Piątek
Bełchatów.
-Coś się stało, Katarzyna? -Spytała dyrektorka zaczynając
swój kolejny dzień pracy.
-Właściwie to tak pani dyrektor. Pan Łukasz Mazur, zaprasza
na lunch. - Odpowiedziała asystentka.
-Słucham? - Majka była zaskoczona.
-Dyrektor Mazur zaprasza na lunch, Panią. - Powtórzyła
Pawlikowska.
-Dobrze, przekaż mu, że o 13:00 w bufecie na parterze. - Rzuciła
panna Ludwiczak. Kasia skinęła głową i wyszła z gabinetu.
W tym samym czasie
słynny Karol Kłos - kapitan męskiej reprezentacji piłki siatkowej leżał
wygodnie na kanapie. Były to ostatnie dni wolności, już od poniedziałku zaczyna
się Spała. Najbardziej prestiżowy obóz przygotowujący do Ligi Światowej. 28
maja już pierwszy mecz z Rosją. Nagle telefon Wąskiego zabrzęczał. Dzwoniła
Olka.
-Cześć, wszystko ok? - Spytał Karol.
-Hej, tak. Dzwonię, bo dzisiaj mam drugie usg i poznam płeć
naszego dziecka, pomyślałam, że możesz chciałbyś ze mną pojechać? – Zapytała a
z nadzieją w głosie.
-Rany, naprawdę? Tak szybko. No pewnie, pojadę. Podjadę na
miejsce sam, nie musisz się fatygować. -Powiedział Kłos.
-Jasne jak wolisz. To o 17:30 na ulicy Sienkiewicza. Do
zobaczenia. -Powiedziała Dudzicka.
-No cześć. - Odpowiedział Karol.
W tym czasie Majka
zmierzała na parter. Sprawnie wyszła z widny i ruszyła do bufetu.
-Hej. - Przywitał ją Łukasz.
-Cześć. Coś się stało? - Spytała blondynka.
-Nie, po prostu chciałem zjeść z tobą lunch. - Powiedział dyrektor
Mazur. Majka uśmiechnęła się nikle. Chwilę potem oboje zajadali się swoimi
daniami.
-I co powiesz? Zapomniałem spytać, co z Michałem? - Przypomniał
sobie Łukasz.
-Raczej kiepsko. Jest strasznie zazdrosny. A przecież tylko
dałeś mi przyjacielskiego buziaka. - Rzuciła niezadowolona.
-Nie chciałem, żeby tak wyszło. Przepraszam. - Stwierdził.
-Daj spokój. Nie obraziłby się teraz, to tydzień później by
znowu go coś ugryzło. - Odpowiedziała obojętnie niebieskooka.
-A dziwisz mu się, że jest zazdrosny? Co drugi facet wodzi
za Tobą wzrokiem. - Skomentował Łukasz.
-Jakoś tego nie widzę. A po za tym powinien mieć do mnie
zaufanie. Przecież zdrady nie są dla mnie. -Westchnęła.
Idąc z powrotem do
swojego działu, Kaśka uporczywie szukała szefowej.
-Pani Dyrektor! O 17:00 przyjedzie po Panią Karol Kłos. - Szepnęła
asystentka.
-A to palant. Dobrze. Niech przyjedzie. Powiedz mu, że pod
mój blok, będę wtedy już po pracy. -Powiedziała Majka.
Miami
-Idiota! -Krzyknęła Nina po tym, jak Wojtek wrzucił ją do
wody.
-Gdy jesteś mokra, seksi wyglądasz. - Odgryzł się, a Nina
wybuchnęła śmiechem.
-Jasne, jasne... - Rzuciła szatynka wycierając mokre ciało. Panna
Tul podeszła do koca, starannie go wytrzepała i schowała do torby. Potem
narzuciła na siebie swój ulubiony szary t-shirt i jasne szorty, a gdy całą
trójka była już gotowa, udali się na kolację do hotelu.
Bełchatów
-Cześć. To co jedziesz ze mną? - W drzwiach jej mieszkania
stał Karol.
-Hej, jeśli muszę. A dokąd? - Spytała niebieskooka,
chwytając czarną torebkę.
-Na Sienkiewicza, Olka ma dziś usg i nie chce jechać sam. - Przyznał
się potulnie.
-Słucham? Z Olką? Do reszty Cię pogięło? - Dziewczyna nie
ukrywała złości.
-Błagam Cię. Jak ktoś mnie z nią zobaczy sam, na sam, znowu
będą ploty! Proszę, jedź ze mną. - Kłos spojrzał na nią z nadzieją.
-Dobra, pojadę. - Fuchnęła Majka. Karol odzyskał dobry
humor. Zeszli na dół, po czym ruszyli na parking. Wsiedli do samochodu. Drogę
przebyli w milczeniu. Karol zatrzymał się przy parkingu koło przychodni
ginekologicznej.
-Mam wysiąść? - Rzuciła Majka.
-Tak, ale poczekaj na korytarzu. - Odpowiedział spokojnie.
-Okej. - Majka odpięła pasy i wysiadła. Weszli na korytarz,
Olka już siedziała w poczekalni. Zaczęła
uważnie przypatrywać się Majce.
-Cześć. -Przywitał ją Karol.
-Hej. - Odpowiedziała.
-Kiedy nasza kolej? - Spytał.
-Przed chwilą weszła taka dziewczyna, ja jestem po niej. –
Tłumaczyła mu cierpliwie. Karol
przytaknął głową. Jakieś 5 minut później z gabinetu wyszła młoda brunetka. Wąski
wraz z Olą weszli do gabinetu.
-Dzień dobry. - Powiedzieli razem, wchodząc.
-Dzień dobry. Rozumiem, że pan jest ojcem tak? -Doktor
spojrzał na Karola.
-Tak. - Rzucił krótko Kłos.
-Dobrze, niech się pani położy. -Powiedział doktor. Blondynka
posłusznie położyła się i zaciągnęła bluzkę do góry. Doktor uruchomił monitor i
zaczął jeździć urządzeniem po brzuchu.
-Budzi się, a teraz ziewa. - Zauważył. Karol uważnie obserwował
monitor.
-Chcecie Państwo znać płeć? – Starszy mężczyzna spojrzał na przyszłych
rodziców.
-Tak. - Odpowiedzieli razem.
-Tak dzisiaj już mogę określić.. Tak, będzie chłopak. - Poinformował
ich lekarz.
Szczęśliwa Aleksandra spojrzała na Karola, nawet on nie
ukrywał radości. Uśmiechnął się i cały czas obserwował dziecko.
Majka przez dłuższą chwilę siedziała na korytarzu. Gdy drzwi
od gabinetu otworzyły się, gwałtownie zerwała się z miejsca.
-I co? - Spytała z ciekawością.
-Chłopiec. - Powiedział zadowolony Karol.
-No super! Gratuluję! - Zawołała niebieskooka. Towarzyszka
Kłosa podeszła do niej.
-Ola. – Wyciągnęła w jej stronę dłoń.
-Cześć Majka. - Blondynka odwzajemniła jej uścisk.
Sobota
Karol wstał szczęśliwy, jak nigdy. Pierwsze, co usłyszał po przebudzeniu
to telefon. Dzwonił Andrzej. Kłos natychmiast odebrał.
-Cześć łajzo. Jak Miami? - Spytał z uśmiechem na twarzy.
-Witaj downie, jest superancko! Ale jutro wracamy. Spóźnię
się do Spały jakieś 2 godziny. - Powiedział Wrona.
-Okej, usprawiedliwię cię. Będę miał syna! - Zawołał do
słuchawki Wąski.
-No stary! Gratuluję, trzeba oblać! - Wronka nie krył
entuzjazmu.
-Koniecznie, po tym obozie w Spale! - Zarzekł się Karol.
-Kiedy się dowiedziałeś? - Spytał Wrona.
-Wczoraj byłam z Olką i Majką na usg. - Odpowiedział.
-To aż dwie ciężarne? - Zaśmiał się Andrzej.
-Nie. Majkę wziąłem, bo nie chcę się pokazywać z Olką sam, na
sam. - Wyjaśnił blondyn.
-Okej, rozumiem. - Powiedział przyjaciel.
-No leć na plażę! Do poniedziałku! - Pożegnał go.
-Do poniedziałku! - Zawołał Andrzej.
Ulica 1 Maja
Majka leniwie wygramoliła się z łóżka. Brakowało jej Niny.
Jej nowatorskie przepisy kuchenne były istną rewelacją. Weszła do kuchni. Nie
miała ochoty na gotowanie. Znów płatki z mlekiem. Była godzina 11:00. Nagle
zadzwonił dzwonek. Blondynka wstała od
stołu i ruszyła do drzwi. Miała na sobie błękitną koszulę nocną przed kolana.
Na to założyła szlafrok o ciemniejszej barwie. Otworzyła drzwi, przed nimi stał
Michał.
-Cześć. Wpuścisz mnie? - Winiarski spojrzał na Majkę.
-Cześć, wchodź. - Panna Ludwiczak zaprosiła go do środka. -To
co się stało? -Spytała.
-Co się stało? I Ty się jeszcze głupio pytasz?! W ogóle do
mnie nie dzwonisz, nie spotykamy się. Zero kontaktu, ale przecież nie masz
czasu dla wszystkich pani dyrektor! Praca,
przystojni dyrektorzy, taki Dyrektor Łukasz, siatkarz Kłos! - Wypomniał jej
boleśnie.
-To Ci powiem, że mam zajebistych przyjaciół! Bo Karol sam
mnie prosił żebym z nim pojechała, a teraz na mnie donosi. - Blondynka była
wściekła.
-Co? To nie Karol Cię podpiepszył tylko Włodi. - Michał
spojrzał na nią zaskoczony.
-Słucham?! A to fagas! Dobra, potem się z nim rozprawię. - Majka
miała chęć rozszarpać Włodarczyka.
-I jak ja mam nie być zazdrosny?! - Misiek nie dawał za
wygraną.
-Ta twoja zazdrość to choroba! Nie masz zaufania do nikogo!
Ani do mnie, ani do swoich przyjaciół. Wynoś się stąd! - Powiedziała przez łzy.
Michał nie chciał, żeby to się tak skończyło. Nie chciał też wdawać się w
dalszą kłótnię, wyszedł z mieszkania.
Miami, niedziela.
Ostatniego dnia Nina chodziła po pokoju jak struta.
Zarzuciła torbę na remie i ze sztucznym uśmiechem wyszła na korytarz. Spotkała
tam Andrzeja.
-Hej! Gotowa? – Zapytał z uśmiechem.
-Pewnie, że tak. – Dodała szybko.
-To nasz ostatni raz na plaży! Trzeba zaszaleć! – Zawołał uradowany siatkarz. Po chwili z
pokoju wyłonił się Wojtek i cała trójka ruszyła w kierunku oceanu. Droga nie
była długa, gdyż hotel stał niedaleko pobrzeża, jak i cała reszta obiektów
turystycznych. Gdy dotarli na miejsce panowie od razu zaatakowali jedną z budek
z napojami.
-Kochanie, chcesz loda? –Zawołał Włodi, oglądając się na
swoją dziewczynę.
-Tak, kup mi. Potem ci oddam. – Odpowiedziała słodko. Wronka
parsknął śmiechem.
-Ciekawe jak!? – Zaczął.
-Już sobie tyle nie wyobrażaj! – Oburzyła się Nina. – Zboczeniec!
– Krzyknęła na cały głos i odeszła kawałek. Rozłożyła swój koc i wygodnie się
na nim ułożyła.
–Co tak długo? – Fuchnęła, kiedy oboje pojawili się dopiero
po 10 minutach.
-Wiesz… Spotkaliśmy takie dwie laski. – Rozmarzył się
Wojtek.
- Bo już w to uwierzę! Która by was chciała? – Wyśmiała ich
szatynka.
-Taka na przykład Ty. – Wojtek cmoknął ją w policzek i
wręczył jej loda.
Dzień minął im zaskakująco szybko. Mieli tyle
niezliczonych planów na jego spędzenie. Skończyło się na leżeniu plackiem na
plaży. Pogoda była idealna. Ciepło dawało się we znaki, a woda była zaskakująco
czysta i błękitna. Nina westchnęła, kiedy ostatnie promienie Słońca muskały jej
policzki. Siedziała nieruchomo ze wzrokiem utkwionym w jednym punkcie.
Zagrzebała stopy w nadal gorącym piasku. Zacisnęła pieści. Jutro znów wróci do
Bełchatowa, do tej szarej codzienności, do tych wszystkich problemów i kłótni. Świadomość,
że zostanie sama z tym wszystkim, bez Wojtka, który miał zamiar niedługo
wyjechać, spędzała jej sen z powiek już od dłuższego czasu. Nie chciała tego,
nie chciała się z nim rozstawać… Nie teraz… Kiedy był jej tak potrzebny… Nerwowo
machnęła ręką i starła niesforną łzę, która sunęła wzdłuż jej podbródka.
-Aż tak żal ci stąd wyjeżdżać? – Spytał Wojtek z uśmiechem,
kiedy znudziło mu się pluskanie w wodzie z Andrzejem. Mina mu zrzedła, kiedy
ujrzał smutek w jej oczach.
–Hej… Co się dzieje? – Dodał czule i usiadł za nią,
obejmując ją ramionami.
-Nie chcę żebyś wyjeżdżał. – Powiedziała tępo Nina.
-Dobrze wiesz, że muszę. – Złożył delikatny pocałunek na jej
szyi.
-Zostawisz mnie? - Nawet nie drgnęła zadając to pytanie,
odpowiedziała jej cisza. Westchnęła. Po chwili poczuła jak Włodarczyk jeszcze
bardziej ją do siebie przyciska.
-Wyjedź ze mną. – Wyszeptał do jej ucha i ucałował je.
O 22:00 mieli lot
powrotny, który przebiegł bez żadnych problemów. Wylądowali na lotnisku w Łodzi
kilka minut przed świtem.
Poniedziałek
Majka wstała o 9:00.
Nina jeszcze spała, więc blondynka musiała poczekać z opowieściami o Miami.
Choć Nina poszła spać wczesnym rankiem, obudziła się niedługo po Majce.
-No hej! - Zawołała szatynka. Majka podbiegła do
przyjaciółki. Cmok! Cmok!
-Jak było? -Zapytała.
-Wspaniale! Mam aż tysiąc fot! - Powiedziała.
-Błagam najpierw zrób porządne śniadanie, czekam już na twoją
pyszną jajecznicę od 6 dni! - Rzuciła rozżalona Majka.
-Już się robi nieudaczniku! – Zawołała Nina z błyskiem
Master Chefa w oku.
Chwilę potem obie
rozwalone siedziały na kanapie w salonie, jedząc kolejną nową odmianę
jajecznicy. Jednocześnie oglądały też zdjęcia z Miami na laptopie.
-To jest śliczne! – Zawołała Majka, kiedy na ekranie laptopa
pojawiła się Nina siedząc na murku, a w tle znajdowały się palmy.
-Mi też się podoba, za chwilę będzie podbijać facebooka. - Odpowiedziała
panna Tul. Chwilę później posmutniała.
-Ej, co jest? -Spytała Majka.
-Wyprowadzam się do Lubina. -Powiedziała Nina, co zabrzmiało
jak wyrok na ścięcie.
-Co?! No chyba nie! Nie możesz mnie samej zostawić! Lubin
jest na drugim końcu Polski! Oszalałaś?! Tu masz mnie, rodziców, brata!
Dziewczyno, opamiętaj się! - Zagrzmiała niebieskooka.
-Mam też złe wspomnienia, ja po prostu nie zniosę tej
rozłąki z Wojtkiem. – Wyszeptała jej współlokatorka.
-A ten twój ciul to przegina! Podpiepszył mnie Miśkowi i
znowu kolejna awantura! - Majka ciskała piorunami.
-A może to moja wina, co? - Nina także popadła w zły nastrój.
-Nie wiem, ale mogłaś go powstrzymać, jak gadał o tym przez
telefon z Michałem! – Blondynka podniosła głos jeszcze bardziej.
-Dopiero teraz się o tym dowiedziałam! - Próbowała ratować
całą sytuację.
-Celowo próbuje skłócić mnie i Miśka, Ciebie i mnie!
Naprawdę tego nie widzisz? – Starała się otworzyć oczy przyjaciółce.
-Nie teraz przesadziłaś! On nie jest taki, nawet go nie
znasz! - Broniła ukochanego Nina.
-To chyba Ty go nie znasz. Bo jeśli nie wierzysz najlepszej
przyjaciółce, to widocznie nią nie jestem. -Wściekła Majka wyszła z mieszkania
trzaskając drzwiami. Nina została sama ze swoimi rozterkami.
-Jak ona tak
może! - Majka zwierzyła się Ewce.
-Daj jej trochę czasu. Jest zagubiona, została oszukana
przez Karola, teraz ma nowego chłopaka. -Analizowała Ewka.
-Może i masz rację, ale jak ona się wyprowadzi, jak Misiek
ze mną zerwie zostanę sama. - Powiedziała blondynka bliska łez.
-Głuptasie. - Ewka przytuliła ją. -Masz przecież mnie,
Wojtka, rodziców. - Przypomniała jej brunetka.
-Wiem, mam wielkie szczęście, że mam was. - Powiedziała
Majka.
-A po drugie to skąd wiesz, co zrobi Misiek? - Ewka
spojrzała na kuzynkę.
-Gdybyś go widziała ostatnio... W jego oczach było coś
takiego... Jak by chciał powiedzieć „To koniec!” albo „Zrywam z Tobą!”, był
taki wściekły, nigdy go takiego nie widziałam. – Westchnęła blondynka.
-Ale nie zerwał... A ja wciąż w was wierzę, w wasz związek.
- Próbowała ją podbudować Ewa.
-Też bym chciała w to wierzyć. - Powiedziała Majka.
W tym czasie Nina
poczuła, że jednak nie jest do końca uczciwa wobec Majki i przed swoim wyjazdem
postanowiła załatwić jedną bardzo ważną sprawę. Bez zastanowienia chwyciła
torebkę i telefon. Wyszła z mieszkania i ruszyła w stronę postoju taksówek.
-Dzień dobry. Proszę na Roweckiego 18. - Powiedziała do
taksówkarza.
-Dzień dobry. - Odpowiedział mężczyzna i ruszył. Zatrzymał
się przy domu Winiarskiego.
-Dziękuje, proszę nie czekać, poradzę sobie. - Powiedziała
Nina i wcisnęła taksówkarzowi 30 zł. Wyszła z samochodu i zadzwoniła domofonem.
-Cześć, tu Nina Tul. Otwieraj natychmiast! -Zawołała. Michał
posłusznie otworzył furtkę elektronicznie. Nina weszła do domu bez pukania w
drzwi wejściowe.
-Co Ty do cholery wyprawiasz?! –Ciskała w niego piorunami.
-Eee, nic? - Wydukał zaskoczony Winiarski.
-Człowieku ty się lecz! Do reszty zgłupiałeś! Masz fajną
Majkę to się w kłótnie bawisz! I jakieś zazdrości! Przez Ciebie ryczy po
kątach! - Dziewczyna ubarwiła nieco historyjkę.
-Mam podstawy do bycia o nią zazdrosnym. - Bronił się
Michał.
-Nie masz! Nic nie masz! Rusz dupę kup jej Raffaello, bo
lubi! Bukiet róż, tylko koniecznie czerwone! Tak to powinno wystarczyć. - Gestykulowała
szatynka.
-Dobra, ale jedziesz ze mną. -Michał wskazał na nią palcem.
-No jasne. -Zielonooka od razu się zgodziła.
Była już po 18:00.
Kiedy Majka szła do domu od Ewki. Weszła
do mieszkania. Niny nigdzie nie było. Z resztą, co się dziwić, po tych
wszystkich kłótniach, nawet ona nie miała ochoty tu wracać. Zmęczona całym
dniem, bezwładnie opadła na sofę. Zaburczało jej w brzuchu. Brak współlokatorki
coraz bardziej dawał jej się we znaki. Mimo wszystko, mimo tym ciągłym kłótnią
i aferą, miała ochotę po prostu jej się wyżalić. Westchnęła, kiedy usłyszała
dzwonek u drzwi. Tempo spojrzała na telewizor. Nie miała zamiaru otworzyć.
Głuchą ciszę przerwał szczęk zamka. Blondynka doszła do wniosku, że Nina po raz
setny podziała gdzieś swoje klucze i nie mogła ich znaleźć.
- No idź! Mam cię tam zaprowadzić z rączkę! - Usłyszała krzyk przyjaciółki z korytarza i
z prędkością światła do salonu, dosłownie wpadł Michał. Majka zerwała się z
kanapy jak poparzona. – Uwaga! Mamy włamywacza! – Zawołała z uśmiechem Nina i
zniknęła w swoim pokoju. – Masz to naprawić… Bo inaczej cię zniszczę! –
Spojrzała wrogo na Winiarskiego. Ten stał z miną niewiniątka, trzymając przed
sobą bukiet róż.
- A pan, w jakiej sprawie? – Zaczęła sztywno Majka i
odwróciła wzrok w drugą stronę.
- Majka… - Zaczął szeptem Michał. Podszedł bliżej i wręczył
jej kwiaty. – Chciałem cię przeprosić… To wszystko… Jakoś nam się nie układa… Gdzieś to
spieszyłem…. Ale już nawet nie wiem, w którym momencie… Możesz mnie mieć za
kompletnego dupka, ale… Nie umiem nas przekreślić… - Mówił z drżącym głosem.
Blondynka w końcu się przełamała i spojrzała na jego oczy. Widać to naprawdę go
trapiło. – Po prostu cię kocham. – Dodał i usilnie przyglądał się jej twarzy.
Żadnej reakcji, żadnego uśmiechu. Nadal patrzyła na niego z hardą miną pani
dyrektor Ludwiczak. Wiedział, że jest na straconej pozycji. Wciągnął powietrze
do płuc i ruszył w kierunku wyjścia. Majka nadal nie wykonała żadnego ruchu.
Nadal to do niej nie docierało. Ta chora sytuacja, czy Nina zrobiła jej to na
złość? Czy Michałowi do reszty odbiło? Tego nie wiedziała, miała jednak
pewność, że tak ważna osoba jak Winiarski właśnie znika z jej życia. Niedbale
machnęła róże na sofę i biegiem pokonała klatkę schodową. Złapała go dopiero
przy głównych drzwiach. Bez zastanowienia rzuciła mu się na szyję.
- Ja ciebie też… Nie zapominaj o tym…
Nie, nie... Wcale nie pomyliły mi się dni tygodnia.... Ale w związku z jutrzejszym meczem siatkówki premiera rozdziału przypada na dzisiaj. :D Szykują się zmiany i to duże... Przewrócimy życie dziewczyn do góry nogami... Zapraszamy w przyszłym tygodniu! :D
A jutro wszyscy siadamy przed telewizorami i kibicujemy naszym! SEZON REPREZENTACYJNY ROZPOCZĘTY!!! :D :D :D
A jutro wszyscy siadamy przed telewizorami i kibicujemy naszym! SEZON REPREZENTACYJNY ROZPOCZĘTY!!! :D :D :D