piątek, 9 stycznia 2015

Prolog




-Miłość… Zastanawialiście się kiedyś nad nią? To takie dziwne uczucie… Coś podobnego do choroby, czy jakiegoś wirusa… Atakuje, kiedy się tego nie spodziewamy… Kiedy nie mamy na nią siły… A nawet chęci… Cieszy, zachwyca, sprawia że jesteśmy szczęśliwi… A potem? Boli jak cholera… Niektórzy dają się złapać w jej sidła… Zostają z zamydlonymi oczami, wpatrzeni w drugą osobę… Tak zamydlonymi. Nikt nie widzi tego co się dzieje naprawdę… Kłamstwa, kłótnie, zdrady… ,,Bo książę za szybko zapomniał że miał kochać”. Tak… Zapomniał… A z resztą! Jaki książę!? Raczej kolejny gość ścigający się na punkty z kolegą…

- Ej! Możesz go nie obrażać! Miłość naprawę istnieje!

-No jasne serce… Ale to mój prolog wiec się nie wtrącaj!

- Miłość to najcudowniejsze uczucie jakie może spotkać człowieka! Jest jak narkotyk i każdy jest od niej uzależniony… Nawet ty!

- Tak.. Tak… Tylko o czymś zapomniałeś… Ja nie mam uzależnień!

- Zobaczymy! Jeszcze się zakochasz…



  ><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

- Winiarski przyłóż się do tego serwisu!!! – Usłyszałem krzyk trenera, kiedy po raz trzeci zepsułem zagrywkę. Co miałem zrobić? Od godziny 7:00 byłem na nogach. A sam trening! Ręce mi opadały. Trener dał nam popalić. Chodzi cały w nerwach… Dziwić mu się? Zbliża się Plusliga, znów będzie trzeba zawalczyć o mistrzostwo.

- Źle wybijasz się do bloku! – Falasca krzyczał na Kłosa – Nogi! Lewa! Prawa! Lewa! Wybicie!!! – Wyraźnie gestykulował – A nie! Prawa! Lewa! Prawa!

Wąski powtórzył zaprezentowany wcześniej układ i wybił się do bloku.

- Pasuje? – Rzucił przez ramie i odwrócił się na pięcie. – Co on dzisiaj taki znerwicowany? Okres ma czy co? - Zawołał.

- A może przekwita… W końcu ma już swoje lata. – Dorzucił swoje Wrona

- Tak panowie przekwitam! I mam zamiar wybrać się z tym do ginekologa! – Wrzasnął z połowy hali – Koniec na dzisiaj!

- Ale ma słuch… Nietoperz czy co? – Buchnąłem śmiechem.

- Raczej Batman. – Mówił to z taką powagą na twarzy, że przez chwilę byłem w stanie mu uwierzyć.

Po czym sam zaczął się z siebie śmiać –Do szatni panowie. Jutro widzimy się o 14:00. – Dodał już nieco spokojniej.

- No moi drodzy po takim treningu to nam się należy porządne piwko! – Zawołał Włodarczyk z nadzieją w oczach. – Co wy na to żeby gdzieś wyskoczyć?

- Sorry… Ja odpadam. Olka uparła się, że mam z nią iść do jakiejś fryzjerki… Co ona sama się boi o staż  pytać czy co? – Dorzucił Wąski z wyrzutem.

- Tak już jest z kobietami… Niby takie niezależne… A nic same nie załatwią. – Odezwał się Wlazły.
- Mario lepiej uważaj, co mówisz. W domu za takie słowa mógłbyś zginąć. – Uśmiechnąłem się do przyjaciela. – Ja też dzisiaj nie mogę… Muszę kupić nowy garnitur… Daga suszy mi już o to głowę z miesiąc czasu… Wolę się za to wziąć zanim to moje życie będzie zagrożone – Puściłem oko do Mariusza. – Do jutra! Tylko się nie spijcie! – Zgarnąłem swoją torbę z ławki i wyszedłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz