Bełchatów, ulica 1 Maja, piątek po południu
Nina leżała rozwalona na sofie pilnie przeglądając aukcje
internetowe na allegro.
-O rany, jaki słodki kubraczek! - Zapiszczała, gdy jej oczom
ukazał się ciuch na przecenie, oczywiście w dziale dziecięcym.
-Znowu kubraczek? To już chyba piąty, przy którym tak
wrzeszczysz, nie? - Współlokatorka wpatrywała się w przyjaciółkę oddaloną o
kilka metrów.
-Majka, jaka Ty realistka jesteś! - Nina sforsowała
przyjaciółkę ciętym spojrzeniem.
-Ej, no! Nawet nie miałam zamiaru ich liczyć, ale z tego, co
pamiętam to już piąty. - Odpowiedziała usprawiedliwiająco blondynka.
-Mówiłaś już rodzicom? - Zielonooka postanowiła zmienić
temat.
-Jeszcze nie, dzisiaj do nich jadę, a Michał dziś dzwoni do
swoich. - Rzuciła panna Ludwiczak.
-Co masz taką minę?! Hej! Nie macie już po 17-naście lat,
oni też się starzeją. Będą mieli wnuka. - Oczy Niny znów rozbłysły, obserwując
kolejną licytacje. Majka nie mogąc wytrzymać z komizmu sytuacji kolejny raz
wyśmiała przyjaciółkę.
-Wiesz co?! Wyglądałaś, jak ten Gollum z tej Trylogii o
pierścieniu! - Przyjaciółka ledwo wypowiedziała te słowa, dławiąc się śmiechem.
-Jesteś gorsza niż dziecko! – Naburmuszyła się szatynka.
Kamieńsk
Majka zaparkowała swoje czarne volvo niedaleko od wejścia.
Wyszła z samochodu chwytając torebkę w jednej ręce. Trochę się ociągała, ale w
końcu podeszła i zadzwoniła dzwonkiem od drzwi.
-O pani Majeczka! Dzień dobry! - Drzwi otworzyła jej
gosposia Państwa Ludwiczaków.
-Pani Teresa, dzień dobry. -Majce zrzedła mina, chciała
pogadać z rodzicami bez nikogo innego.
-Tak dawno Pani już nie było! Przecież to biuro Panią
wykończy! A czasem trzeba przyjechać na wieś, dotlenić się, spotkać z rodziną.
- Zaczęła swój stały wywód pani Tereska.
-No wie pani, czas to pieniądz. - Majka przykleiła sztuczny
uśmiech do twarzy.
-Ach ta dzisiejsza młodzież. -Machnęła ręką gosposia,
wprowadzając dziewczynę do salonu.
-Rodzice są? - Blondynka była trochę wkurzona, dlatego lewa
brew podskoczyła jej do góry.
-Już wołam. - Pani Teresa powędrowała do domowego gabinetu
pana Ludwiczaka. Po chwili do salonu wszedł sam Zbigniew Ludwiczak.
-Cześć Słońce. - Podszedł do córki i pocałował ją w
policzek.
-Cześć tato. - Odwdzięczyła się tym samym. -A mama? -Dodała niebieskooka.
-Na tarasie... Pali... -Przewrócił teatralnie oczami jej
ojciec. Majka powędrowała za nim w stronę ogrodowego tarasu.
-Patrz, Zbysiu, córka nas odwiedziła. - Powiedziała zdziwiona
Stefa, ale widać było, że się bardzo cieszy. Podeszła i mocno przytuliła dziewczynę.
-Dziękuje Ci, naprawdę bardzo dziękuje. - Szepnęła jej do
ucha.
-Majeczka nie trząś tak starą matką i odsuń się, bo ten dym
tylko dziecku szkodzi. Zbigniewowi powiększyły się źrenice na te słowa.
-Czy ja o czymś nie wiem? - Spytał.
-Tato... -Zaczęła z uśmiechem Majka - Zostaniesz dziadkiem. Pan
Ludwiczak był w szoku. Zupełnie niespodziewana wiadomość, spadła na niego jak
grom z jasnego nieba.
-Córuś gratuluję. -Podszedł i przytulił mocno ukochaną córkę.
Bełchatów, ulica 1 Maja, wieczorem
Michał zdążył się już stęsknić za swoją dziewczyną i matką
jego nienarodzonego dziecka, mimo że nie widział Majki tylko przez dwa dni.
-Michał? - Majka zdziwiona otworzyła drzwi.
-Bez zapowiedzi nie mogę? To wracam do domu. - Bestialsko i
teatralnie udawał, że sobie pójdzie.
-Wchodź kretynie. -Niebieskooka, jak zwykle nie szczędziła
wszystkich gościnnością i życzliwością.
-A ja myślałem, że ciąża uszlachetnia, wiesz? - Rzucił
uśmiechnięty Winiarski.
-Widocznie mnie nie, z resztą nie powinno Cię to dziwić.
Będę już tylko coraz gorsza. - Straszyła biednego Michała.
-Boże za co?! - Misiek teatralnie spojrzał w sufit.
-Za tę jedną noc, biedaczku. - Odpowiedziała zgryźliwie
Majka wytykając język.
W tym momencie Nina, nieświadoma
gościa, wyszła z łazienki w szlafroku i wparadowała do salonu, gdzie siedziało
całe towarzystwo.
-Ooo Nina, cześć. -Michał przywitał dobrą znajomą.
-Michał?! - Dziewczyna niemal podskoczyła na jego widok.
-Ja naprawdę mogę przestać tu przychodzić, jeśli moja
obecność źle na was działa. - Powiedział Winiar.
-No, ale wszedłeś tak cicho jak mysz... -Plątała się zielonooka.
-No nie! Jeszcze mnie od myszy wyzywają, perfidne! - Michał
udawał obrażonego.
-Nie dramatyzuj. - Majka nie przejęła się teatrzykiem Miśka.
-To wy sobie gadajcie, nie przeszkadzam. -Nina niczym
żołnierz wymaszerowała w stronę swojego pokoju.
-Mówiłeś rodzicom? - Majka spojrzała pytająco na Michała.
- O..? -Winiarski zapominalski.
-Misiek! Jak mogłeś zapomnieć?! - Blondynka była zła.
-Aa o tym. To mówiłem. - Przypomniał sobie. - Są zachwyceni.
-Aha, a konkretniej? - Majka liczyła na sensowniejszą
odpowiedź.
-A konkretniej to moja matka chce się przeprowadzić do
Bełchatowa, a ojciec już planuje ślub. -Winiarski obrócił wzrok w inną stronę.
-Jaka przeprowadzka i jaki ślub?! Michał! Nie tak sobie
wyobrażałam, naszą wspólną przyszłość! -Majka ciskała piorunami.
-No ja też nie zupełnie tak, ale zawsze może być gorzej. - Michał
udawał zadowolonego.
-O nie! Po moim trupie! Żadnego mieszkania z Twoją matką!
Wybieraj albo ona, albo ja. - Niebieskooka postawiła ultimatum.
-No przecież wiesz, że Ciebie wybiorę, mam was w dwupaku. - Uśmiechnął
się, przyciągnął Majkę do siebie i czule pogłaskał po brzuchu.
Arłamów, obóz siatkarzy
-Ej jutro Karol ma urodziny... - Przypomniał sobie nagle
Wrona.
-O rany! - Usta Nowakowskiego zamieniły się w podkowę.
-Siedzicie i gadacie jak stare baby idziemy w miasto! - Zawołał
Buszek.
-Która godzina? - Bieniek leniwie przeciągnął się na
materacu.
-Yyy, 20:00. -Odpowiedział zrezygnowany Nowakowski.
-Widziałem tu sklepy całodobowe! - Nie dał za wygraną Wrona.
-To idziemy. - Ponaglił ich Bieniek. Szli już przez dłuższy
czas, większość sklepów w mieście jest czynna do 17:00-18:00. Dlatego co
podeszli do drzwi, wracali zrezygnowani, po przeczytaniu tabliczki
"ZAMKNIĘTE" albo "CLOSE".
-Ej Rossman otwarty! - Buszek zrobił taką minę, jakby
znaleźli wodę na pustyni, co wywołało u siatkarzy ogromną salwę śmiechu.
-Już dobra, idziemy! - Zachęcił ich Wrona. Weszli, pusto jak
na pustyni (chyba Buszek ma o niej większej pojęcie niż dotąd myśleli). Z resztą,
co się dziwić, Arłamów to niewielka miejscowość położona w Bieszczadach, więc
kto normalny może iść do Rossmana o godzinie 21:00?! Na kasie była tylko jedna
ekspedientka, a przy drzwiach przy magazynie stał jeden ochroniarz.
-Dobry wieczór. - Rzucili chórem siatkarze. Ekspedientka o
ciemnych blond włosach odpowiedziała i wróciła do przeglądania jakiegoś
kolorowego pisemka.
-Co mu kupujemy? -Spytał senny już Mateusz.
-Na pewno alkohol. - Uśmiechnął się z błyskiem w oku
Andrzej.
-To mam pomysł, rozdzielmy się, Ty i Piotrek pójdziecie po
alko, a ja i Mateusz po prezenty. -Zaproponował Buszek.
-Okej, nam pasuje. - Cichy Pit zaczął się dopiero rozkręcać.
-Jakie prezenty? – Załamany Bieniek zaczął rozglądać się po
Rossmanie.
-Yyy, kosmetyki, maszynka do golenia... Nie wiem! - Rafał
też nie miał pomysłu.
-Dobra w sumie może być. Jutro najwyżej w ciuchowym coś
dokupimy. - Rzucił Mateusz.
-Jakich on kosmetyków używa? - Buszek podrapał się
teatralnie po głowie.
-Ostatnio widziałem, że się przerzucił na perfumy i wodę po
goleniu z Nike. - Przypomniał sobie młodszy z kadry.
-Drogie to gówno. -Rafał zerknął na cenę.
-Stać nas. - Machnął ręką Mateusz.
-Ile tego bierzemy?! - Buszek liczył na pomoc Matiego.
-Weź 5 perfum i 5 wód. Wykorzysta. Długa data ważności. - Przekonał
kumpla. Przy kasie spotkali Pita i Andrzeja.
-My jutro idziemy na wesele czy na urodziny? -Spytał
Bieniek, a szczęka niemal osuwała się na podłodze.
-Na urodziny. -Buchnął śmiechem Wrona.
-Ile tego kupiliście? - Zapytał Rafał.
-10 czystych, 6 win i 3 szampany. - Policzył przelotem
Nowakowski.
-Ej, no Panowie! Wixa kapitana! -Andrzej jak zwykle niczego
nie żałował najlepszemu przyjacielowi. Godzinę później, siatkarze właśnie cicho
zakradali się do obozu. Weszli głównymi drzwiami najciszej jak umieli. Przemierzyli
właśnie salon gościnny na parterze i już mieli iść w kierunku schodów. Nagle
ogromny reflektor rozbłysnął i ujrzeli Antigę.
-Czy wy już do reszty zgłupieliście?! - Był wściekły, co u
Stephane'a jest rzadkim zjawiskiem. - Jesteście gorsi niż dzieci! Czy wy wiecie,
która godzina?! 23:00!!!! A o 22:00 przypominam, codziennie jest zebranie
grupowe!!
-O fuck. - Wymsknęło się Wronie.
-Nie fuckuj tu teraz Wrona! Żeby mi to było ostatni raz!
Tacy duzi chłopcy, a gorsi niż dzieci z przedszkola. - Antiga starał się mówić,
po cichu, ale gniew był silniejszy.
Bełchatów, sobota rano
-Nina mogę wiedzieć, gdzie Ty się pakujesz od wczoraj wieczorem?!
- Majka była ciekawa nowej wyprawy przyjaciółki.
-Pomyśl kochanie, co dziś za dzień, co?! 8 sierpnia. - Nina
chciała olśnić przyjaciółkę.
-No i?? Co roku jest 8 sierpnia. - Blondynka nie załapała o
co chodzi.
-A kto się urodził 8 sierpnia 1989 roku??? - Panna Tul
spojrzała na współlokatorkę z nadzieją.
-Karol! -Zapiszczała Majka.
-Doprawdy?? Sama się domyśliłaś? - Nina kpiąco spojrzała na
niebieskooką.
-Oczywiście, że tak, jestem w ciąży mam prawo do sklerozy. -
Wybroniła się blondynka.
-O 11:00 mam pociąg, dziś Ty tu rządzisz. - Rzuciła
szatynka.
-Kochanie ja rządzę tu zawsze. - Przypomniała jej Majka.
Współlokatorka posłała jej tylko kpiące spojrzenie typu „beze mnie już dawno
byś zginęła” i wyszła.
Arłamów, stacja kolejowa, 16:00
Nina wysiadła z pociągu i wypatrywała jakiegoś siatkarza na
peronie. Wprawdzie nie wiedziała, kto po nią przyjedzie, ale przecież na pamięć
znała wszystkich siatkarzy. Ku jej zdziwieniu nikt się nie pojawił, a czekała
już półgodziny. Nagle jej oczom ukazała się się bardzo dobrze znana jej
osoba. Ledwo go poznała, jego niegdyś
rozwiane włosy stały się nieco krótsze, oczy zimne jak lód, a chodził jak
wampir. Był tak samo wysoki, tak samo
epicko zbudowany. Jej dawna miłość, ale co on tu robi?! Dlaczego Wrona wysłał
jego po nią?! Przed nią stał sam we własnej osobie Wojciech Włodarczyk.
-Wojtek? - Nina uniosła prawą brew do góry ze zdziwienia.
-Cześć. Pewnie Andrzej nie zdążył Ci przekazać. Biegi
terenowe im się przedłużyły. - Wytłumaczył jej Włodi.
-A jakim cudem Ty masz wolne? - Spytała bez emocji.
-Ja i Karol trenujemy teraz razem, rano, indywidualnie. On
wrócił po kontuzji, a ja po przerwie od kadry, Antiga dobrał nam wspólne
treningi. -Dopiero po raz drugi spojrzał jej w oczy.
-Jak się trzymasz? Ciotka Lena dała Ci popalić, po moim
wyjeździe? - Parsknęła sarkazmem Nina.
-Przeniosłem się w inne osiedle. Oddalone trzy ulice dalej.
W końcu dała mi spokój. -Odpowiedział.
-To fajnie. -Rzuciła panna Tul. Wsiedli do białego
samochodu, którym przyjechał Wojtek i ruszyli.
-Włączysz klimę? -Włodarczyk spojrzał pytająco na Ninę. Szatynka
nic nie odpowiedziała, przekręciła tylko temperaturę na chłodniejszą.
-Jak tam wam się układa z Karolem? - Zapytał Włodi.
-Po co mam Ci mówić?! Żebyś znowu wszystko zepsuł? - Nina
patrzyła tempo w okno po jej stronie.
-W sumie masz rację, nie jesteś na spowiedzi, nic nie mów. -
Włodarczyk zrozumiał napięcie sytuacji. Dalszą drogę przemilczeli. Z resztą ze
stacji kolejowej do Ośrodka Wypoczynkowego było całkiem niedaleko.
-Zniszczę Cię pajacu! – Wściekła Nina, podeszła do Wrony. Andrzej
spojrzał w oddali na biały samochód i Włodarczyka wysiadającego z tego samego
samochodu co przed chwilą Nina.
-Czemu on po Ciebie pojechał?! -Wrona najwidoczniej nic nie
wiedział.
-Myślałam, że Ty mi na to odpowiesz! - Szatynka miała ochotę
rozszarpać Andrzeja.
-Pewnie przez to, że wszyscy byli zajęci... Tylko on i Karol
nie... A przecież Twój przyjazd to całkowita niespodzianka dla niego...
-Wydukał Endrju.
-Już dobra, przetrawiłam tego typa! - Machnęła ręką dziewczyna.
-Zaprowadzę Cię do Karola. - Andrzej złapał Ninę za rękę i
zaprowadził do stromych, wykonanych z ciemnego dębu schodów. Zatrzymali się. -Wejdź
na górę. Pokój numer 20 to pokój Karola. -Powiedział i odszedł. Nina szła z
walizką w prawej ręce. Schody dłużyły się niemiłosiernie, a walizka z każdą
chwilą zdawała się być cięższa. Oczom szatynki ukazał się szeroki, bardzo
elegancko urządzony (jak na obiekt sportowo-wypoczynkowy) korytarz. Zielonooka
bacznie zaczęła szukać drzwi z numerem 20. Znalazła je całkiem szybko. Zapukała
do drzwi, usłyszała jakiś głos za drzwiami. Ktoś zbliżał się z każdą chwilą do
drzwi. Karol zupełnie nieświadomy przyjazdu swojej dziewczyny miał całkowicie
zaskoczoną minę.
-Wyglądasz jakbyś zobaczył zombie! Tak źle ze mną?! - Przywitała
go Nina i rzuciła mu się na szyję.
-No coś Ty kochanie. -Chwycił ją za talię i podniósł metr
nad ziemię -Po prostu się Ciebie nie spodziewałem. - Dodał i pocałował Ninę
centralnie w usta.
Bełchatów, ulica 1 Maja
-Cześć braciszku, co tam słychać? - Majka odebrała dzwoniący
telefon.
-Witaj siostra, no ja myślałem, że to u Ciebie się dużo
dzieje. - Parsknął śmiechem.
-Co za plotkarze! - Wybuchnęła do telefonu Majka, mając na
myśli rodziców.
-Tak, tak nasi rodzice nie potrafią utrzymać języka za
zębami. -Potwierdził jej przypuszczenia brat - A tak w ogóle to gratuluję! Będę
wujkiem! Wujek Wojtek! To brzmi tak... SENSOWNIE. - Dodał.
-Ehh! Jesteś zupełnie jak Nina! - Bąknęła blondynka.
-Czyli? - Zapytał Wojtek.
-Natręt, upierdliwiec i inne takie. -Niebieskooka zabłysnęła
nowymi rzeczownikami.
- Jesteś tak bardzo miła. Będę u Ciebie za półgodziny. Mogę
chyba? - Chciał się upewnić pan Ludwiczak.
-Jasne, jestem sama akurat. - Odpowiedziała mu siostra.
Arłamów, Ośrodek Wypoczynkowo-Sportowy
Zbliżał się wieczór, a tym samym przygotowania do urodzin
kapitana, a raczej jego zastępcy, ponieważ w sezonie 2015/2016, kapitanem miał
pozostać Kubiak. Nina miała bardzo pilne zadanie, nie wypuszczać za wszelką
cenę Karola z pokoju. Nie mógł zejść na
dół, gdzie znajdował się ogromny salon, w którym siatkarze wraz z ekipą
trenerską i medyczną zaplanowali przyjęcie.
-Ubierz się jakoś sensowniej! - Skarciła chłopaka Nina.
-Niby, dlaczego? - Spytał zdziwiony.
-Yyy, bo musimy iść na miasto. - Wymyśliła na poczekaniu
szatynka.
-Na miasto mogę iść tak jak teraz. - Kłos teatralnie wykonał
ruch rękami wskazując na ubrania, które miał na sobie.
-Ale ja chcę żebyś się przebrał! Sioo! -Wepchnęła go na siłę
do łazienki, gdzie naszykowała, jeansowe spodnie do kolan i szarą koszulkę
sportową. W tym samym czasie Nina założyła sukienkę w kwiaty o czerwonym i
żółtym kolorze, na tle pięknej zieleni. Usta poprawiła ciemnoróżową szminką i
maznęła rzęsy tuszem.
-Gotowy? -Spytała zielonooka.
-Tak. - Usłyszała głos za drzwiami. W tym momencie Nina zerwała
się i biegła, co sił w nogach na dół, gdzie wszyscy czekali na solenizanta.
-Niiiiinaaa?! - Słychać było głos Karola z pierwszego
piętra, który szukał dziewczyny. Nagle dało się usłyszeć, że siatkarz
przemierza schody na dół.
-Chłopaki, ognia!!!!!! - Krzyknęła, co sił w płucach Nina. W
tym samym czasie Możdżonek i Kubiak otworzyli ogromne drzwi na taras, gdzie był
niesamowity widok na góry. Jednak otworzono je z innego powodu. Dzięki otwartym
drzwiom dało się widzieć niezwykły pokaz fajerwerk, który wymyśliła nie kto
inny jak Nina. Za pokaz odpowiedzialni byli medycy reprezentacyjni. W końcu,
kto jak nie oni, wiedzą gdzie kończy się bezpieczeństwo, a zaczyna zagrożenie?
Bełchatów, ulica 1 Maja
-Już otwieram! - Krzyknęła Majka, gdy usłyszała dzwonek od
drzwi.
-Hej, świetnie wyglądasz. - Wyznał brat Majki.
-Ty też całkiem nieźle. Dawno Cię już nie widziałam. - Podeszła
i sprzedała bratu buziaka w policzek. Zaprosiła do do środka i poszli do kuchni
połączonej z salonem.
-Kawa jak zawsze? - Spytała blondynka.
-Tak. - Przytaknął chłopak, po czym dodał - Chciałbym
zobaczyć mojego siostrzeńca albo siostrzenicę. Majka uśmiechnęła się nikle,
włączyła czajnik i naszykowała kawę. Poszła do swojego pokoju. Znalazła wydruki
z usg i wróciła do salonu.
-Proszę. - Wyciągnęła czarno-białe zdjęcia i podarowała
bratu.
-Który miesiąc? -Zapytał Wojtek
-9 tydzień, 2 miesiące i 1 tydzień prawie już. - Niebieskooka
zalała kawę i podała bratu.
Arłamów, Ośrodek Wypoczynkowo-Sportowy
Pokaz sztucznych ogni był niesamowity! Niemal magiczne
światełka na niebie przybierały różne kolory i kształty. Cały pokaz trwał
jakieś 10 minut. Karol był zachwycony prezentem i tym, że może widzieć to
wszystko w gronie najbliższych i najważniejszych mu osób. Po pokazie zupełnie
niespodziewanie ze stołówki wyłoniły się dwie istoty okryte czarnym fartuchem. Jedna
szła z przodu ciągnąc niewielki stół na kółkach, a druga istota szła za
stolikiem, pomagając go pchać tej pierwszej. Nagle stanęli w miejscu. Pierwsza
istota podpalił błyskające dekoracje, a druga zapaliła wszystkie 26 świeczek. Ktoś
z grupy medycznej zgasił światło w pomieszczeniu, aby efekt był lepszy. Nagle
dwie postacie ściągnęły w błyskawicznym tempie swe peleryny. Byli to Fabian
Drzyzga i Paweł Zatorski, którzy od razu po zdjęciu peleryn wybuchnęli głośnym
śmiechem, jak i z resztą cała "widownia".
-Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! Sto lat! Sto lat!
Niech żyje, żyje nam! I jeszcze raz! I jeszcze raz! Niech żyje, żyje nam! Niech
żyje nam! A kto?! Karol Kłos! - Zaśpiewało całe zgromadzone towarzystwo. Po
odśpiewaniu starej śpiewki. Każdy ustawił się do kolejki złożyć życzenia
solenizantowi i podarować prezent. Przedostatnią osobą była Nina, która
wprawdzie zorganizowała swój przyjazd i zaaranżowała przyjęcie, podarowała
chłopakowi zdjęcie w ramce ich pierwsze wspólne zdjęcie.
-Żebyśmy już zawsze mieli, co wspominać. - Powiedziała i
patrzyła na prezent swoimi zielonymi oczami.
-Na to liczę. - Odpowiedział chłopak i pocałował ją. Ostatnią
osobą z kolejki był selekcjoner reprezentacji -Stephane Antiga. Prezentował się
wspaniale w koszulce biało-czerwonej i jeansach, a najlepszy był jego szeroki
uśmiech na twarzy. Wokół zapanowała cisza, wszyscy czekali na wypowiedź
trenera.
-Karol.. -Zaczął, a uśmiech mu nie znikał - Mam nadzieję, że nie masz do mnie żalu, o
to, że w tym sezonie nie będziesz miał okazji już być kapitanem naszej drużyny
- Wszystkie oczy zgromadzone tam, patrzyły tylko na nich, na dwie czołowe
wówczas postacie - Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem i cieszę się, że znalazłeś
sobie taką Polaczkę -Powiedział i spojrzał na Ninę -Wszyscy wybuchnęli
śmiechem, a atmosfera się już znacznie rozluźniła
-Miłość... Ona jest bardzo ważna. Życzę Ci tez zdrowia, żadnych mrożonek już w
tym sezonie. -Na te słowa Karol i Andrzej parsknęli śmiechem, ale zaraz
przestali - Dużo kasy! -Dodał Antiga -A przede wszystkim spełnienia wszystkich
marzeń i tych sportowych, i tych prywatnych! -Wszyscy zaczęli bić brawo. Kłos
podszedł do ulubionego selekcjonera i poklepali się po plecach. Teraz wszyscy
zasiedli do stołu, a Wąski mógł wreszcie pokroić tort i wszystkim go rozdać. Kolejną
niespodzianką, był DJ na urodzinach kapitana. W tę rolę wcielił się Piotr
Nowakowski - Słynny Cichy Pit oraz Bartosz Kurek - Sprzedawca Monte.
Prawie nikt nie siedział przy stole, każdy się bawił.
-Polewamy? Polewamy! -Tłumaczył coś do Bieńka i Możdżonka,
ledwo trzymający się na nogach Buszek.
Tymczasem Karol i Nina spacerowali po tarasie, było bardzo
widno, a Księżyc jasno świecił.
-Chcesz? - Kłos spojrzał na Ninę i wskazał na wino.
-Niech będzie. -Odpowiedziała mu zielonooka.
-Życzy pani sobie białe, czy czerwone? - Zapytał Karol.
-Czerwone. - Nina chwyciła lampkę wina od chłopaka.
-Jest idealnie wiesz? - Powiedział do niej. Nina spojrzała
mu prosto w oczy. -A to wszystko dlatego, że jesteś tu ze mną. - Dodał po
chwili przerwy i ścisnął jej dłoń.
Bełchatów, ulica 1 Maja, dwa dni później
(poniedziałek)
Majka wstała wcześnie rano, nie mogła sobie pozwolić na
wolne, jak jej przyjaciółka, która dopiero dziś wraca z wolnego weekendu. Musiała
stawić się w firmie. Mimo, że zdecydowała sie urodzić dziecko, to kariera nie
zeszła wcale na dalszy plan. Wyskoczyła z łóżka niczym poparzona i pobiegła do
szafy. Na całe szczęście ubrania, w których chodziła do pracy były jeszcze na
nią dobre. Chwyciła z wieszaka czarną-białą sukienkę w szerokie pasy. Robiła
wszystko, aby nie widać było, że przytyła, chociaż gram. Jak zwykle włożyła
czarne szpilki, zrezygnowała ze śniadania. W biurze pojawiła się jak to miała w
zwyczaju punktualnie.
-Dzień dobry, Pani Dyrektor! - Katarzyna niemal biegła do
swojej szefowej.
-Dzień dobry Kasia. Co jest? - Zapytała blondynka.
-Wyjazd do Sztokholmu ma już swoją datę! 14 października!
Musimy tam lecieć! - Ekscytowała się asystentka.
-14 październik. -Mruknęła panna Ludwiczak i zastanawiała
się w którym miesiącu, będzie wtedy w ciąży. Niecały 4. Jakiś 15 tydzień. Odetchnęła
z ulgą. Będzie mogła lecieć. Choć znając Michała, nie będzie zbytnio
zadowolony.
-Pojedziemy Pawlikowska. - Zwróciła się do pracownicy. Majka
wymierzyła sobie nowy cel.
Hej! Cześć i czołem! Witam się z zespołem. Te wakacje są gorsze niż rok szkolny. Straszny ze mnie leniuch. I chociaż druga adminka przygotuje wszystko na czas, ja zawsze potrzymam was w napięciu i jak zawsze się spóźnię z dodaniem rozdziału. Chyba coraz bardziej uosabiam się z Niną i przejmuje jej cechy. :D Ale... Tak bywa! Musicie mi wybaczyć, bo taki mój urok. :) Będę się starać i oczywiście wspólnie z drugą adminką zapraszamy na kolejny rozdział. I tak nawiązując do Cichego Pita. Ciao bejbe! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz