, że jesteś samotny. Kokietowałeś mnie i pewnie bym Ci uległa,
gdyby nie to, że byłam i jestem z Michałem. - Panna Ludwiczak była w szoku.
-A jednak.. Wiedziałem, że Cię kręcę. -Łukasz chwycił ją za
talię.
-Łukasz… Biorę handel zagraniczny, a Ty sie stąd wynoś. - Powiedział
nad wyraz spokojnie Dyrektor Ludwiczak. Mazur nie widząc dalszego sensu w
rozmowie opuścił gabinet. "Wszyscy faceci tacy sami" - Pomyślała.
Salon fryzjerski
-Czekaj Stempel... Ja mam na dzisiaj wpisanego jakiegoś
Winiarskiego?! - Zapytała zdziwiona Nina patrząc w notes.
-No tak, jak w zeszłą sobotę wyszłaś 2 godziny wcześniej to
się zapisał do Ciebie na strzyżenie. -Wyjaśnił Stempel.
-Ale imienia to już nie łaska było napisać, co Stempel? - Nina
nie tolerowała samowolki.
-Nie wiem, jakoś na "M" nie dosłyszałem... Chyba
Marcin, czy Mikołaj, yy nie, Michał. -Przypomniał sobie Stempel. Ninie
powiększyły sie źrenice.
-To świetnie się składa. Mam z nim do pogadania. - Rzuciła
zadowolona szefowa. Jak nigdy wcześniej pragnęła rozmowy z Michałem, jeszcze
godzina zanim on przyjdzie, a ona się nudzi i czeka. Szybko wyskoczyła z salonu
do pobliskiej budki i kupiła sobie kebab. Często z Stempel je jedli, gdy nie
mieli nic do roboty i czekali na klientów. Wreszcie po jakimś czasie w salonie
pojawił się sam Winiarski.
-Cześć. -Rzucił w stronę Niny.
-No hej, dopiero dzisiaj sie skapłam w notesie, że mam Cię
na strzyżeniu. - Powiedziała z uśmiechem Nina.
-Doprawdy? No w sumie zapisywałem się u Stempla, więc nie
wiedziałaś. - Odpowiedział i usiadł na fotelu.
-To jak tniemy? - Spytała fryzjerka.
-Myślę, że na przedzie włosy mi za bardzo urosły i wyglądam,
jakbym miał grzywkę i możesz lekko skrócić po bokach. - Wyśnił Michał pokazując
rękoma.
-Czyli prawie tak jak zawsze. -Nina uśmiechnęła się słodko i
chwyciła po grzebień i nożyczki.
-Co tam u Majki? - Spytał, siedząc prosto Winiar.
-No wiesz, dużo pracy ma teraz. Wszyscy się tam biją o jakiś
wyjazd do Szwecji, ale szczegółów nie znam. - Przyznała.
-Aaa, czyli po staremu. - Odpowiedział Michał.
-No nie do końca... Przepraszam Cię, ale możesz obrócić się
w lewo? – Rzuciła i przeczesała grzebieniem włosy. Winiarski wykonał ruch
głową, choć lekko się zaniepokoił.
-Coś się dzieje? - Zapytał z troską.
-Michał.. Cholera jasna! - Rzuciła nożyczki w kąt. - Ja już
tak dłużej nie potrafię! -Krzyknęła załamana szatynka. Na szczęście byli sami
Stempel skoczył do spożywczego po drugie śniadanie.
-Nina, powiedz mi o co chodzi. – Powiedział zdenerwowany
Michał.
-No, ale ona mnie zabije. - Powiedziała ze łzami Nina.
-Najwyżej zabije nas oboje, no proszę Cię powiedz. - Winiarski
z każdą chwilą niepokoił sie coraz bardziej.
-No, bo Majka... Jest w ciąży. -Wyznała wreszcie panna Tul,
rozluźniając atmosferę.
-Nina! No to świetnie! Ale dlaczego Majka mi o tym sama nie
powiedziała?! - Michał nie znał gorzkiego dna prawdy.
-Nic nie rozumiesz.. Ona nie lubi dzieci, nigdy nie chciała
ich mieć, odkąd pamiętam, od podstawówki aż do teraz... Ona chce usunąć... - Kolejne
wyznanie Niny zabrzmiało jakby Michał miał iść na ścięcie. Przynajmniej on tak
się poczuł.
FOLK DESIGN
Majka mimo masy pracy znalazła krótką przerwę. Podjęła
decyzję, postanowiła umówić się na wizytę do ginekologa, aby potwierdzić ciążę
i wykonać usg.
-Dzień dobry. Chciałam się umówić do ginekolog Pietury na
wizytę. - Powiedziała do słuchawki telefonu.
-Dzień dobry oczywiście. A na kiedy pani sobie życzy termin?
- Odpowiedziała młoda kobieta (sądząc po głosie) w recepcji.
-Jeśli, byłaby taka możliwość, to na jutro. - Rzuciła.
-Ma pani wielkie szczęście na jutro zostały tylko dwa wolne
miejsca, może być na 12.30? - Spytała recepcjonistka.
-Bardzo się cieszę. Tak może być. - Odpowiedziała
niebieskooka.
-Mogę prosić pani imię, nazwisko i datę urodzenia. Muszę
znaleźć panią w bazie. -Powiedziała
kobieta.
-Tak oczywiście. Maja Ludwiczak. - Majka nie lubiła swojego
imienia, z resztą bardzo rzadko używała. - Data urodzenia 30 czerwca 1992 rok.
- Rzuciła.
-Dziękuję, znalazłam panią. To wszystko, dowidzenia.
-Usłyszała odpowiedź.
-To ja dziękuję, do widzenia. - Ludwiczak zakończyła
rozmowę. Zerknęła ponownie na telefon 3 nieodebrane połączenia od Michała.
Musiała oddzwonić.
-Cześć. Coś się stało? - Zaczęła z niechęcią drugą rozmowę.
-Cześć, co taka zła jesteś. Spotkamy się dzisiaj w naszej ulubionej
knajpce? -Spytał bardzo czule i z nadzieją Winiarski.
-Świetny pomysł, jutro jest sobota, nie idę do pracy. Okej o
której? - Spytała uśmiechnięta blondynka.
-Może być 19:00? -Zaproponował Michał.
-Super to do wieczora. -Pożegnała go Majka.
-Na razie. - Usłyszała głos ukochanego.
Ulica 1 Maja, Bełchatów
-Hej, hej. Przepraszam, że tak późno, ale niespodziewanie
dwie klientki się napatoczyły. - Rzuciła Nina wchodząc do mieszkania i w ubiegu
ściągając buty.
-Nie ma sprawy. Czas to pieniądz. - Powiedziała Majka
inaczej umalowana i uczesana, a nawet ubrała się inaczej. Miała teraz na sobie
czarną sukienkę, która ja bardzo wyszczupliła.
-Wybierasz się gdzieś? - Zagadnęła ją szatynka.
-Tak umówiłam się z Michałem. - Odpowiedziała blondynka
przeglądając się w lustrze.
-Świetnie, Wreszcie się spotkacie. -Rzuciła Nina z triumfującym
uśmiechem, którego Majka obrócona do niej tyłem, nie była w stanie zobaczyć.
-To ja w sumie, już wychodzę, na 19:00 się umówiliśmy. Pa! -
Rzuciła Majka i wyszła z mieszkania. Szybko zjechała windą na dół i wyszła
schodami przed blok. Ruszyła w stronę parkingu i wsiadła do samochodu. Przekręciła
kluczyki w stacyjce i odpaliła. Jechała średnim tempem. Zaparkowała w restauracji,
w której widać było z daleka pozapalane świeczki na wszystkich stolikach. Michał
siedział po drugiej stronie restauracji przy stoliku tuż przy oknie.
-Witaj. - Winiarski wstał od stołu.
-No hej, hej. - Majka podeszła bliżej. Brunet pocałował ją w
policzek.
-Zamówiłeś juz coś? - Zapytała niebieskooka.
-Nie, czekałem na Ciebie. Może weźmiemy wino? - Winiarski
podstępem chciał wymusić prawdę na Majce.
-Wiesz nie mogę, swoim samochodem przyjechałam. – Powiedziała Ludwiczak nieświadoma, że
odpowiedź ją uratowała dalej przyglądała się Michałowi.
-Aa, no to nie możemy. - Przytaknął Michał. Nie mógł wydusić
z siebie ani słowa. Ta cała ciąża to wszystko go przerastało.
-Tak szczerze to nie spotkałem sie tu z Tobą na randkę. - Powiedział.
-Nie? -Majka była zdziwiona.
-Chcę z Tobą pogadać. Jest bardzo mało ludzi, celowo
usiadłem jak najdalej od kelnerów. Jesteś w ciąży… - Wydukał Winiar.
-Już niedługo... Proszę Cię nie psuj naszego związku... -
Fuchnęła blondynka.
-Co znaczy już niedługo, co?! - Spytał zły jak nigdy
wcześniej.
-10 sierpnia pozbędę się już problemu. -Odpowiedziała Majka
zaciskając lewą dłoń, która leżała na stoliku.
-Problemu?! Chcesz zabić nasze dziecko. - Winiarski był
wściekły, ale starał się nie krzyczeć.
-Daj spokój Michał... Nie nadaję się na matkę... Ty na ojca
z resztą też nie. - Wyznała przez łzy Majka.
-Przecież mam syna, jestem ojcem. - Powiedział Michał.
-Nie ośmieszaj się... Masz syna, którego odchowała Ci
Dagmara, a Ty nawet nie byłeś przy porodzie. Co z Ciebie za ojciec?! Pierwszy
raz zobaczyłeś swojego syna, przesz Skype'a! - Rzuciła oskarżycielsko Majka.
-Dobrze wiesz, że byłem wtedy na Mistrzostwach! - Winiarski
był wściekły za zarzucenie mu winy.
-Każdy powód jest dobry... Ale ja w roli matki się nie
widzę. Mam dopiero 23 lata, dla mnie się liczy kariera, podróże, nie
macierzyństwo. Zrobię, co zechcę. - Odpowiedziała definitywnie Majka.
-Majka kocham Cię, ale w tym momencie z Tobą zrywam. Będzie
mnie to jeszcze bolało w cholerę czasu, ale wolę żyć tak niż z osobą, która
zabiła mi moje dziecko. - Powiedział Michał. Majka zalana łzami opuściła
restaurację i wróciła do mieszkania.
-Jesteś kompletną idiotką! - Zagrzmiała Majka do Niny stojąc
w salonie.
-Ty jesteś większą idiotką! -Zarzuciła jej Nina.
-Właśnie Michał ze mną zerwał, wszystko przez Ciebie! - Załkała
niebieskooka.
-Wcale mu się nie dziwię! Chcesz zabić jego dziecko! Jesteś
nienormalna! - Krzyczała panna Tul.
-A Ty za to jesteś puszczalska! W kółko zmieniasz swoich
facetów, ale ja to tolerowałam! - Majka zdecydowanie przegięła, ale była tak
zdesperowana nerwowo, że musiała się na kimś wyżyć.
-Tak, puszczalska, powiadasz... Lepiej być puszczalską, niż
niedoszłą matką, która zabiła swoje dziecko! -Wygarnęła jej szatynka i poszła
do swojego pokoju. Przez cały wieczór nie zamieniły ani słowa.
Sobota, rano
Majka nie miała najmniejszej ochoty wstać. Ta niechciana
ciąża, kłótnie jej i Niny, to, że Misiek odszedł, to wszystko ją przytłaczało. Najchętniej
by cofnęła czas i nie poleciała na ten urlop do Rio de Janeiro. "To
tam...Tam spłodziliśmyy nasze dziecko" -Zdała sobie Majka, która leżała
wciąż w łóżku. Mimo oporu, wstała z łóżka i podeszła do szafy. Zastanawiała się
jak może ubrać się do pani ginekolog. Po
niedługim czasie wyciągnęła jasne, wręcz biało-błękitne jeansy, które bardzo
lubiła do tego postanowiła założyć ulubioną jasnoróżową koszulę. Wyszła na
korytarz, zauważyła Ninę kręcącą się po kuchni. Była zaskoczona, jej
współlokatorka nie lubiła wcześnie wstawać, a była dopiero 9:00.
-Przepraszam Cię... Przepraszam za wczoraj… - Wyznała Majka.
-Nie szkodzi, byłaś znerwicowana. - Odpowiedziała Nina.
-Na następny raz utnij mi ten jęzor. -Rzuciła blondynka i
obie wybuchnęła śmiechem.
-Dobrze wiedzieć. -Powiedziała zielonooka.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj? - Zagadnęła ją panna Ludwiczak.
-Umówiłam się z Karolem na basen. A Ty? - Spytała Nina.
-Idę do Pietury na usg. - Odpowiedziała Majka.
-A to idź, koniecznie. Powinnaś. - Pochwaliła ją Nina.Obie
zjadły razem śniadanie w o wiele lepszej atmosferze niż wczoraj spędzony
wieczór.
-Chciałam Ci tylko powiedzieć, że będę z Tobą bez względu na
to, jaką podejmiesz decyzję. Nie zostawię Cię, za długo się przyjaźnimy. - Nina
uścisnęła rękę Majki.
-Dziękuje, to dla mnie naprawdę dużo. -Rzuciła niebieskooka.
Przychodnia lekarska, Bełchatów
-Dzień dobry. Przepraszam, w którym gabinecie przyjmuje pani
doktor Pietura? - Zapytała Majka kobietę w recepcji.
-Dzień dobry w pokoju numer 5. To tam. - Wskazała ciemna
blondynka w stronę białych drzwi.
-Dziękuje. - Majka podeszła do gabinetu. Wszystkie krzesła na poczekalni obok tego pomieszczenia
były puste. Majka zapukała do drzwi, była już 12:30, czyli to ona powinna mieć
teraz wizytę.
-Proszę. - Usłyszała głos zza drzwi Majka.
-Dzień dobry, bo ja byłam umówiona na 12:30. Można teraz? - Spytała
niezręcznie blondynka.
-Tak proszę wchodzić. Specjalnie umawiam pacjentów na
godziny, żeby nie siedzieli w poczekalni. -Odpowiedziała Pietura. Majka skinęła
głową, na znak, że wszystko rozumie.
-Niech pani mówi, na czym ma polegać ta wizyta. - Zachęciła
ją do rozmowy pani doktor.
-Ja przyszłam tu, żeby zrobić usg. - Odpowiedziała Majka,
lekko się krępując.
-Potwierdzenie ciąży, tak? - Pietura spojrzała na pacjentkę.
-Tak, zgadza się. - Powiedziała Majka patrząc w okno.
-Niech się pani położy. Ja zaraz przygotuje mój sprzęt. - Pietura
wstała zza biurka i zaczęła uruchamiać swoje technologie. Majka zgodnie z
prośbą lekarski, położyła się na specjalistycznym, medycznym łóżku i odgięła
koszulę do góry.
-Dobrze, możemy zacząć. -Stwierdziła Pietura. Nałożyła na
brzuch Majki zimną, przezroczystą warstwę. Zaczęła jeździć narzędziem po jej
brzuchu.
-Tak jest pani w ciąży. Proszę tylko spojrzeć, ten pulsujący
punkt to serce. -Wskazała na monitorze lekarka. Majka podniosła głównie i tępo
wpatrywała się w monitor.
-Mogę nawet stwierdzić, który to tydzień... To będzie.. 6,
tak 6 tydzień. Na pewno. - Stwierdziła Pietura. Panna Ludwiczak tylko skinęła
głową nic nie powiedziała. Nie miała siły by to komentować.
-Proszę, ma tu pani ręcznik papierowy, może pani wytrzeć
brzuch. Ja w tym czasie wydrukuję pani usg. - Odpowiedziała lekarka. Majka
wytarła zimną warstwę ręcznikiem i ponownie usiadła na krześle przeznaczonym
dla pacjenta.
-Wcale się pani nie ucieszyła na fakt o ciąży. - Zauważyła
słusznie lekarka.
-Wie pani, to pewnie dużo zależy od nastawienia. Ja jestem
panną, mam zaledwie 23 lata, moja matka była alkoholiczką i wychowywała mnie
babcia. - Majka sama była zaskoczona swoim szczerym wyznaniem.
-Rozumiem, nie chciałam się wtrącać, broń Boże. Życzę pani
jak najlepiej. - Odpowiedziała Pietura.
-Nie ja nic nie mówię, po prostu tak mi się samo wymsknęło.
Przepraszam. - Przyznała Majka.
Aqua Park, Bełchatów
-Gotowa? -Spytał Karol, kiedy oboje z Niną weszli na samą
górę Aqua Parku, aby zjechać po ogromnie długiej zakręcanej zjeżdżalni.
-O nie! Ty pierwszy, będziesz mnie łapał. - Zaproponowała
Nina spoglądając w dół.
-Hah. Śmieszne, ale niech Ci będzie. -Rzucił Kłos i pierwszy wskoczył do zadaszonej
zjeżdżalni. Od tych wszystkich zakrętów naprawdę mogło się zakręcić w głowie. Jednak
Karol -doświadczony podróżnik był odporny na te wszystkie wariactwa.
-Łap mnie! - Usłyszał wrzask Niny, kiedy stał już w basenie.
Widział tylko z daleko, że pędzi jak szalony parowóz i z pewnością mocno wpadnie
do wody. Chciał ją złapać, jednak prędkość z jaką panna Tul wskoczyła do wody,
powalił ich na samo dno basenu. Obaj wynurzyli się po niedługim czasie. Byli
cali mokrzy i oboje wybuchnęli śmiechem.
-Ja już chcę tak zawsze. Mieć Cię blisko przy sobie. - Nina
zarzuciła ręce na szyję Karola i ułożyła usta w kaczy dzióbek.
-Już zawsze będę przy Tobie, pamiętaj. -Kłos pocałował ją
centralnie w usta.
M'c donalds, Bełchatów
-I co teraz z nią zrobisz? - Spytał Karol.
-Nie wiem, ja już po prostu wariuję... - Przyznała Nina.
-Tak naprawdę to nie nasza sprawa. - Stwierdził Kłos.
-No tak... Ale przyjaźnię się z Majką tyle lat szkoda mi
jej. - Powiedziała szatynka.
-Mi też, chociaż mnie to chyba bardziej tego dziecka szkoda.
-Wąski przytulił dziewczynę.
-Wiem! Ja jeszcze mogę jakoś wpłynąć na to! - Nagle jasna
lampeczka zaświeciła się w głowie Niny.
-Jak? Przecież próbowałaś. - Odpowiedział Karol.
-Przecież Stefa może jej pomóc! W końcu to jej matka! - Nina
była tak zadowolona ze swojego pomysłu, że nie masz skakała na siedząco.
-Mówiłaś kiedyś, że mają słaby kontakt, że Stefa pije...
-Próbował racjonalnie myśleć Kłos.
-Piła, teraz chodzi na terapie. Karol, to w końcu jej matka!
Gdybym ja była w ciąży, też bym pewnie potrzebowała takiej rozmowy z mamą. - Nina
starała się wytłumaczyć Karolowi, przebieg przemyśleń kobiet. Chłopak jednak
wydał się nieco zmieszany, ale słuchał co mówi jego dziewczyna.
-Skoro tak uważasz... To dzwoń do tej Stefy. - Stwierdził
siatkarz.
-Dobra dzwonię. - Nina wyjęła telefon z torebki. Znalazła w
kontaktach Stefę i nacisnęła "zadzwoń". Po chwili usłyszała pomyślny
sygnał.
-Dzień dobry z tej strony Nina, przyjaciółka Majki. - Zaczęła
rozmowę panna Tul.
-Dzień dobry. Coś się stało z Majką? - Spytała zaniepokojona
Stefa.
-Nie z Majką wszystko w porządku… To znaczy nie do końca. Po
prostu musisz z nią pogadać. -Stwierdziła Nina.
-Ja? Nina, to coś ważnego? - Zapytała pani Ludwiczak.
-Tak pani. To jest taki temat, że najlepiej jest o tym
pogadać z matką. - Powiedziała zielonooka.
-Z matką… A jaką ja byłam matką? Mogę spróbować, przyjadę
dzisiaj. - Postanowiła Stefa.
-Dziękuje pani. Dowidzenia. - Zakończyła rozmowę Nina. Karol
spojrzał na nią pytająco. -Przyjedzie, dzisiaj. -Wyznała.
Ulica 1 Maja,
Bełchatów
Dzwonek od drzwi zadzwonił. Majka ruszyła w kierunku drzwi
zupełnie nieświadoma niespodziewanego gościa.
-Stefa? - Spojrzała na matkę stojącą przed drzwiami jej
mieszkania.
-No dziecko, nie poznajesz mnie. -Stefa uśmiechnęła się do
córki i weszła do mieszkania. Dała buziaka w policzek Majki.
-Nie zapowiadałaś się. - Majka zwróciła uwagę matce.
-Sama nie wiedziałam, że Cię dzisiaj odwiedzę. - Przyznała
kobieta.
-To co Cię tak naszło? - Majka powoli weszła ze Stefą do
kuchni (połączonej z salonem).
-Telefon od Niny. Słońce, musimy pogadać. - Stefa spojrzała
w oczy córki.
-A to ta plotkara Cię przysłała. - Majka z pogardą chwyciła
kubek z wodą i upiła łyk.
-Nina mi tego nie powiedziała. Mówiła tylko, że muszę z Tobą
pogadać, bo to rozmowa, którą najlepiej przeprowadzić z matką. Sama się
domyśliłam reszty. - Odpowiedziała córce, Stefa.
-A co Ty wiesz o macierzyństwie?! Skoro mnie i Wojtka
wychowywała babcia. - Majka postanowiła krytykować Stefę.
-Wiem, więcej niż myślisz.. Zaczęłam pić jak babcia zaczęła
chorować na raka. Miałaś wtedy 6 lat. Do 6 roku Twojego życia zachowywałam się
jak na matkę przystało. Dopiero potem zaczęło się to piekło. -Powiedziała
Stefa.
-Nie było Cię w momentach, kiedy najbardziej Cię
potrzebowałam. To babcia znała wszystkie moje przyjaciółki, to ona poznała
mojego pierwszego chłopaka w gimnazjum, a Ty? Ciebie wtedy nie było... -Dodała
krytycznie Majka.
-Wiem, pamiętam, że nie byłam dobrą matką, ale czasu się
niestety nie cofnie. - Przyznała Stefa ze łzami w oczach.
-Dobrze o tym wiem. - Powiedziała z pogardą Majka.
-Kochanie... - Kobieta
chwyciła dłoń Majki i obie usiadły na krzesłach przy stole. Nagle weszła do
mieszkania Nina.
-Yyy ja nie przeszkadzam! Już wychodzę przyszłam tylko po
piżamę i szczoteczkę! Śpię dziś u Karola! Dowidzenia i cześć! - Nina szybko
wybiegła z mieszkania.
-Pamiętam jak ja wpadłam z Twoim bratem.. Miałam wtedy 25
lat, byłam starsza to fakt, ale też bez ślubu.. Też nie chciałam tej ciąży, ale
moja mama powiedziała, że mi pomoże.. Z resztą Twoja babcia od strony taty też
bardzo mi pomogła. - Zaczęła swój wywód Stefa -Wojtek to miało być jedyne nasze
dziecko, ale po ponad 4 latach się okazało, że jestem w ciąży z Tobą...
Chciałam wtedy usunąć.. Chorowałam, wtedy... Miałam problemy z krążeniem krwi z
plecami, ale postanowiłam, że Cie urodzę, mimo tych wszystkich przeszkód.. I to
był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, już nigdy wcześniej, ani nigdy potem
nie byłam tak szczęśliwa jak w dniu, w którym Cię urodziłam... -Wyznała Stefa
ze łzami w oczach.
-Dlaczego? A narodziny Wojtka? Ślub z tatą? To nie było
ważniejsze? - Dziwiła sie Majka.
-To też były piękne dni, ale nie piękniejsze od Twoich
narodzin.. Ślub był po prawdzie wymuszony przez wpadkę z Wojtkiem, ale kochałam
Twojego ojca jak nikogo innego i do tej pory tak zostało. A narodziny Wojtka
były naprawdę szokującym przeżyciem, ale to był syn, nie ucieszyłam się tak z
niego jak z Ciebie, tym bardziej, że Ty masz takie same oczy jak ja i te włosy
podobne do babci falujące blond. - Stefa pogładziła włosy córki.
-Mamo... -Majka nie umiała wypowiedzieć ani słowa, a Stefa
objęła ją ramieniem. Tworzyły razem piękny obrazek.
-Tym bardziej Michał Cię bardzo kocha, będziecie szczęśliwą
rodziną, zobaczysz. -Stefa chciała podnieść córkę na duchu.
-Nie wiem, idę spać. Dobranoc. -Majka ruszyła w stronę
łazienki.
-Ja zostanę na noc, pościelę sobie w salonie. - Odpowiedziała
Stefa i to był koniec ich dzisiejszej rozmowy.
-Mam już dosyć tych wariatek… - Marudziła Nina, kiedy Karol
otworzył jej drzwi od mieszkania. – Mam teraz w domu totalny zjazd czarownic.
Stefa przyleciała na swojej miotle, żeby edukować Majkę z WDŻ-tu.
Jedna mówi jedno, a druga odpowiada grugie… Chyba zwariuję…
- Powiedziała płaczliwie i przytuliła się do chłopaka.
-Zachowujesz się, jak byś to ty była w ciąży. – Gruchnął śmiechem
Kłos. Ona posłała mu tylko mordercze spojrzenie. – No już dobrze… - Zaczął
kołysać szatynkę w ramionach. – Jakoś się rozerwiemy.
-Zjemy coś? – Spytała wchodząc do salonu. Rozejrzała się
dookoła i uśmiechnęła pod nosem. Nic się tutaj nie zmieniło, nawet uschnięty
kaktus, stał w tym samym miejscu.
-Nie pogardziłbym solidną kolacją. – Powiedział zachwycony.
-To jaką kuchnię sobie pan życzy? – Kontynuowała z
uśmiechem.
-Kluski z serem… - Rozmarzył się siatkarz.
-Czyli klasyk. – Dziewczyna klasnęła w dłonie i zabrała się
za gotowanie.
Godzinę później
oboje siedzieli na sofie oglądając kolejny już z rzędu odcinek serialu
brazylijskiego.
-Za co? – Spytał Karol z udręką w głosie.
-Za kolację. – Nina wystawiła w jego stronę język.
-Przecież tego nie da się oglądać! – Spojrzał znacząco na
telewizor.
-Nie przesadzaj… - Machnęła ręką zielonooka uwalniając z
silnego uścisku pilot. Wąski w momencie go chwycił i wyłączył urządzenie. – No
ejjj!!! – Wybuchnęła.
-Nie mam zamiaru się nudzić. – Powiedział szarmancko i
przerzucił ją przez swoje ramie.
-Nie mój serial! – Wołała przez śmiech szatynka wiedziała,
że zmierza w kierunku sypialni. – Za co!? – Zawołała, kiedy rzucił ją na łóżko.
-Za zakwaterowanie. – Dodał z uśmiechem i wpił się w jej
usta.
-Wisi nad nami klątwa ciąży, która dopadła nawet Majkę, a ty
masz zamiar ryzykować. – Mówiła z powagą rozpinając zamek od jego bluzy.
-Nie ma ryzyka… - Przygryzł płatek jej ucha. – Nie ma
zabawy. – Zdjął z niej szary t-shirt. Jej oddech stawał się coraz bardziej
urwany, a policzki zaczęły się rumienić. Zeskoczyła z łóżka i nucąc jedną z
piosenek zaczęła kręcić tyłkiem i zrzuciła z siebie swoje szorty. Siatkarz nie
czekając długo chwycił ją za rękę i znów przyciągnął ją do siebie. Zaczął
gorączkowo obsypywać pocałunkami jej brzuch, piersi… Czuła, że brak jej
powietrza, w pokoju było naprawdę gorąco. Błądziła dłońmi po jego torsie, tak
bardzo za tym tęskniła, po prostu z każdą chwilą coraz bardziej zatracała się w
nim. Zmysły zaczęły szaleć, a w głowie widniała jedna myśl „To ten jedyny”.
Rankiem Karol ku
wielkiemu zdziwieniu obudził się nie mając u boku Niny, Przez moment myślał, że
to był tylko sen, ale porozrzucane po pokoju ubrania dziewczyny, uświadomiły go
o powadze sytuacji. – Skoro jej ubrania są tu a ona tam… To… - Szatańska myśl
przeleciała przez jego głowę i niczym struś pędziwiatr wybiegł z sypialni. W
korytarzu usłyszał muzykę dobiegającą z kuchni. Po mieszaniu unosił się zapach
jajecznicy. Zajrzał do środka, po kuchni paradowała Nina ubrana w jego bluzę,
bujała się w rytm muzyki i przygotowywała śniadanie.
-Głodny? – Spytała z uśmiechem, kiedy go spostrzegła.
-Zawsze i wszędzie! – Zawołał i zajął miejsce przy stole.
Dziewczyna podsunęła mu pod nos talerz jajecznicy.
-Smacznego! – Zawołała i cmoknęła go w policzek. On
pociągnął ją za rękę i usadził sobie na kolanach.
-Co ja bym bez ciebie zrobił. – Dodał z uśmiechem i musnął
jej usta.
- Pewnie umarł z głodu. – Odpowiedziała z błyskiem w oczach.
-Co? – Spytał Karol bojąc się odpowiedzi.
-Mam genialny pomysł… - Zaczęła słodko Nina i spojrzała mu
prosto w oczy. – Skoro Olka ma już dziecko, i Majka… - Wyliczała na palcach. –
To ja też chcę! – Krzyknęła z entuzjazmem. – Tylko pomyśl. Chłopca nazwalibyśmy
Florek, ładne imię nie? I chodziłby ze mną na mecze… I nosiłby taki strój z
logiem skry, ostatnio taki widziałam w sklepie… - Trajkotała. – Świetny pomysł!
Nie prawda? – Dodała z powagą i obserwowała jak szczęka jej chłopaka opada,
wszystkie mięśnie się spinają, a w oczach widać tylko strach. Nie wytrzymała.
Buchnęła głośnym śmiechem. – Żartowałam!!! – Otarła łzę, która zebrała jej się
w kąciku oka.
-Kobieto! Wieź nie strasz! Bo kiedyś przy tobie umrę na
zawał! – Zawołał z uśmiechem Kłos i wpakował kolejną porcje jajecznicy do ust.
Hej Miśki! To już ostatni rozdział w lipcu, zarządzamy dwutygodniową przerwę. Wyjeżdżamy i naprawdę nie mamy czasu nie pisanie. Bloga nie porzucamy i widzimy się już w sierpniu. Miłych wakacji! :*