Bełchatów.
-Stefa? - Majka stała już chwilę pod drzwiami łazienki. Żadnej
odpowiedzi. Cisza, słychać było jedynie wodę lejącą się z kranu.
-No Stefa, no. Spóźnię się przez Ciebie do pracy. - Próbowała
przekonać matkę. Wciąż nic, drzwi ani drgnęły.
-Mamo, proszę Cię wyjdź. - Blondynka niemal jęczała. Po
chwili słychać było za drzwiami Stefę.
-Jak ja lubię, jak mówisz do mnie mamo. – Powiedziała
zadowolona kobieta. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, biegiem wpadła do
łazienki. Cały czas myślała tylko, o tym jak bardzo jest już spóźniona.
-To co? Mam wziąć coś z restauracji na wynos, jak wyjdę z
pracy? - Spytała w pośpiechu.
-Nie ja się tym zajmę, chętnie przejdę się po Bełchatowie. -
Odpowiedziała Stefania. Majka tylko kiwnęła głową, na znak, że rozumie i
wybiegła z mieszkania.
Lubin
-Aaa-psik! - Po raz trzeci z rzędu Nina kichnęła.
-Gdzie Ty się tak przeziębiłaś... - Próbował sobie
przypomnieć Włodarczyk.
-W mieszkaniu, za dużo okien otworzyłam i był przeciąg. –
Stwierdziła kuląc się pod kocem w salonie. Wojtek przyniósł jej z kuchni gorącą
herbatę z cytryną. DRYŃ! Dzwonek od drzwi mieszkania zadzwonił. Włodarczyk od
razu poszedł otworzyć. W drzwiach jak się z resztą poniekąd spodziewał stała
ciotka Lena.
-Dzień dobry ciociu… - Wydukał.
-Dzień dobry! - Odpowiedziała energicznie ciotka i
wparadowała do mieszkania. Widząc zielonooką otuloną ciepłym kocem, od razu zareagowała:
-Kochanie. Co Ci jest? Nie wyglądasz najlepiej. –Powiedziała przekrzywiając
głowę niczym sowa.
-No cóż, nie czuję się najlepiej. Jestem trochę
przeziębiona. Tak mi się wydaje. - Rzuciła szatynka.
-Widzę, że muszę się Tobą zająć! Mam tyle ziółek u mnie w
mieszkaniu, od razu Cię wyleczę! - Mówiła podekscytowana kobieta.
-Nie, myślę, że nie ma takiej potrzeby. Mam jakieś leki, co
prawda nie od lekarza, ale zawsze się nimi leczyłam. - Nina próbowała powalczyć o swoją dorosłość.
-O nie! Ludowe sposoby są najlepsze! Już pędzę po te ziółka!
- Ciotka niemal wybiegła z mieszkania. Młodzi zostali sami, chodź jak sądzili
tylko na kilka minut.
-Dosyć tego! Ona nas traktuje jakbyśmy mieli po 6 lat!
Wojtek, nie widzisz tego? – Warknęła dziewczyna wycierając nos.
-Wiem, wiem… Mam nadzieje, że jej to przejdzie… Wytrzymaj
jeszcze trochę. – Cmoknął ją w czoło Wojtek.
Bełchatów
-Pani Dyrektor, 40 minut spóźnienia. – Katarzyna
nietuzinkowo powitała szefową.
-Wiem, Kaśka. To wszystko przez moją matkę, zwaliła się do
mnie jak Filip z Konopii i będzie mieszkać u mnie jeszcze przez 6 dni. - Tłumaczyła
nerwowo blondynka.
-Aaa, rozumiem. Nie chciałam Pani urazić. - Powiedziała
Pawlikowska.
-Nie, Kaśka nic nie rozumiesz. Z mojego dzieciństwa zrobiła
piekło, a teraz udaje kochającą mamusię. Z resztą, o czym ja gadam? W pracy
jestem. - Panna Ludwiczak dopiero wróciła do rzeczywistości.
-No tak w pracy. Jakoś na szczęście Pan Prezes Pani nie
szukał. Dzisiaj mamy spotkanie z działem reklamacji Panem Dyrektorem Łukaszem
Mazurem. - Przypomniała asystentka.
-Muszę iść na to spotkanie? - Spytała niechętnie Majka.
-Tak, Pan Dyrektor Mazur zaznaczył obowiązkową obecność Pani.
- Poinformowała Katarzyna z tabletem w ręku.
-Dobrze, pójdę. - Odpowiedziała niebieskooka i zaczęła
gorączkowo przeglądać stertę papierów zalegającą na jej biurku.
Lubin
-Wojtuś wstaw wodę w kuchni. Zaraz się Tobą zajmę. - Mówiła
z przejęciem ciotka, patrząc na Ninę. Zaczęła oglądać opakowania z różnymi
ziółkami. - Zaparzę Ci rumianku i mięty. - Zdecydowała. Gdy tylko woda się
zagotowała. Nadopiekuńcza ciotka Wojtka wkroczyła do kuchni i zalała rumianek. Potem
wróciła znów do salonu, gdzie na kanapie leżała panna Tul. - Pij, kochanie do
dna. -Zwróciła się do Niny. Usta szatynki wygięły się w podkowę. Jednak Nina postanowiła,
chociaż spróbować naparu.
-Bleee... To jest ohydne! - Powiedziała otrząsając się.
-Nie wszystko, co dobre, musi być pyszne. Taki to świat.
Pij, pij. – Kobieta nie dawała za wygraną. Cała zawartość kubka została wypita.
- A teraz zrobię Ci kanapkę z czosnkiem! - Przypomniała sobie stare lekarstwo
ciotka. Energicznie ruszyła do kuchni i już po chwili, wracała z kanapką w
ręku. - Jedna, mała kanapeczka. - Namawiała szatynkę. Nina mając nadzieję, że
to wszystko zaraz się skończy zjadła kanapkę. - A teraz czekajmy na efekty. - Powiedziała
rozpromieniona kobieta.
-Kochanie wszystko w porządku? - Spytał z troską Wojtek.
-Nie, czuję, że mnie mdli. - Powiedziała Nina. Po chwili jak
poparzona zeskoczyła ze sofy i pobiegła do łazienki. Słychać jedynie było, że
wymiotuje. Gdy doszła do siebie, wróciła do salonu wściekła. Z kolei ciotka
obróciła sprawy w zupełnie inną stronę.
-Ona wcale nie jest chora! Ja już wiem, ona jest w ciąży! - Zagrzmiała
Lena.
-Słucham? - Wojtek spojrzał dziwnym wzrokiem na ciotkę.
-A ja tyle razy powtarzałam Wojtusiu, żeby się nie marnować,
w tak młodym wieku. Przecież Ty jesteś w szczycie wieku i kariery. A teraz
dziecko. - Mówiła rozżalona.
-Ale ciociu… - Nina próbowała wtrącić, choć słowo, ale ta
jej na to nie pozwoliła.
-Teraz ciociu? Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć! A wy w
ogóle wiecie, jak się dzieci biorą? -Spojrzała na nich z pode łba. Po chwili lampeczka
zapaliła się jej w ciemnym tunelu. - No jasne, że wiecie. Wy nieodpowiedzialne
dzieciaki! Ostatnio was przyłapałam! - Przypomniała sobie.
-Koniec tego! Naprawdę mam już dość! To nasza prywatna
sprawa, co robimy! A ciotka nie ma nic do gadania! I na pewno nie jestem w
ciąży! Proszę się stąd wynosić! - Ciskała piorunami Nina.
- Ciociu proszę Cię idź do siebie. - Wojtek starał się
zachować spokój.
-Taaak? Jeszcze do mnie przyjdziesz małolacie! – Powiedziała
kobieta ze łzami w oczach. Chwyciła torebkę i wyszła z mieszkania trząsając
drzwiami.
-Wreszcie trochę spokoju. – Fuchnęła wściekła Nina.
-Szkoda, że źle to odebrała. - Powiedział Włodarczyk.
Kraków
-Ej Kurek, Monte im sprzedałeś, że tak gładko nam poszło? - Spytał
Kubiak.
-No jasne, ośmiopak w promocji. - Śmiał się Bartek.
-W niedzielę będę w Bełchatowie z Olką prosić na wesele,
przekażcie Winiarskiemu i Wlazłemu. -Powiedział Piotrek.
-Ooo, zapraszamy, w nasze skromne progi. -Zaśmiał się
Andrzej.
-Mam pomysł, może zamiast jeździć, po wszystkich naszym
domach, spotkajmy się u Wlazłych. - Rzucił propozycję Karol.
-Dobry pomysł. To, co wszyscy w domu Wlazłych, godzina 14:00,
niedziela. - Zebrał wszystkie informacje Pit, a po chwili dodał: -Ta blondynka
Michała, to Majka? - Spytał dla pewności.
-Tak, Majka. - Przytaknął Kłos.
Bełchatów
Majka właśnie skończyła pracę i wracała samochodem do domu.
Zaparkowała jak zwykle blisko bloku przy ulicy 3 Maja. Wjechała windą na 8
piętro i zadzwoniła do swoich drzwi.
-Wchodź! - Usłyszała głos Stefy. Panna Ludwiczak otworzyła
drzwi i weszła do środka. Z korytarza, można było stwierdzić, że Stefa buszuje
w kuchni. Rzuciła torebkę, gdzieś w kąt i weszła do kuchni.
-Co Ty robisz? -Spytała zdziwiona.
-Obiad gotuje, dziecko. Twoje ulubione danie makaron z sosem
i mięsem. - Powiedziała pilnując gotującego się makaronu.
-Ty gotujesz, od kiedy? -Do Majki w dalszym ciągu ta
informacja nie dochodziła.
-Od zawsze, potem przez wiele lat nie gotowałam, ale od
jakiś 2 miesięcy znowu zaczęłam. Nie patrz tak mnie Majuś, siadaj. - Odezwała
się Stefa. Majka usiadła posłusznie i czekała na pierwszy obiad matki, od
dzieciństwa.
Lubin
-Idziemy się przejść! - Zakomunikował Wojtek.
-Ale... - Zaczęła szukać powodu, dla którego by nie iść
Nina.
-O nie! Idziemy. - Powiedział i wziął ją za rękę.
-W sumie muszę zadzwonić do Majki. - Przypomniała sobie
Nina, kiedy byli już przed blokiem. Wyciągnęła komórkę i weszła w kontakty.
Kliknęła "zadzwoń" przy Majce.
-Hej. Jak tam sobie radzisz beze mnie? - Spytała panna Tul
dawną współlokatorkę.
-Cześć. Właśnie czekam na obiad, Stefa gotuje. - Powiedziała
dziwnym głosem Majka.
-Stefa? Jest u Ciebie? - Szatynka była ciekawa, co się
stało.
-Przyjechała, bo dowiedziała się od mojego brata, że już nie
mieszkamy razem. - Odpowiedziała jej rozmówczyni.
-No to fajnie, cieszę się. Macie teraz sporo do nadrobienia.
A ja mam newsa! - Powiedziała teatralnie zielonooka.
-Zaręczyliście się? - Wypaliła jej przyjaciółka.
-Nie, ale wiesz dziecko w drodze! Zaciążyłam! Będziesz
ciocią! - Powiedziała głośno do słuchawki Nina. Majkę zatkało. Jakoś nie mogła
w to uwierzyć, jej przyjaciółka wyprowadziła się raptem niecały tydzień temu,
po za tym ona sama, nie przepadała zbytnio za Wojtkiem, dziecko to najgorsza
opcja, jaką mogliby wybrać.
-Żartuję! Tylko wymiotowałam dzisiaj, bo ciocia Wojtka
struła mnie jakimiś ziółkami. – Buchnęła śmiechem szatynka.
-Och! I całe szczęście! Już myślałam... - Powiedziała Majka,
która odetchnęła z ulgą. Paplały jeszcze jakieś 10 minut i zakończyły rozmowę.
Bełchatów
-Nina? - Rzuciła Stefa.
-Tak miała mi tyle do opowiedzenia! – Powiedziała
uśmiechnięta Majka.
-Ty też mi powinnaś dużo opowiedzieć o sobie. - Zmieniła
temat.
-Naprawdę? Ja raczej nie mam, co opowiadać. - Powiedziała
Majka jedząc obiad.
-Michał Cię naprawdę kocha, wiesz? Nawet pragnie wziąć z
Tobą ślub. - Na te słowa dziewczyna zaczęła się jej badawczo przyglądać.
-Wypytywałaś go, wtedy jak byłam na zakupach? - Spytała
niebieskooka.
-Nie musiałam, sam mi powiedział. - Przyznała.
-No nie znowu zaczyna... - Blondynka przewróciła oczami, jak
to miała w zwyczaju, gdy była zażenowana.
-A Ty nie myślisz o was poważnie? – Spytała zdziwiona
Stefania.
-Jak mam myśleć poważnie, skoro Misiek się zachowuje jakby
miał 17 lat… Cały czas patrzy na życie przez różowe okulary... - Wymsknęło się
Majce.
-Jest po rozwodzie, powinnaś się cieszyć, że nie wpadł w
depresję. – Kobieta broniła niedoszłego zięcia.
-Nie mów mi jak mam żyć. A po drugie nie chcę ślubu, nie
chcę tego papierka. On wszystko niszczy. -Wspomniała niebieskooka, patrząc na matkę.
-Teraz patrzysz na mnie i ojca.. Nie każde małżeństwo tak
wygląda. My z ojcem naprawdę jesteśmy szczęśliwi. - Próbowała tłumaczyć się
Stefa.
-Ale tyle lat braku porozumienia. Czasem zastanawiam się jak
ojciec mógł wracać do domu i nie odezwać się do Ciebie słowem. Teraz już wiem,
on od Ciebie uciekał. – Młoda dyrektorka podniosła głos.
-Uciekał, tak masz rację. Jednak teraz żałuję, wiem, że nie
byłam dobrą matką. - Stefa chwyciła dłoń córki.
Lubin
-I co u Majki? - Spytał Włodarczyk.
-Radzi sobie, matka ją odwiedziła. - Odpowiedziała Nina.
-To dobrze, nie jest już mała, radzi sobie bez Ciebie. - Przytulił
ją Wojtek.
-Oj uwierz, mi w środku jest tak naprawdę krucha, za dobrze
ją znam. - Rzuciła zielonooka. Kiedy tak szli przez miasto Nina z przejęciem
przyglądała się coraz to większej hali. -Jest wspaniała! -Powiedziała
dziewczyna, kiedy byli już całkiem blisko.
-W środku też. -Wyznał Włodi. -Wchodzimy? -Spytała. Bez
zawahania chwycił dziewczynę za rękę i weszli do środka. Przed nimi znajdował
się długi, dość szeroki korytarz. Na jasnych ścianach wisiały gabloty z
pucharami, medalami i dyplomami. Dalej można zauważyć było ogromną fotoramę na
zdjęcia. Wszyscy zawodnicy Curpum Lubin. W tym Wojciech Włodarczyk, jako nowy
przyjmujący. Nina śledziła z zapartym tchem innych graczy.
-Nikogo nie znam. - Jęknęła.
-Poznasz, wszystko przed Tobą. - Pocieszył ją chłopak.
Bełchatów
Sobota
-Majka nie idziesz dziś do pracy, prawda? -Stefa chciała się
upewnić.
-Nie mam wolne, tylko jedną sobotę w miesiącu pracuję.
Chyba, że mamy długie szkolenia. - Wyjaśniła dziewczyna, leniwie przeciągając
się.
-Świetnie odwieziesz mnie do domu. Zbysiu na pewno się
ucieszy. -Wspomniała o swoim mężu Stefania.
-Na pewno. - Przytaknęła córka. Zaraz po śniadaniu Majka
odwiozła matkę do domu.
-Oddaję Ci zgubę. - Powiedziała do ojca, przy okazji dając
mu buziaka w policzek.
-No nareszcie jeszcze tydzień i bym umarł z głodu. - Rzucił
uśmiechnięty Zbigniew. Majka nie siedziała długo u rodziców wypiła tylko kawę i
wróciła do Bełchatowa.
Olimpia
Bełchatów.
-Dzień dobry. - Rzucił Michał wchodząc do biura podróży.
-Dzień dobry. Ja się panem zajmę. - Odpowiedziała dziewczyna
przed 30-stką, o rudych włosach.
-Dziękuje. - Powiedział Winiarski i usiadł na krześle,
naprzeciw swojej konsultantki.
-Nazywam się Amelia Potocka, pracuję już w biurze podróży od
4 lat. W czym mogę pomóc? -Spytała sprzedając firmowy uśmiech.
-No, cóż chciałbym się wybrać na wakacje można powiedzieć. Najlepiej
pod koniec czerwca. Od tygodnia do maksymalnie 10 dni. - Odpowiedział.
-Przepraszam, jeśli mogę spytać, jaka okazja? Podróż
poślubna, zwykły urlop, czy coś innego? - Spytała konsultantka.
-Ta podróż to prezent dla mojej dziewczyny, ma urodziny 30
czerwca, ale chciałbym, żebyśmy wrócili do urodzin. - Odparł Michał. Dziewczyna
uśmiechnęła się i zerknęła w służbowy komputer.
-Mogę Panu polecić Wyspy Kanaryjskie, Madagaskar, Nową
Zelandię. - Zaczęła wymieniać kobieta.
-Wie, pani co, to nie musi być aż tak egzotyczne, po prostu
chciałbym, żeby gdzieś blisko było jakieś większe miasto. Może byś jakaś wyspa,
nie mówię nie. - Rzucił Winiar.
-Mam! - Zawołała dziewczyna przewalając sterty propozycji.
-Co takiego? - Zapytał szczęśliwy niebieskooki.
-Wyspa oddalona 500 m od Rio de Janerio, Brazylia. Niewielka
wysepka, z pięknym domkiem do wynajęcia. W ocenie posiada 5 gwiazdek! - Zachwalała
ruda.
-Świetnie, jaki koszt na tydzień? - Winiarski był
zachwycony.
-Tydzień, na dwie osoby... 6 tysięcy złotych. - Poinformowała
Potocka.
-Kupuję. - Powiedział szczęśliwy siatkarz.
-W jakim terminie? - Spytała równie zadowolona z siebie
Amelia.
-Od 19 do 27 czerwca może być? Mają wolne? - Misiek patrzył
uważnie w kalendarz na telefonie.
-Tak mają. O! Nawet dostanie pan zniżkę pary na więcej niż
tydzień w czerwcu mają 800 zł zniżki. -Wyczytała konsultantka.
-Super, dziękuje. Dowidzenia. Pieniądze przeleję kontem dziś
wieczorem. - Rzucił Michał na pożegnanie.
Kraków
Godzina 19:30 już niedługo
drugie starcie. Polska-Iran, znów bez kapitana.
-To się teraz nasiedzisz. - Kpił z przyjaciela Wrona.
-Zaraz sprzedam Ci kopa. - Ostrzegał Karol i oboje
wybuchnęli śmiechem.
-Nie martw się jak już polecimy do USA, chyba ruszysz tyłek
z ławki. - Rzucił Andrzej.
-Też mam taką nadzieję. - Przyznał Kłos.
W tym czasie mnóstwo kibiców przybyło na trybuny oglądać
swych ulubionych siatkarzy. O 20 trybuny były niemal pełne. Wszyscy radośni
poubierani na biało-czerwono z szalikami na szyjach. Właśnie powitał ich
ulubiony komentator -Grzegorz.
-Witam najwspanialszych kibiców na świecie! Na dwa moje
uderzenia, Wasze dwa klaśnięcia. -Przemówił do mikrofonu Grzesiek. Atmosfera
była fantastyczna. Siatkarze mogli być dumni z kibiców. W pierwszej szóstce
pojawili się: Kurek, Bieniek, Drzyzga, Nowakowski, Wrona i Zatorski. Antiga spacerował
po miejscu dla trenerów. I set po ciężkiej walce został wygrany przez
Irańczyków. Zamiast Bieńka pojawił się Kubiak na boisku.
-Gdy coś wyjdzie źle, nie patrzcie na mnie. Patrzcie na
piłkę i rywala. Ja wam nie pomogę. Jedyne, co mogę zrobić, gdy nie odbierzecie
lub źle rozegracie to gra aktorska. Muszę udawać, że wszystko jest dobrze.
Kiedy zobaczylibyście załamanego trenera, co pomyślicie?! Czy idzie Nam aż tak
źle?! No właśnie. Dlatego ja muszę się uśmiechać, nawet, kiedy widzę, że nie
dajecie sobie rady. - Tłumaczył im podczas przerwy między pierwszym, a drugim
setem Antiga. Wszyscy go słuchali, jak zawsze. Z resztą, czemu, się dziwić, był
mądrym trenerem. W dodatku były siatkarz, przechodził to na własnej skórze. II
set poszedł lepiej, chłopacy posłuchali rad trenera i pokonali Iran w tym
secie. To nie był koniec zmartwień, choć mogło się wydawać, że nasi odzyskali
skrzydła to doszło do tie-break.
-Najważniejsze, to nie psujcie zagrywki, bo głupio mi o tym
mówić, ale na tym tracimy sporo błędów. -Skomentował kapitan Kłos, gdy
poprosili go o komentarz. W 5 secie Polska zwyciężyła. MVB Michał Kubiak, który
był rewelacyjny dziś na ataku. Wszyscy
kibice wstali na koniec meczu i zaśpiewali wraz z Grzegorzem piosenkę świetnie
opisującą dzisiejszy mecz:
Kto?
Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to kto?
Bo jak nie my to nikt
Tego lepiej nie zrobi tu!
To są nasze najlepsze dni
Zaskakuje sam siebie i
Potem z rana już nie wiem nic
Ciągle mało jest jeszcze mi
Moje życie bywa jak film
Imprezuję jak Charlie Sheen
Dynia pęka jak w Haloween
Drina goni kolejny drin
Wiesz dokładnie o co chodzi nam
Bo ja też nocami odbijam się od ścian!
Bełchatów,
niedziela.
-Cześć Majka. - Michał stał w drzwiach.
-Hej, coś się stało? – Przywitała go buziakiem go blondynka.
-Zabieram Cię dziś do Wlazłych na obiad. - Oznajmił zupełnie
niespodziewanie Misiek.
-Co Ty jesteś taki tajemniczy? - Zauważyła dziewczyna.
-Szykuj się jest już godzina 13:30, a obiecałem, że na 14:00
będziemy. - Rzucił uśmiechając się Winiarski. Majka zrozumiała, że zostało jej
20 minut. Ruszyła jak poparzona do sypialni. Wytargała czarną skromną sukienkę
z białymi, szerokimi paskami po bokach. Włosy zakręciła lekko lokówką i
podpięła lekko. Twarz ubarwiła, jasnym pudrem w kremie, tuszem do rzęs, eyelinerem
i wrzosową szminką.
-Gotowa. - Rzuciła wkładając stopy do wysokich czarnych
obcasów. Zjechali na dół windą. Wsiedli do samochodu i odjechali. -Mogę
wiedzieć, czemu nic o tym nie wiedziałam? - Zapytała wreszcie blondynka.
-Tak, ponieważ sam się dzisiaj rano dowiedziałem. - Rzucił
wciąż tajemniczo.
-Mów jaśniej. - Ponaglała go niebieskooka.
-Będzie jeszcze Karol i Andrzej. Nowakowski przyjeżdża z
narzeczoną prosić na wesele. - Powiedział wreszcie.
-Naprawdę? I mnie poproszą? A przecież, Ty nie jesteś już w
kadrze. - Zauważyła Majka.
-No nie jestem, ale byłem i z Piotrkiem mieliśmy dobry
kontakt. - Odpowiedział. Właśnie wjechali na eleganckie podwórko Wlazłych,
wyłożone kostką.
-Wszyscy już są? - Spytała.
-Nie ma Karola i Nowakowskich. - Powiedział Michał, patrząc
na samochody.
-Całe szczęście. - Odetchnęła z ulgą Majka. Wysiedli z
samochodu i ruszyli w kierunku wejścia. Michał podszedł i zadzwonił dzwonkiem.
Po chwili słychać było kogoś idącego za drzwiami. Otworzyła im jak zwykle
uśmiechnięta Paulina.
-Cześć Paulinko. - Przywitała ją Majka dając buziaka w
policzek.
-Hej Majeczka. - Odwzajemniła Paulina. W salonie siedział
Mariusz z Andrzejem dyskutując coś o Lidze Światowej. Kiedy Majka i Michał
weszli urwali rozmowę.
-Cześć. - Powiedzieli razem Majka i Michał.
-No, no witamy. - Odezwał się Wlazły.
-Ciocia! - Rozległ się głośny krzyk po salonie i korytarzu. To
Arek biegł, co sił w nogach w stronę Majki i wskoczył jej na ręce.
-Witaj bąbelku. - Zawołała blondynka. Małe łapki Arusia
mocno oplotły szyję dziewczyny.
-Nie mógł się już Ciebie doczekać. - Rzucił Andrzej.
-Słońce, daj cioci spokój. - Paulina zwróciła się do malca.
-Przyjechali przyszli nowożeńcy. - Wronka patrzył w okno i
wybuchnął śmiechem.
-Dobra trochę powagi. - Zaczęła ich uspokajać Paulina, która
poszła otworzyć drzwi. Niedługo w salonie pojawił się Karol z Piotrkiem i Olą. Cóż,
trzeba było przyznać, że narzeczona Nowakowskiego, jest naprawdę olśniewająca. Ładnie
uczesana, z perfekcyjnym makijażem, stylowo ubrana. Wzrostu średniego, na
wysokich obcasach. Włosy w odcieniu ciemniejszego blondu, wyprostowane.
-Cześć, Ola Wilczewska. - Wyciągnęła rękę w kierunku Majki.
-Cześć, miło Cię poznać, Majka Ludwiczak. - Blondynka
przywitała nową znajomą.
-No także, miło nam widzieć, Was wszystkich w tym gronie. - Zaczął
Nowakowski.
-Chcieliśmy was zaprosić na nasz ślub. Rzeszów, Hotel
Granda, 5 września. - Rzuciła entuzjastycznie Wilczewska. Piotrek dał każdemu
po zaproszeniu.
-Bardzo dziękujemy. No i oczywiście na pewno wszyscy
pojedziemy. - Ucieszyła się Paulina.
-To na ile osób wyprawiacie? - Zapytał Misiek.
-No tak kameralnie, 220. - Odpowiedziała Aleksandra.
-Łał. - Rzucił Wlazły i wszyscy się zaśmiali, widząc jego
minę.
-To tak się wydaję, że tak dużo, ale oboje z Olą mamy duże
rodziny, mamy dużo przyjaciół, sama kadra siatkarska dużo liczy, no i trener
reprezentacji i trener Resovii z żonami, kilku dziennikarzy sportowych i trzech
komentatorów meczowych. -Powiedział Piotrek.
-No my rozumiemy. - Rzucił Wrona.
-Później pogadamy. Chodźcie do jadalni. Obiad naszykowany. -
Popędzała ich Paulina. I wszyscy ruszyli do stołu.
Hej Misiałki!!!! :D I tak zbliżamy się do końca sielanki w Lubinie :) Wakacje Majki? Brzmi ciekawie! :D Widzimy się z tydzień! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz