piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział XI






   -Naprawdę geniuszu? -Nina wciąż niedowierzała.

-Tak, wiem mam talent do pakowania się w kłopoty i wjebania się w błoto! -Parsknęła przyjaciółka, podczas opowiadania wyprawy do Włodzimierzowa.

-Najważniejsze, że nareszcie jesteście razem. Będziecie szczęśliwi, zobaczysz. -Zapewniała zielonooka.

-Mam nadzieję. -Przytaknęła blondynka.



Czwartek, czyli ostatni dzień obozu Skry i Resovii.

   Tego dnia oba zespoły udały się na lotnisko i dotarły do Berlina.

-Bierzemy razem pokój? -Rzucił Wlazły w stronę Michała.

-Jasne. -Przytaknął Winiarski.

I już obaj ruszyli w stronę pokoju numer 144. Okazało się, że pomieszczenie po przeciwnej stronie zajmują Kłos i Wrona.

-To co Karol? Dzwonimy do Majki i Niny i mówimy im o biletach? -Rzucił brunet.

-Możemy. W sumie będą potrzebować kilku dobrych godzin do spakowania się. -Skomentował Wąski.

-A wy dwaj, co wykombinowaliście? -Dołączył się do rozmowy Andrzej.

Mariusz uśmiechnął się z błyskiem w oku.

-No wiesz, dwie wariatki przylecą. – Winiarski i Kłos buchnęli śmiechem.



  Tego samego dnia czekał ich obiad na dole w ekskluzywnej restauracji oraz wieczorny trening, z którego wrócili dopiero o 19.

-Ja mam dzwonić czy Ty? -Spytał blondyn.

-No wiesz, ja jestem bardziej wiarygodny. -Buchnął niebieskooki.

Karol udawał obrażonego, ale sam wybuchnął śmiechem.

-Dobry wieczór, panna Majka Ludwiczak? Najpiękniejsza blondynka na świecie? -Michał udawał romantyka.

-Witaj cioto. Jak tam trening? -Rzuciła z przekąsem Majka.

-Cioto? Yy.. Trening całkiem dobrze. -Odpowiedział Winiarski i zaraz dodał: -Co powiesz na to, że jutro obie z Niną przylecicie do Berlina?

-Co? Chyba palcem po mapie. -Prychnęła Majka.

-Załatwiliśmy wam bilety tydzień temu z Karolem, ale siedzieliśmy cicho. -Powiedział całkiem poważnie.

-Jesteście... Najwspanialsi! A jednocześnie najgłupsi! -Rzuciła do słuchawki.

-Wystarczy mi wieczór spędzony z Tobą jutro i pojutrze, i popojutrze. -Powiedział czule Michał.

-Nie rozpędzaj się. Ja lecę powoli się pakować, ucałuj Karola od Niny. Pa! -Usłyszał w odpowiedzi.

-Pa kochanie. -Powiedział i odłożył czarny telefon na szafkę nocną.



   Kiedy Majka opowiedziała współlokatorce o niespodziance, Nina tryskała radością.

-Naprawdę te głupki wpadły na coś tak genialnego?! -Wyrzuciła z siebie.

-Wyobraź sobie, że tak. Jutro o 10.30 mamy samolot do Berlina z lotniska w Łodzi. Ja rano jeszcze muszę skoczyć do pracy. –Odpowiedziała niebieskooka.

-Dobra, w takim razie ja poproszę Stempla, żeby cały dzień został sam. Spytam się Arka, czy odwiezie nas na lotnisko. – Dodała szatynka.

-Okej. Byłabym wdzięczna, a teraz czeka nas wieczór pakowania! -Rzuciła zachęcająco Majka.

- To tam chyba pokaz mody będzie. -Odpowiedziała Nina.



     Wieczorem obie siedziały w rozwalonym salonie.

-Ej no my musimy to sprzątnąć! Gorzej niż w chlewie. -Skomentowała Majka.

-Hahaha, a czyje ciuchy leżą? -Wskazała Nina z wyższością na stertę staników, majtek, sukienek, koszulek i spodni. Oczywiście cała ta sterta była Majki.

-Nie przesadzaj. Ja bynajmniej na korytarzu nie nasyfiłam. -Odpowiedziała wytykając język.

-To się nazywa bycie chamskim. -Rzuciła Nina.

-Nie to się nazywa krótka piłka. -Dorzuciła Majka.

-A propo to już się boję, co wy z tym Miśkiem będziecie tam robić. - Parsknęła śmiechem Nina.

-Nic sobie nie wyobrażaj, będziemy leżeć na kanapie, oglądać tv i pić wino. - Tłumaczyła Majka.

-Haha jasne, że niby tacy grzeczni. - Rzuciła szatynka.

-Zdziwisz się. - Nie dawała za wygraną niebieskooka.

Nina zaczęła szukać telefonu. Biały lg leżał zablokowany na stoliku. Chwyciła telefon do ręki. Pierwszą osobą w jej kontaktach, był oczywiście jej brat -Arek. Wcisnęła "zadzwoń" i po chwili już usłyszała znajomy głos.

-Cześć Arek tu siostra. Mam do Ciebie prośbę. Wiem, że pracujesz w firmie ojca, ale może byś zwolnił się od rana. Bo z Majką musimy dostać się na lotnisko w Łodzi. – Wytrajkotała słodkim głosem Nina.

-Ooo to gdzie się wybieracie i o której odlatujecie? -Zapytał.

-Samolot 10.30. Lecimy do Berlina Karol i Michał załatwili nad bilet na podbój Niemiec. -Zażartowała.

-No, no. Szalone. Jasne zwolnię się. – Odpowiedział.

-Dzięki. Odwdzięczę się. Pa. - Pożegnała brata.

-Dobranoc. -Rzucił Arek.

-Załatwione! -Nina zwróciła się do współlokatorki.

-Całe szczęście! -Odetchnęła z ulgą Majka.



   Rano Majka wstała, zawinęła lekko lokówką włosy. Narzuciła makijaż i poszła do pracy. Słońce wprawdzie zniknęło za chmurami, przez co było dość chłodno. Z kolei Nina, mimo że nie szła do pracy to wstała wcześnie, co nie było w jej przypadku normalne. Jej przyjaciółki już nie było. Postanowiła, więc odkurzyć korytarz i salon. Kiedy odłożyła na miejsce mop, usłyszała dzwonek do drzwi.

-Już otwieram! -Krzyknęła na cały głos.

Kiedy otworzyła Nina była w niemało zaskoczona. To była jej mama- Maria.

-Mamo?! -Zdumiona szatynka nie wiedziała, co powiedzieć.

-Cześć córeczko. Chciałam Cię odwiedzić, ostatnio byłaś u nas na Boże Narodzenie. -Stwierdziła ze smutkiem.

-Ja po prostu jestem bardzo zapracowana. -Wytłumaczyła Nina.

-No dzisiaj chyba nie. Zachodzę do salonu, a Stempel mówi, że wzięłaś wolne, w piątek? -Zdziwiła się.

-Wejdź mamo. Nie stójmy tak w drzwiach. Wszystko Ci opowiem.

Maria weszła posłusznie.



   Z kolei Majka dotarła do pracy , gdzie czekała na nią niespodzianka.

-Cześć Kaśka. Coś nowego? Jakieś telefony? -Rzuciła z przyzwyczajenia.

-Witaj szefowo. Telefonów jak na razie żadnych. Aczkolwiek listonosz zostawił kopertę. Położyłam na stole. -Odpowiedziała z drugiego końca salonu Kasia.

Majka zdziwiona podeszła do szklanego stolika. Chwyciła liliową kopertę, po czym przeczytała po cichu:

-Nowy Targ. Firma FOLK DESIGN.

Następnie krzyknęła:

-Kaśka! To jest ta najpopularniejsza firma odzieżowa w Polsce.

-Tak jest szefowo. Proszę już nie zwlekać. Tylko przeczytać, co napisali! -Rzuciła zachęcająco pracownica.

  Szanowna Pani Majo Ludwiczak.

Mamy przyjemność poinformować, że Pani projekty i stylizacje, wywarły na nas ogromne wrażenie.

Nasza firma jest niewielkim przedsiębiorstwem, znajdującym się pod Zakopanem, w Nowym Targu.

Chcemy rozpocząć współpracę z Panią i Pani pracownią Katarzyną Szewczyk jak najprędzej.

Proszę się umówić na spotkanie z moją asystentką telefonicznie na numer:

702 431 096

Moja asystentka -Julia Gławacz przedstawi naszą ofertę. Przyjedzie do Pani w wyznaczonym terminie.

                                                                                                     Dyrektorka Firmy FOLK DESIGN

Majka delikatnie odłożyła kartkę na biurko, jednak wciąż nie mogła uwierzyć w to, co przeczytała.



   W tym czasie Nina gościła mamę w domu.

-Chcesz kawę czy herbatę? -Spytała zielonooka.

-Słabą kawę. -Odpowiedziała mama.

Obie już były po rozmowie na temat wyjazdu do Berlina.

-Długo jesteś z tym Karolem? -Spytała Maria.

-No cóż spotkamy się od początku lutego, a zeszliśmy się na początku marca. -Odpowiedziała Nina.

-Świetnie. Nie masz pojęcia jak się cieszę. Kiedy Jarek umarł. Myślałam, że się już nie pozbierasz. -Wyznała jej matka.

-Jednak udało się. A Karol jest wspaniały. Polubisz go. -Rzuciła szatynka.

-Chciałam Cię zaprosić do nas na święta. Przyjedzie ciotka Beata z wujem Markiem i Twoje kuzynostwo Malwina, Przemek i Ania. No i może też wujek Jerzy z ciotką Krysią nawet Sylwia z mężem i dzieciakami też przyjadą. Chyba, że rodzice Karola nas wyprzedzili? –Spytała z nadzieją w głosie.

-Nie wyprzedzili, byliśmy u nich w ostatnią niedzielę. Oni mieszkają w Warszawie, więc święta mamy wolne. -Odpowiedziała Nina.

-To wspaniale! -Powiedziała szczęśliwa kobieta.



  Była już 9 rano.

-Rany Kaśka! Ja już idę! Pa! - Rzuciła się pędem do drzwi i wyleciała na ulicę.

W ciągu 4 minut pokonała trasę około 800 m. Nowy rekord. Dopadła do drzwi i weszła. W kuchni siedziała Nina z mamą.

-O dzień dobry pani Mario. - Przywitała Majka znajomą jej osobę.

-Witaj Majka. Świetnie wyglądasz! – Pochwaliła ją szczerze kobieta.

-No cóż dziękuję. Za to pani w ogóle się nie starzeje. -Zakomplementowała blondynka. Kobieta uśmiechnęła się nieśmiało.

-Mamo przepraszam Cię, ale musimy już wyjeżdżać. - Powiedziała Nina.

-No jasne, już idę. Przepraszam. Pa dziewczyny. -Rzuciła i ucałowała córkę na pożegnanie.



    Nina zarzuciła kurtkę i obie wyszły po 5 minutach z mieszkania.

Arek już stał samochodem pod ich blokiem. Gdy ujrzał Majkę i Ninę od razu się uśmiechnął.

-Cześć siostra. -Rzucił w stronę Niny i dał jej buziaka w policzek.

-Hej. -Odpowiedziały obie.

Szatynka usiadła z przodu obok brata, a Majka z tyłu. Nina gadała z bratem w najlepsze, kiedy niebieskooka słuchała muzyki.

Po chwili poczuła jak jej telefon wibruje. Była to Stefa, jej matka.

-Stefa do mnie dzwoni. -Powiedziała na głos.

Nina obróciła się w jej stronę. Po ostatniej, bolesnej konfrontacji w rodzinnym domu, jest to oczywiste, że dziewczyna nie będzie chciała odebrać.

-Odbierz. -Odpowiedziała przyjaciółka ze spokojem w oczach.

-Halo? - Odebrała.

-Cześć kochanie. Chcieliśmy zaprosić Cię razem z ojcem w te święta. Jeśli oczywiście nie jedziesz do teściów? -Spytała Stefa.

-Doprawdy? A skąd wiesz, co się u mnie dzieje? -Majka była wściekła, tylko jedna osoba mogła ją wydać.

Nie zielonooka, jej by nawet nie podejrzewała, ale jej brat.

-No cóż nic mi i ojcu nie mówisz, więc wzięłam Wojtka pod swoje obroty. -Powiedziała ze wstydem Stefa.

-Cudowną mam rodzinę. A zaufania to już do nikogo nie mogę mieć! -Krzyknęła do słuchawki blondynka.

-Majuś. Nie złość się. My naprawdę chcemy Twojego szczęścia. Pasuje wam? -Spytała po raz kolejny.

-W święta raczej pasuje. Bo jedziemy do jego rodziców w Wielki Czwartek i wrócimy w Wielką sobotę. Tylko, że muszę pogadać z Michałem czy on w ogóle chce jechać. -Odpowiedziała Majka.

-To świetnie. W takim razie zadzwoń do mnie w Wielki Czwartek z odpowiedzią. Będzie prawie cała rodzina. Ojciec i ja, Wojtek. Wujkowie, ciotki. Twoje kuzynostwo. Nawet Ewcia przyjedzie z Sopotu. -Powiedziała Stefa.

-Naprawdę? -Majka ucieszyła się na samą myśl, że spotka kuzynkę, z którą miała tak świetny kontakt.

-No tak, to ja Ci nie przeszkadzam. Pa myszko. – Pożegnała ją matka.

-Pa! I pozdrów tatę. -Rzuciła do telefonu niebieskooka.

Rozłączyła się i chwilę wszyscy siedzieli w milczeniu.

-Majka, jedź. Dobrze Ci to zrobi. Nie siedź w święta sama. Dobrze wiesz, że mnie i Karola też nie będzie. A wy z Miśkiem tak sami. Trochę by było niezręcznie. -Namawiała ją szatynka.

-Nie mówię, że nie pojadę. Tylko muszę pogadać najpierw z Michałem. - Wyjaśniła blondynka.



   Droga minęła szybciej, niż przypuszczali. I już wkrótce dziewczyny wysiadały ze samochodu.

-Trzymaj się Arek no i dziękujemy Ci, że zająłeś czas nami. - Powiedziała Nina i ucałowała brata na pożegnanie.

-Cześć Majka. -Rzucił w stronę niebieskookiej.

-No dzięki. Trzymaj się. -Odpowiedziała.

Obie weszły na lotnisko, mnóstwo ludzi tego dnia kręciło się na tym ogromnym placu. Przeważnie to ludzie z zagranicy przyjeżdżali już na święta. One jednak jechały do Berlina na Ligę Mistrzów. Najbardziej prestiżową imprezę dla wszystkich klubów. Przeszły przez bramki. Poszły do kontroli. Skontrolowali ich walizki. Teraz mogły ruszyć w stronę wyjścia na lotnisko. Rozejrzały się uważnie wokół i odnalazły swój samolot. Wsiadły bardzo szczęśliwe i zajęły miejsce w połowie samolotu.

-Rany! Ostatni raz leciałam samolotem 3 lata temu. - Ekscytowała się Majka.

-A ja ostatni raz po mojej 18-nastce, jako prezent od rodziców poleciałam na Sycylię. -Przypomniała sobie Nina.

Lot nie był długi, w końcu leciały tylko do Berlina, trwał około dwóch godzin.

-Ciekawe, czy te ofermy na nas czekają. - Rzuciła niecierpliwie Nina.

-Niech tylko spróbują nie przyjść to nie wiem, co im zrobię. -Powiedziała Majka. Szatynka wybuchnęła śmiechem.

-Oj zboku! -Majka nie lubiła skojarzeń przyjaciółki.

Jednak obie nie musiały się o nic martwić. Obaj rycerze stawili się na wyznaczone miejsce i o umówionej godzinie. Michał podszedł do Majki czule ją przywitał. Co wprawiło ją w zakłopotanie, bo przecież po raz pierwszy pokazują się jako para. Nina tylko rzuciła jej spojrzenie dodające otuchy i poszła przywitać Kłosa. Wsiedli do samochodu, który był własnością hotelu, w którym nocowali. Kiedy dotarli na miejsce, oczy obu dziewczyn zwrócone były na piękny, nowoczesny hotel, który na dodatek nad swoją nazwą miał umieszczone pięć gwiazdek.

-No nieźle wam się trafiło. - Zdumiona Nina nie mogła oderwać wzroku od budowli.

-Tak w tym roku całkiem nieźle. - Rzucił uśmiechnięty Karol.

-Jaki mamy numer pokoju? -Spytała Majka.

-150. Całkiem niedaleko nas. -Odpowiedział Winiarski.

Kłos chwycił walizkę Niny, a Winiarski walizkę Majki. Obie szły za nimi, oglądając nowiusieńkie meble, recepcję i całą resztę. Wchodząc po schodach Majka zauważyła Igłę, który stał przy recepcji.

-Idźcie, ja was dogonię, czy tam znajdę. Mam coś do załatwienia. -Rzuciła w ich stronę i zbiegła po schodach, w kierunku libero.

-Cześć! -Zawołała gdy była już blisko.

-Ooo, panna Majka. Nie wiedziałem, że tu będziesz. - Powitał ją z uśmiechem.

-Wiesz, Misiek lubi płatać niespodzianki. Z resztą Nina też tu jest, wujku. -Rzuciła.

-Żaden wujku. Krzysiek. -Wyciągnął rękę w jej stronę.

-Majka. -Przedstawiła się blondynka i dodała: -Jestem Ci winna porządne piwo albo i nawet wino.

-Nie zaprzeczam. Możesz stawiać. Dzisiaj wieczorem? -Spytał.

-Może być. W tutejszej restauracji. -Wskazała oczami na ekskluzywną restaurację hotelu.

-Jest naprawdę niezła. Okej. To jesteśmy umówieni. Możesz też wziąć Ninę i Karola. -Dorzucił.

-Okej, to do wieczora! -Pożegnała go i wbiegła na schody w poszukiwaniu pokoju.



    Kiedy weszła Nina już zaczęła się rozpakowywać.

-Tylko nie zrób tu syfu. -Powiedziała w jej stronę Majka.

-Haha! I kto to mówi?! -Rzuciła zgryźliwie zielonooka.

-Oj tam. Wcale nie mam zamiaru nasyfić ubraniami, bynajmniej tu. Jest to zbyt elegancki hotel. -Odpowiedziała blondynka.

-Gdzie pobiegłaś? -Spytała ciekawska przyjaciółka.

-Do Igły, podziękować mu za tamtą akcję na obozie. Wygląda na to, że ja z Miśkiem i Ty z Karolem idziemy na miły wieczór w towarzystwie Krzyśka. -Powiedziała niebieskooka.

-Fantastycznie! -Powiedziała Nina.



     W tym czasie na hali trwał już drugi piątkowy trening.

-Dobrze Ci idzie dziś na serwie! -Krzyknął Falasca w stronę Winiarskiego.

-Bardzo dobrze Kłos! -Pochwalił podopiecznego za udany blok.

Po treningu Miguel wezwał Michała.

-Słuchaj wiem, że już trenujesz na pełnym obciążeniu, ale nadal nie jesteś w pełni zdrów. Dlatego na meczu wystawię Marechala.

Jeśli nie da sobie rady, jak to było ostatnio. Zastąpisz go. -Wytłumaczył trener.

-Rozumiem. -Powiedział Winiarski.

Był to koniec treningu. Teraz na halę weszli Resovcy.

Michał wrócił do pokoju, gdzie był już Wlazły.

-Dostałeś zjebę, czy pochwałę? -Rzucił w stronę przyjaciela Mario.

-Właściwie ani to, ani to. Po prostu Falasca chce mnie oszczędzać, dlatego też może się okazać, że nie pogram sobie dzisiaj. -Powiedział Michał.

-Nie przejmuj się na pewno wejdziesz. Marechal jest ostatnio w słabszej formie. - Zapewniał Mariusz.

-Moje serwy pozostawiają wiele do życzenia. -Powiedział Winiarski.

Nagle telefon mu zadzwonił.

-Oliwier muszę odebrać. -Powiedział.

Chwycił telefon do ręki, wyszedł na korytarz i zaczął rozmowę.

  Po 10 minutach wrócił z korytarza.

-I co u mojego ulubieńca? -Spytał Mariusz.

-A nic znowu nawaliłem. I jako siatkarz, i jako ojciec. -Powiedział z żalem Winiarski.

-Nie dołuj się. Dlaczego jako ojciec? - Spytał Wlazły.

-Nie wiem skąd Dagmara wie, ale powiedziała Oliemu, że zabrałem Majkę na Final Four, a jego nie. -Odpowiedział Michał.

-Nie daj się sprowokować, tej babie właśnie o to chodzi. -Skomentował Mario.

-Może masz rację. -Rzucił obojętnie.

-Nie może, tylko na pewno. -Odpowiedział całkiem spokojnie Wlazły.



   W pokoju numer 145, czyli pokój Kłosa i Wronki trwała dyskusja.

-Co żeś znowu odwalił? -Rzucił Karol po raz setny.

-Nic po prostu Sabina się o byle co dąsa. -Powiedział zły Andrzej.

-A może po prostu Ty robisz coś nie tak? - Przyjaciel starał się wyjaśnić sprawę delikatnie.

-I tak źle i tak nie dobrze! Ja po prostu jestem stworzony żeby być singlem! -Powiedział głośno i wyszedł na korytarz.

-Oszalał. -Pomyślał Wąski.



   Była już 19. Kiedy Majka i Nina zeszły gotowe do restauracji.

Okazało się, że oprócz Igły przyszli też koledzy z kadry Nowakowski, Drzyzga, Konarski i Buszek.

-No to są nasze nowe lasencje. -Wskazał Kryzsiek w stronę Niny i Majki.

Obie zachichotały pod nosem. Jednak zaraz się uspokoiły, chciały udawać spokojnie i dojrzałe.

Wszyscy wstali i Igła ich przedstawił:

-Cichego Pita kojarzycie, Fabiana Drzyzgę raczej też no i Dawid Konarski, i Rafał Buszek też byli na Mistrzostwach.

Potem wskazała na obie dziewczyny:

-Nina Kłosa i Majka Winiarskiego.

Wszyscy się przywitali i usiedli przy dużym, okrągłym stoliku.

-To kto stawia? -Spytał Igłę Buszek.

-Nowa Pani Winiarska. -Rzucił uśmiech do Majki.

Wszyscy na nią spojrzeli.

Towarzystwo było dość spore, więc może się okazać, że blondynka straci sporo pieniędzy.

-Jasne, że ja. To czego się napijecie? -Spytała.

-Mi obiecałaś piwko. -Rzucił Igła, po czym dodał: -Jutro muszę być w miarę trzeźwy rano mamy trening, a wieczorem mecz.

-Ja to bym sobie wziął winko. -Rzucił Rafał Buszek.

-Dobra czyli 1 piwo i myślę, że 2 wina. -Podsumowała Majka.

Po czym wlepiła portmonetkę w ręce Michała żeby poszedł złożyć zamówienie.

-Co tym u Dagi? -Rzucił Pit.

-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Michał nic nie wspominał. -Powiedziała Majka z zakłopotaniem.

-No pewnie, kto by wspominał takiego wazona. –Zarechotał Konarski.

Całe towarzystwo wybuchnęło śmiechem.

-A wy gdzie pracujecie? -Skierował pytanie Konarski do Niny i Majki.

-No cóż ja mam swój własny zakład fryzjerski i mam zaufanego pracownika Stempla. Dochody całkiem niezłe. -Powiedziała Nina.

-Ja z kolei mam salon stylizacyjno-krawiecki. Mam też jedną pracownicę Kasię. A teraz niedawno dostałam propozycję pracy z firmą z Nowego Targu FOLK DESIGN. -Powiedziała blondynka.

-Niezła fucha Ci się trafiła. -Rzucił Nowakowski.

-Każdy kto z nimi współpracuje ma niezłą pensję. -Dorzucił Buszek.

Wszyscy byli pod wrażeniem obu dziewczyn. Fryzjerka i stylistka. Prawdziwe perełki trafiły się siatkarzom ze Skry.

Nina tylko spojrzała leniwie na Majkę. Oczywiste, była zła, że przyjaciółka nie pisnęła ani słowem. Jednak szatynka nie należała do grona osób, które się obrażają na długo. Zwłaszcza po tym jak całe towarzystwo się rozgadało i rozpiło. Najbardziej jednak popiły Majka i Nina.

Winiarski i Kłos wzięli je w obroty, gdy wracali do pokoi.

Obie kolebały się na wszystkie strony.

-Pójdę sama! - Szarpała się Majka.

-Ja też chcę sama, weź te ręce! - Rzuciła wściekła Nina.

Karol i Michał wymienili porozumiewawcze spojrzenia nad ich głowami i chwilę później obie padły na łóżka.

-Rano się ogarną. -Rzucił Karol.

-Serio tak będzie lepiej. – Dodał z przekonaniem Michał.



   Sobota rano.

    -Która godzina? -Majka ledwo podniosła głowę. Nina zerknęła na telefon.

-9:00. Musimy wstać, jeśli chcemy załapać się na śniadanie. - Odpowiedziała szatynka. Obie niczym zombie wywlekły się ze swoich łóżek. Wzięły szybki prysznic. Pomalowały się, ubrały i zeszły na dół do restauracji.

-O idą nasze skowronki! -Powiedział Kłos z ustami wypchanymi kanapką.

-Nie mówi się, kiedy się je! - Sforsowała do Nina. Siatkarz tylko się uśmiechnął. Obie dziewczyny dosiadły się stolika, gdzie siedział Michał, Mario, Andrzej i Karol.

-Musimy lecieć na trening. - Powiedział Winiarski i ucałował Majkę. Nina już siedziała przyklejona do swojego chłopaka.

-Lećcie tylko dupy nie dajcie! – Zawołała zielonooka.

-Ale masz słownictwo. - Burknęła Majka.

-No co? - Nina spojrzała niewinnie.

-Nic, nic. - Powiedziała blondynka.

 Obie skończyły śniadanie i wróciły do pokoju.



   -Czyli do 20:00 nudzimy się. -Rzuciła Majka.

-Nie mam zamiaru! -Powiedziała Nina, ale nie skończyła: -Widziałaś ile tu jest rzeczy! Kort tenisowy, siłownia, jacuzzi!

-Wybieram siłownię. -Oznajmiła Majka.

-Ja idę na kort, może ktoś będzie miał ochotę na tenisa. -Powiedziała szatynka. Obie przebrały się w lekkie koszulki i ciemne getry oraz buty sportowe i ruszyły. Oba miejsca znajdowały się na dole ogromnego hotelu. Majka ruszyła na prawo, a Nina na lewo. Blondynka weszła na siłownię i zaczęła się rozglądać.

-A pani to nocująca w hotelu czy nie? -Spytał chłopak koło dwudziestki.

-Nocuje. - Odpowiedziała Majka.

-W takim razie proszę wejść. Nocujący mają siłownię za darmo. Ivo jestem. -Wyciągnął rękę.

-Majka. – Uścisnęła dłoń.

-Jakaś rodzina z siatkarzami? -Spytał.

-Dziewczyna Winiarskiego. A Ty jesteś Polakiem? -Rzuciła pytająco.

-Tak, mieszkam tu od 4 lat, odkąd rodzice wyjechali. Nie masz pojęcia jak fajnie słyszeć polszczyznę, kiedy na ogół mam styczność z Niemcami. -Powiedział.

-Domyślam się. - Odpowiedziała Majka. Ruszyła w kierunku taśmy i zaczęła biegać.



   Z kolei Nina weszła na kort, gdzie również spotkała młodego chłopaka jednakże był to Niemiec.

-Sie verbringen die Nacht in diesem Hotel? Sind Sie ein Fremder? – Zapytał ją Niemiec.

Nina nigdy nie lubiła niemieckiego, podobnie z resztą jak i Majka. Teraz jednak nie miała pojęcia, co powiedzieć. Postanowiła zmienić rozmowę z niemieckiej na angielską. W końcu angielski jest najpopularniejszym językiem.

-I'm Hotel client Are there any discounts? - Spytała.

Niemiec odpowiedział tym razem po angielsku.

Całe szczęście - pomyślała w duchu Nina.

Zaczęła grać w tenisa z jakimś Brytyjczykiem, który od dłuższej chwili samotnie wałęsał się po korcie. Na imię miał Cordian.



   Do obiadu obie były zajęte, Majka wzięła prysznic i od nowa nałożyła makijaż. Siłownia jest dobra do czasu. Na dłuższą metę człowiek wygląda po niej jakby przebiegł długi maraton. Choć Nina nie wyglądała lepiej. Po zażartym meczu wygrała w tie-braku. Ruszyła do pokoju. Poczekała aż łazienka będzie wolna i się wykąpała. Obie przebrały się i ruszyły na obiad. Była już 14:00.

-Macie dzisiaj jeszcze jakiś trening? -Spytała Nina Wąskiego.

-Nie teraz Resovcy mają 2-3 godziny, a my już do meczu będziemy wolni. - Wyjaśnił jej Karol.

-Możemy pożyczyć wasze koszulki, jak w Bielsko-Białej? -Spytała Majka.

-Okej. Mamy po dwie. -Przytaknął jej Michał.

   Zjedli obiad, który był naprawdę powalający. Kurczak w sosie pieczarkowym lub serowym. Do tego pyszna surówka i ryż.

Kiedy wrócili do pokoi była 15:00. O 17:00 pierwszy mecz zagrali Zenit Kazań przeciwko gospodarzom, czyli Berlinie.



   Na widowni zasiedli Resovcy z trenerem oraz Skra z Falascą.

Choć pierwszy set Berlińczycy mieli w zasięgu ręki to przegrali to starcie 26:24. Drugiego seta wygrali, jednakże w dwóch ostatnich musieli uznań wyższość gościom.

-Trzymaj się! -Rzuciła Majka do Michała, kiedy wchodził na boisko. On tylko spojrzał na nią i posłał jej swój piękny uśmiech.

W pierwszym składzie znaleźli się: Wlazły, Kłos, Marechal, Conte, Uriarte, Tille. Wrona i Winiarski siedzieli na ławce. Jednak po kilku nieudanych przyjęcia francuza Winiarski wszedł na boisko. Straty były już dość spore, a nadrabianie im szło w ślimaczym tempie. Pierwszy set należał do Rzeszowian, oba ostatni też. Przegrali to, koniec marzeń o wygranie LM. 3:0 ten wynik brzmi jak skazanie. Jednak taka była bolesna prawda. Wszyscy zawiedzeni ze smutkiem w oczach, zawodnicy, trener i kibice. Przecież mogło być tak pięknie! Ale to już koniec.  Trzeba się wziąć w garść i wygrać mecz po brąz. Choć nikt nie mówi, że będzie łatwo. Karol załamany przeszedł przez bandę i usiadł w pierwszym, prawie pustym rzędzie. Nina od razu usiadła przy nim.

-Zepsułem to. Dałem im za darmo pierwszego seta. Jestem do niczego. -Powiedział załamany.

-Dla mnie i tak jesteś najlepszy bez żadnego trofeum. - Szatynka spojrzała na niego i pocałowała go.



   Michał był załamany. Szedł jak więzień, który ma dostać dożywotni wyrok. Jego oczy patrzyły tylko i wyłącznie w podłogę. Marzenia legły jak gruzy.  Majka patrzyła na niego z żalem. Tak bardzo chciała żeby im się udało. Podeszła, więc do smutnego psiaka i patrzyli sobie w niebieskie oczy przez dłuższy czas.

-Zawaliliśmy to. Myślałem, że po tylu latach... -Jego głos był załamany, a wymowa przychodziła mu z trudem.

-A ja nie mam zamiaru płakać. Lepiej to oblejmy. - Rzuciła blondynka.

-O nie! Po ostatniej akcji nie tknę wina przez najbliższy miesiąc. -Powiedział i oboje wybuchneli śmiechem.

-Wiem, że nie masz humoru, ale właśnie sobie przypomniałam, że Stefa zaprosiła nas na święta. -Zaczęła Majka.

-Stefa? -Michał popatrzył na nią zbity z tropu.

-Moja matka, ale nie musimy jechać. - Niebieskooka od razu starała się wywinąć.

-No co Ty! Jeśli Twoi rodzice nas zaprosili. To koniecznie. U moich będziemy od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty. A u Twoich posiedzimy dwa dni świąt. -Rzucił rozpromieniony.

-Super. -Majka udawała szczęśliwą.



   W końcu wszyscy zmierzyli do hotelu.

Majka z Niną od razu poszły do swojego pokoju. Siatkarze postąpili tak samo. Noc przebiegła dość spokojnie. Jednak obie nie mogły długo zasnąć.

-Majka nie śpisz? - Nina przewracała się z boku na bok.

-Nie mogę zasnąć. Żal mi ich. Będą to długo przeżywać. - Odpowiedziała Majka.

-No mnie też szkoda. Nic na to nie poradzimy. - Powiedziała jej przyjaciółka.

I rozmowa się skończyła. Nie miały już sił, żeby o tym gadać. A przecież liczy się to, co jest TU i TERAZ. Rano odbyły się ostatnie treningi przed obydwoma meczami. Pierwszy mecz o brąz o godzinie 13:00. Drugi finałowy o złoto o 16:00. Trzeba pokazać lwi pazur. Ale zamiast tego była ostra walka. Wywalczyli! Udało się! Będzie tie-break! Wszyscy skaczą ze szczęścia w tym dwie młode osóbki. Majka i Nina! Tam na widowni! Cieszą się!  Ale tie-break to był koszmar. Zamiast gry do 15 punktów. Była zażarta walka. Wynik 23:21. Gospodarze wygrali. Był to koniec. Skra Bełchatów wraca bez medalu. A przecież jechali tam, jako faworyci! Ale znów presja wzięła górę.Michał nie wszedł na boisko. Marechala zastąpił Wojciech Włodarczyk. Mimo, że sprawował się lepiej od francuza, nic to nie pomogło.

-Znowu się nie udało. - Powiedział Winiarski.

-Patrz na to z innej strony. Jeszcze PlusLiga przed wami.  -Majka za wszelką cenę nie chciała żeby Michał się dołował.

-Po prostu myślę, że im dłużej gram, tym szybciej powinienem zakończyć karierę. - Wyznał siatkarz.

-Michał... Masz niecałe 32 lata, w Twoim wieku można być naprawdę... Kluczem zespołu. -Dziewczynie głos się łamał. Miała łzy w oczach.

-Przepraszam. Czasem potrzebny mi opieprz. - Przyznał się do winy. I ucałował Majkę w czoło.



   -Wracamy. -Powiedział Kłos do Niny.

-O 20:00 mamy samolot, więc możemy obejrzeć jeszcze finał. – Rzuciła jak rozkapryszone dziecko Nina.

-Możemy, ale czy chcemy? - Wąski był wściekły. Mieli taką okazję, którą zmarnowali.

Nina zdumiona otworzyła lekko usta i nie wiedziała, co powiedzieć.

-Wiesz co? Jesteś samolubem! Zamiast wesprzeć Igłę i resztę przyjaciół się dąsasz! -Zielonooka nie wytrzymała. Karol ze wstydem spojrzał na nią.

-Przepraszam. To nerwy. - Powiedział i oboje usiedli w oczekiwaniu na finałowy mecz.

Rzeszowianie wkroczyli na boisko. Z drugiej strony zawodnicy Zenitu. Teraz się zacznie. Walka o wszystko. Rzeszowianie mimo wielkiej formy musieli przyznać, że Zenit Kazań jest drużyną profesjonalną. Po niedługim meczu ukazał się wynik 3:0

-Może jestem chamska, ale cieszę się, że nie mają złota. - Rzuciła Majka.

-Panno Ludwiczak nie poznaję Cię. -Zaśmiała się Nina.

O 20:00 byli już na lotnisku lot trwał prawie 2 godziny i już byli w Bełchatowie.

Haj Myśiałki! Lekko spóźniony... Długi i... Pierwszy kwietniowy! Szykuje nam się rozdział świąteczny! Który postaramy się w miarę szybko dodać. :D Co do LM... Czwarte miejsce... Zawsze coś, a i tak mamy przyszły rok! :D Trzymamy kciuki za jutrzejszy mecz z Lotosem! I... Wesołych Świąt! Mokrego Dyngusa i zająca! Wesołego baranka i smacznego jajka! :D :D 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz