-Miłość… Zastanawialiście się kiedyś nad nią? To takie
dziwne uczucie… Coś podobnego do choroby, czy jakiegoś wirusa… Atakuje, kiedy
się tego nie spodziewamy… Kiedy nie mamy na nią siły… A nawet chęci… Cieszy,
zachwyca, sprawia że jesteśmy szczęśliwi… A potem? Boli jak cholera… Niektórzy dają
się złapać w jej sidła… Zostają z zamydlonymi oczami, wpatrzeni w drugą osobę…
Tak zamydlonymi. Nikt nie widzi tego co się dzieje naprawdę… Kłamstwa, kłótnie,
zdrady… ,,Bo książę za szybko zapomniał że miał kochać”. Tak… Zapomniał… A z
resztą! Jaki książę!? Raczej kolejny gość ścigający się na punkty z kolegą…
- Ej! Możesz go nie obrażać! Miłość naprawę istnieje!
-No jasne serce… Ale to mój prolog wiec się nie wtrącaj!
- Miłość to najcudowniejsze uczucie jakie może spotkać człowieka!
Jest jak narkotyk i każdy jest od niej uzależniony… Nawet ty!
- Tak.. Tak… Tylko o czymś zapomniałeś… Ja nie mam
uzależnień!
- Zobaczymy! Jeszcze się zakochasz…
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
- Winiarski przyłóż się do tego serwisu!!! – Usłyszałem krzyk
trenera, kiedy po raz trzeci zepsułem zagrywkę. Co miałem zrobić? Od godziny
7:00 byłem na nogach. A sam trening! Ręce mi opadały. Trener dał nam popalić.
Chodzi cały w nerwach… Dziwić mu się? Zbliża się Plusliga, znów będzie trzeba
zawalczyć o mistrzostwo.
- Źle wybijasz się do bloku! – Falasca krzyczał na Kłosa – Nogi!
Lewa! Prawa! Lewa! Wybicie!!! – Wyraźnie gestykulował – A nie! Prawa! Lewa!
Prawa!
Wąski powtórzył zaprezentowany wcześniej układ i wybił się
do bloku.
- Pasuje? – Rzucił przez ramie i odwrócił się na pięcie. –
Co on dzisiaj taki znerwicowany? Okres ma czy co? - Zawołał.
- A może przekwita… W końcu ma już swoje lata. – Dorzucił swoje
Wrona
- Tak panowie przekwitam! I mam zamiar wybrać się z tym do
ginekologa! – Wrzasnął z połowy hali – Koniec na dzisiaj!
- Ale ma słuch… Nietoperz czy co? – Buchnąłem śmiechem.
- Raczej Batman. – Mówił to z taką powagą na twarzy, że
przez chwilę byłem w stanie mu uwierzyć.
Po czym sam zaczął się z siebie śmiać –Do szatni panowie.
Jutro widzimy się o 14:00. – Dodał już nieco spokojniej.
- No moi drodzy po takim treningu to nam się należy porządne
piwko! – Zawołał Włodarczyk z nadzieją w oczach. – Co wy na to żeby gdzieś
wyskoczyć?
- Sorry… Ja odpadam. Olka uparła się, że mam z nią iść do
jakiejś fryzjerki… Co ona sama się boi o staż pytać czy co? – Dorzucił Wąski z wyrzutem.
- Tak już jest z kobietami… Niby takie niezależne… A nic
same nie załatwią. – Odezwał się Wlazły.
- Mario lepiej uważaj, co mówisz. W domu za takie słowa mógłbyś
zginąć. – Uśmiechnąłem się do przyjaciela. – Ja też dzisiaj nie mogę… Muszę
kupić nowy garnitur… Daga suszy mi już o to głowę z miesiąc czasu… Wolę się za
to wziąć zanim to moje życie będzie zagrożone – Puściłem oko do Mariusza. – Do jutra!
Tylko się nie spijcie! – Zgarnąłem swoją torbę z ławki i wyszedłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz