piątek, 15 maja 2015

Rozdział XV







   Czwartek wieczór.

   Obie dziewczyny nie odzywały się do siebie od kilku dni. Żadna nie chciała zrobić pierwszego kroku. Dziś było jak zawsze.  Majka wymieniała sms-y z Ewką, a Nina oglądała jakiś meksykański serial.

-Ja Cię przepraszam... -Rzuciła blondynka stając obok współlokatorki. Nina odwróciła się w jej stronę.

-Za? – Nadal nie zwracała na nią uwagi. Niebieskooka wręczyła jej Raffaello.

 -Za tę kłótnię... Przecież obie wiemy, że to bez sensu... Po prostu czasem daj mi w czachę, jak za dużo gadam. -Powiedziała z lekkim uśmiechem.

-Dziękuje, nie trzeba było! - Odpowiedziała szatynka.

-Trzeba, trzeba. - Wyrzuciła Majka i przytuliła przyjaciółkę.



   Następnego dnia rano, obie wstały w o wiele lepszych humorach niż zwykle. Wreszcie się do siebie odzywały. Znów było tak samo jak dawniej.

-Jak tam w pracy Pani Dyrektor? -Spytała zielonooka.

-No wiesz, jakoś leci. Strasznie zaniedbałam Miśka już ponad tydzień się nie widzieliśmy. - Przyznała Majka.

-Jak tam możesz! Oj panno Ludwiczak, w ten weekend won na randkę! - Pouczyła ją Nina.

-Nie wiem. Niech on się postara, sam zaprosi. - Rzuciła blondynka.

Biegiem zjadły śniadanie i każda z nich ruszyła do pracy.



   Majka właśnie wysiadała z samochodu, kiedy zaczepiła ją asystentka Prezesa.

-Świetnie Pani wygląda Pani Dyrektor! - Powiedziała brunetka.

-Dziękuje Natalia. Co tam u Prezesa? - Spytała Majka.

-Wie Pani Dyrektor. Szykuje się awans! Na Dyrektora działu od spraw reklamacji. -Przekazała newsa asystentka.

-Naprawdę? Jeszcze nie słyszałam, o tym, ale wiesz Natalia ja i tak jestem zadowolona z marketingu. A z resztą reklamacje nie należą do łatwiejszych działów. - Stwierdziła Majka.

-Zgadza się Pani Dyrektor. - Przytaknęła Natalia.



   -Cześć Kaśka!? -Rzuciła Dyrektorka spotykając w windzie swoją asystentkę.

-Dzień dobry. Tak w przyszłym miesiącu szykuje się delegacja, do Krakowa! -Katarzyna cała kipiała ze szczęścia.

-Do Krakowa? Pawlikowska, musimy tam jechać. - Brzmiało to jak rozkaz.

-Tak jest Pani Dyrektor. Aktualnie jesteśmy jednym z lepszych działów. Mamy spore szanse. Dziś zaczynamy od podpisania dokumentów, a potem spotkanie w dziele zarządu. - Przypomniała dziewczyna.

-Dobrze Kasia. Dzięki. Wezwij mnie na czas. - Upomniała ją niebieskooka i weszła do swojego gabinetu.



   -No no Stempel, a Ty co tak elegancko? - Spytała Nina wchodząc do zakładu.

-Mam randkę... Z Moniką... - Wydukał fryzjer.

-No Stempel! Szalejesz! Brawo! - Pochwaliła go szczerze.

-Ale widzę, że i Ty masz lepszy humor. - Powiedział szczęśliwy chłopak.

-Tak, wiesz pogodziłam się z Majką. A to było dla mnie bardzo ważne. - Rzuciła promiennie szatynka.

-I wiesz, co jakby coś Cię gryzło, to spokojnie możesz mi o tym powiedzieć. -Odpowiedział.

-Dobrze psiapsióło. - Nina wytknęła język.

-Śmiej się dalej... -Zakpił Stempel i  oboje wybuchnęli śmiechem.

Było słychać otwierające się drzwi. Pierwsza klientka już przyszła.



   W tym czasie Majka wróciła ze spotkania z zarządem.

-I jak poszło? -Spytała Kasia.

-No wiesz, pierwsze takie spotkanie z innymi dyrektorami i wiceprezesem. Ogólnie rzecz biorąc prawdziwy, męski świat. - Stwierdziła Majka.

-Męski? – Asystentka była wyraźnie zdziwiona.

-Wiesz wyobraź sobie, że poza mną są aż dwie Dyrektorki na dziesięciu facetów. - Powiedziała niebieskooka.

-Naprawdę? Mamy, z kim rywalizować. - Zauważyła Pawlikowska.

- I najważniejsze! Pochwalili nas! Kaśka, pochwalili nasz dział! Wiceprezes! Za gotowość do pracy i atmosferę. - Majka cały czas się uśmiechała.

-Wspaniale! -Dziewczyna z wrażenia nie umiała nic powiedzieć.

-A teraz idź mi po lunch, jakąś sałatkę i sok pomarańczowy. - Powiedziała szefowa i wręczyła Kaśce portmonetkę.



   Przez dłuższy czas telefon Niny nie dawał jej spokojnie pracować, a co gorsza się skupić.W końcu znalazła chwilkę i niczym dzikie zwierzę rzuciła się na komórkę.

-Halo? – Odezwała się standardowo, numer był zastrzeżony.

-Cześć Nina wyjdź przed salon. Czekam. - Usłyszała w słuchawce męski głos.

-Stempel wychodzę na 5 minut! - Zawołała szatynka i wyszła. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła. Nieopodal stał Włodarczyk.

-Wojtek? A co Ty tu robisz? – Spytała zdziwiona.

-Chciałem Cię zobaczyć, a akurat tak się składa, że tędy przechodziłem. - Powiedział chłopak i utkwił wzrok w jej zielonych oczach.

-Zobaczyć mnie, po co? -Nina nic nie rozumiała.

Nagle on złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Blisko. Bardzo blisko. Czuła na swoich policzkach każdy jego oddech. A on… Pocałował ją. Delikatnie, niepewnie… Karol całował zupełnie inaczej… Lepiej? Teraz nie mogła o tym myśleć.  Może to, dlatego, że był pierwszym chłopakiem po Jarku? A może po prostu był lepszy niż Włodi? Z pewnością bardzo się różnili.

-Przyjdziesz w niedzielę na mecz? –Spytał brązowooki  i wyciągnął w jej kierunku bilet na czwarte spotkanie Skry z Jastrzębskim Węglem.

-Pewnie, że tak. - Dziewczyna od razu się zgodziła.

-Nie chcę Cię zatrzymywać, leć. - Ucałował ją na pożegnanie.

-Dzięki. Do zobaczenia. – Rzuciła uśmiechnięta i biegiem ruszyła do salonu.



   Wieczorem po pracy obie z Majką nie były skore do zwierzeń, to pierwszy wieczór od pogodzenia. Jednak atmosfera była o wiele lepsza. Obie żartowały i się śmiały.

-Idę na mecz. – Zawołała Nina i padła na fotel, zarzucając nogi na oparcie.

-Naprawdę? Kiedy? Skąd masz bilet? - Spytała blondynka połykając ostatnią łyżkę owocowych muslii.

-Dostałam dziś od Włodarczyka. Był u mnie pod salonem. - Odpowiedziała zielonooka jak by nigdy nic.

-Naprawdę? Ojj… Widzę, że coś się kroi, panno Tul! -Powiedziała śmiejąc się Majka.

-Może i tak. – Nina puściła w jej stronę oko i zwiesiła głowę usiłując zobaczyć, co dzieje się na ekranie telewizora. Blondynka tylko przewróciła oczami.

- Gorzej niż z dzieckiem. – Powiedziała pod nosem. Nagle telefon Majki zabrzęczał.

-Cześć Majuś. - Usłyszała głos Miśka.

-Majuś, powiadasz? Nie odzywałeś się cały tydzień! - Rzuciła zła Majka.

-Ej no Ty też. - Zaczął Michał.

-Doprawdy? Wiesz ile mam roboty. Dopiero jutro mam wolne, bo sobota. – Broniła swej racji stylistka.

-No właśnie, dlatego dzwonię, chcę Cię zaprosić na weekend ze mną i Olkiem u mnie w domu. -Zaproponował Winiarski.

-Tak? Dobra, niech będzie. Jutro czekam na Ciebie o 11:00 pod drzwiami. - Majka jak zwykle rzeczowa.

-Oczywiście Pani Dyrektor, będę punktualnie. - Stwierdził Michał.

-Cieszę się, a teraz dobranoc Panie Winiarski. - Rzuciła Majka.

-Dobranoc żyleto. - Siatkarz parsknął śmiechem do słuchawki i rozłączył sie.

-Dobranoc żyleto? -Nina zwijała się ze śmiechu.

-Yhhh! Ty podsłuchiwaczu! - Zaczęła Majka, która nie zauważyła stojącej za sobą przyjaciółki. -Mówiłam, psychopata!

-Oj tam psychopata. Zadowolić Ciebie to po prostu... - Zielonooka szukała odpowiedniego słowa.

-Zadowolić mnie to tak jak wygrać w Totka wiem! - Zawołała Majka.

-Dobry diss. -Pochwaliła ją współlokatorka.



   Następnego dnia rano obie leniwie zwlekły się z łóżek.

- Na śniadanie mogą być płatki? – Zawołała Nina stojąc w kuchni.

-No jasne, że tak. -Przytaknęła Majka. Poszła do łazienki, wykonała delikatny makijaż i uczesała włosy. Ubrała się w getry i bluzkę. Potem weszła do kuchni. Nina, która całe dnie potrafiła łazić w pidżamie, w swoim tradycyjnym stroju wlewała mleko do miseczek.

-No szalona. Całkiem nieźle wyglądasz! Weź tę fajną czarną kurtkę z krótszym rękawem i tą nową torebkę i wymiatasz! – Ekscytowała Nina.

-Dzięki. Miało być bez szału. – Odpowiedziała z uśmiechem Majka.

-Co taka przygnębiona? - Nina spojrzała na przyjaciółkę.

-Nic... Po prostu ostatnio jakoś blado wyglądasz nie myślałaś, żeby zrobić morfologię? Albo jakieś badania?  -Spytała Majka.

-No wiesz, ostatnio mam problemy... Muszę iść do ginekologa. Ostatnio mam pewne zaniki w trakcie cyklu.  Ale pójdę później… Bo najbliższa wizyta bez skierowania odbyła by się dopiero za miesiąc. -Przyznała Nina.

-Idiotko! Przecież wiesz, że mam asystentkę, ona wszystko załatwi. Asystenci są od spraw i prywatnych i służbowych. Ty nie masz czasu, Kaśka ma. - Rzuciła Majka.

-Dzięki. No i co ja bym bez Ciebie zrobiła? – Odpowiedziała szatynka, teatralnie rozkładając ręce.

-Zginęła. – Stwierdziła szybko niebieskooka. -Śpiesz się z śniadaniem! Już 10:00! –Przypomniała.



Godzinę później pod ich drzwiami pojawił się Michał

-Masz ją! I oddaj mi  w niedzielę na wieczór! - Nina niemal wypchała współlokatorkę z mieszkania.

-No postaram się. Przyjmuję wyzwanie. - Odpowiedział z uśmiechem Michał.

-Wreszcie chata dla mnie. - Syknęła Nina po cichu, kiedy była już sama.



    Majka i Michał zjechali windą na dół i ruszyli w stronę parkingu.

-Olek wie, że będę? - Spytała blondynka.

-Tak, mówiłem mu. - Odpowiedział ze spokojem Winiarski.

-Jest u Ciebie, czy jedziemy go odebrać? - Rzuciła niebieskooka.

-Dagmara przywiozła go wczoraj wieczorem, a teraz podrzuciłem go do kolegi. A jak u Ciebie w pracy? -Obrócił rozmowę Michał.

-Jakoś leci. Te pierwsze tygodnie są straszne, ale to kwestia przyzwyczajenia. - Odpowiedziała obojętnie.

-To dlatego nie masz dla nas czasu. - Stwierdził Winiarski.

-Masz mi zamiar teraz to wytykać. - Skomentowała zgryźliwie.

-Nie, nie będę złośliwy. – Urwał kłótnię siatkarz.

   Wsiedli do samochodu i odjechali. Po drodze odebrali Oliwera od kolegi.

-I co będziemy robić w ten weekend? - Spytał z entuzjazmem Olek.

-Siedzieć w domu. -Odpowiedział Michał i uśmiechnął się, ponieważ znał reakcję syna.

-O nie. Żadnego domu. - Zaprotestował Oli.

-Możemy iść na plac zabaw. - Rzuciła Majka.

-Lepszy pomysł. - Pochwalił ją chłopiec.



    W tym samym czasie Nina już planowała sobie sobotni wieczór.

-Cześć Arek! Tu siostra! Co robisz? Masz ochotę wpaść? - Rzuciła entuzjastycznie.

-Hej, nie mam planów. Mogę przyjechać. - Zawołał zadowolony.

-Mam chatę bez Majki to, co powiesz na kakałko i karaoke? - Zaproponowała z uśmiechem na ustach.

-Jak za dawnych lat! Jak najbardziej! Będę o 17:00. – Odpowiedział, wyraźnie zadowolony z propozycji.

-Do zobaczyska! - Pożegnała brata.

-Do wieczora. -Usłyszała po chwili.



    W pewnym momencie Winiarski podskoczył na kanapie jak poparzony.

-O kurczę! Słuchaj Majka dzisiaj mam bardzo ważny trening przed niedzielnym meczem z Jastrzębiem, tylko 2 godzinki. Zajmiesz się Olim? -Spytał.

-A możemy jechać z Tobą? Popatrzę jak grasz, pogadam sobie z Karolem. - Rzuciła sparaliżowana.

-No w sumie to nie jest głupi pomysł. - Przytaknął jej Michał. Wbiegł na górę do sypialni i spakował strój w torbę treningową. Wrócił z powrotem na dół. -No ja już jestem gotowy! - Zawołał. Majka założyła wiosenną kurtkę i chwyciła czarną torebkę. Złapała Oliwera za rękę i wyszli. Sprawnie wsiedli do samochodu i chwilę potem byli już na Energii. Kiedy weszli do środka wszyscy zaczęli im się przyglądać, a Majka zaczęła żałować, że w ogóle chciała tu przyjechać. Z kolei Michał witał się ze wszystkimi po kolei.

-Cześć. -Wydukał Karol.

-No witaj Karol. - Przywitała go Majka. Chwilę później podeszli też Wrona i Conte, więc rozmowa się urwała. Potem pojawił się sam Falasca i wszyscy musieli wejść na halę.



   Kiedy Wąski zszedł z boiska od razu przysiadł się do Majki.

-Co u Niny? - Spytał.

-No cóż trzyma się lepiej niż przypuszczałam. Myślałam, wiesz, że... Będzie ryczeć i inne takie… Nawet się solidnie pokłóciłyśmy... - Przyznała blondynka.

-Naprawdę, o co? - Rzucił Wąski.

-Wiesz miałam gorszy dzień w pracy i wyżyłam się na niej, że jest nieodpowiedzialna, zmienna i inne takie... -Powiedziała ze wstydem niebieskooka.

-Każdy ma gorsze dni... -Odpowiedział Kłos.

-A ja nie wierzę.. Że mogłeś coś takiego zrobić... - Wymknęło się Majce.

-Ja sam w to nie wierzę, czemu Olka wcześniej mi tego nie powiedziała... To już piąty miesiąc… Przecież dziecko urodzi się już we wrześniu. -Stwierdził smutno.

-Będziesz tatusiem... -Starała się go pocieszyć.

-Taa... I Nina już mnie nie chce, a ja naprawdę... Nie wiem... Wiedziałem przecież 3 tygodnie wcześniej, że Olka jest w ciąży... Mogłem jej powiedzieć… Może by to wszystko inaczej się potoczyło… -Rzucił załamany.

-Byłeś w szoku, to normalne. - Powiedziała blondynka. Rozmowa się urwała, bo Wrona zszedł z boiska i znów Kłos musiał wejść w jego miejsce.

-Muszę Ci coś powiedzieć. - Andrzej usiadł koło dziewczyny.

-Dzisiaj jest jakiś kącik zwierzeń, czy co? - Prychnęła panna Ludwiczak.

-Raczej nie. Ostatnio dużo się dzieje. Posłuchaj, Włodarczyk jest jednym z przyjaciół Karola po za nim ma jeszcze mnie i Michała, no i trochę koleguje się z Wlazłym. Wojtek zakochał się w Ninie. Karol nic nie wie, ale błagam nie mów nic nikomu. To sekret… Ale sądzę, że ty powinnaś wiedzieć… Przyjaźnisz się z Niną…  -Opowiedział jej historyjkę Wrona.

-Naprawdę? Od kiedy się spotykają? - Spytała Majka.

-Z tego, co wiem, to zaprosił ją na mecz, taka pierwsza randka. - Odpowiedział Andrzej. Majka tylko kiwnęła głową i podziękowała za istotne informacje.



   Trening się skończył o 13.30.

-Co powiecie na lunch? -Rzucił Winiarski.

-No chętnie. Może restauracja... -Zaczęła Majka.

-O nie znowu mnie wywleczesz, tam gdzie są same sałatki i zdrowa żywność. Jedziemy do M'c Donalds! - Zawołał Michał.

-I kto to mówi? Sportowiec? – Prychnęła niebieskooka.

-Raz kiedyś można. - Powiedział z uśmiechem na twarzy.



   Zgodnie z postanowieniem Miśka, cała trójka wylądowała w M'c.

-Bierzesz tylko kawę? - Spytał zdziwiony Michał.

-Tak, nie jestem głodna, a kawa dobrze mi zrobi. - Rzuciła beztrosko.

Kiedy Michał i Oli zjedli swoje porcje, wrócili do domu. Nagle zadzwonił telefon Majki.  

-Kaśka? Co się dzieje? Spokojnie. Jeszcze raz powoli. - Zaczęła Dyrektorka. Michał przyjrzał  jej się uważniej.

-Jaka impreza? Czemu ja nic nie wiem? – Rzuciła zła blondynka.

-Dobra będę. Jakie zaproszenie? - Spytała. -Przyjadę sama. Cześć. – Stwierdziła szybko.

-Jaka impreza? – Spytał Winiarski.

-Służbowa, bo jest dużo nowych pracowników, taki bankiet zapoznawczy. - Wyjaśniła Majka.

-Dostałaś zaproszenie z osobą towarzyszącą... - Upomniał ją siatkarz.

-No i co z tego? I tak idę sama. - Odpowiedziała blondynka.

-Sama? A nie uważasz, że chyba coś już zmieniło się w Twoim życiu... - Zaczął Winiarski.

-To, że jesteśmy razem, nie oznacza chyba, że muszę Ciebie za sobą wszędzie wlec! – Krzyknęła.

-Naprawdę? A ja myślałem, że związek do czegoś zobowiązuje. - Przypomniał Michał.

-A mi się wydaje, że Ty mnie traktujesz jak żonę, którą nie jestem! I źle myślałeś, na imprezy służbowe chodzę sama. - Stwierdziła szybko stylistka. Chwyciła swoją torebkę i wychodząc trzasnęła drzwiami.

-Co się stało? - Oli wyszedł ze swojego pokoju.

-Nic, tylko trochę pokłóciliśmy się z Majką. - Powiedział gładząc czuprynę syna.



    W tym czasie Nina w zupełności przygotowana na odwiedziny brata w ogóle nie spodziewała się Majki.

-Co Ty tu robisz!? -Spytała Nina, kiedy przyjaciółka weszła do mieszkania.

-Mieszkam chyba tu nie? Mam imprezę służbową w pracy i tak pokłóciłam się z Michałem. – Rzuciła poirytowana blondynka.

-O co? – Jej współlokatorka teatralnie przewróciła oczami.

-O nasz związek, taka tam fanaberia. Musisz mnie uczesać, umalować i pomóc mi wybrać sukienkę. -Powiedziała blondynka.

-No jasne zajmę się tym. Siadaj. Zaraz weźmiemy cię w obroty. - Powiedziała Nina.



   Była już 17:10, kiedy Arek wreszcie dotarł do mieszkania dziewczyn.

-Cześć.  -Rzucił w stronę pustego korytarza.

-Jestem, jestem! - Dosłyszał krzyk siostry z łazienki.

-Pani Dyrektor gotowe! - Stwierdziła Nina, kiedy Majka z piękną fryzurą, lekkim makijażem w cudownej sukience stała przed lustrem.

-Wow! - Powiedział Arek, gdy zobaczył Majkę.

-No nie! Nina mówiłam, że przesadziłaś, zmienię tę kieckę! -Szarpała się blondynka.

-Nic nie zmieniaj! Wyglądasz na taką posadę. -Stwierdził Arek.

-Dzięki. – Rzuciła przelotem.

-Może Cię odwiozę? Bo wiesz, nie wypada, Pani Dyrektor bez taksówkarza. - Powiedział szczerząc się brat przyjaciółki.

-On ma rację. Zawieziemy Cię. -Nie dała za wygraną Nina.





   Chwilę potem byli już wszyscy w samochodzie Arka.

-Nie wysiadaj. - Rozkazał Majce kierowca. Zdziwiona dziewczyna postanowiła, więc nie wychylać nosa zza samochodu. W tym czasie Arek wysiadł i teatralnym gestem otworzył drzwi Majce.

-Miłego wieczoru. -Zapozował udając szofera.

-Dzięki głupole, kocham was. - Pożegnała ich i ruszyła  w kierunku drzwi.



   Wszystko było tak pięknie udekorowane, że aż Majka nie mogła uwierzyć, gdzie się znajduje. Wszystkie te efekty były takie wspaniałe. Stoły pełne jedzenia. Kelnerzy poubierani na czarno. Roznosili lampki wina. W pewnym momencie szefowa zauważyła Katarzynę, zupełnie jej nie poznała. Pawlikowska miała pięknie podpięte włosy i cudny, lekki makijaż. Wszystko uwieńczone zostało elegancką granatową sukienką oraz granatowymi obcasami.

- Wow! Katarzyna taka śliczna! - Zawołała, kiedy podeszła do asystentki.

-Dziękuje Pani Dyrektor. Cudna sukienka! – Skomentowała strój dyrektorki.

-A to ta Nina wariatka. Nie spóźniałam się przypadkiem? - Spytała blondynka.

-Nie jest Pani na czas. - Odpowiedziała Kasia. Majka na chwilę nieco oddaliła się od swojego działu i zaczęła spacerować między stołami.

-Białe, czy czerwone Pani Dyrektor? -Odezwał się mężczyzna, którego dziewczyna widziała po raz pierwszy.

-Czerwone. - Odpowiedziała zaskoczona. Obcy mężczyzna wziął od kelnera dwie lampki czerwonego wina.

-Łukasz Mazur. - Wyciągnął rękę przystojny, wysoki, brunet.

-Majka Ludwiczak. – Uścisnęła jego dłoń.

-Jesteś Dyrektorką... - Urwał Łukasz.

-Marketingu, a Ty? - Spytała niebieskooka.

-Ja wygrałem konkurs na Dyrektora reklamacji.

-Naprawdę, już po? Nawet nie wiedziałam, no cóż gratuluję. - Powiedziała Majka.

-Przyszłaś sama? - Spytał.

-No tak. Nawet dostałam kazanie od mojego chłopaka. Ale to impreza służbowa, a nie rodzinna, więc przyszłam sama. A Ty, czemu sam? – Niebieskooka rozejrzała się na boki.

-Ja sam, bo jestem sam.  -Uśmiechnął się jej rozmówca.



     W czasie nieobecności Majki. Nina i jej brat-Arek wykorzystywali ten czas w najlepsze. Pierwszą rzeczą, którą zrobili, było znalezienie płyty karaoke z piosenkami. Potem Nina zrobiła w kuchni kakao.

-Może być disco polo? - Spytał jej brat.

-Emm, no cóż przeżyję. - Przytaknęła z uśmiechem. Usiedli wygodnie na kanapie w salonie, pijąc kakao i śpiewając piosenki. O ile można to było nazwać śpiewem.  Było tak jak za dawnych lat, kiedy jeszcze mieszkali razem w Łodzi i w weekendy, kiedy nie było ojca siadali i śpiewali.

-O! Szalona ruda! Lecimy! -Zawołała entuzjastycznie Nina.

- Mogłabyś się zafarbować na teki kolor. – Spojrzał na nią z uśmiechem Arek.

- Nie dzięki! Starczy, że jestem szalona! – Rzuciła w niego poduszką. Krótki wstęp i rozgrzanie gardeł i już rodzeństwo Tul śpiewało takie hity jak „Daj mi tę noc”, „Ruda tańczy jak szalona”, „Wymarzona”, „Miód, malina” i inne. Co chwilę, jedno przeszkadzało drugiemu, celowo zmieniając tekst. W gruncie rzeczy w krótkim czasie powstały dziesiątki nowych piosenek. Mimo wszystko trzeba było przyznać, że Nina i Arek to idealny duet. Oboje od przedszkola uwielbiali śpiewać. Szkolny chór, prywatne nauczanie, festiwale, konkursy. Rodzice nie szczędzili pieniędzy na ich rozwój. Po niecałej godzinie odezwał się telefon Niny.

-No Majka i jak tam? – Rzuciła wesoło szatynka.

-Błagam, przyjedźcie już po mnie! - Zawołała zrozpaczona rozmówczyni.

-Aż tak źle? - Spytała Nina.

-Nie no jest miło. Potem Ci opowiem. – Rozłączyła się.

-No szoferze musimy odebrać Majkę. - Powiedziała Nina do Arka.



   Chwilę później już znajdowali się pod biurowcem FOLK DESIGN.

-Co tak szybko Cię zmyło? - Nina chciała znać powód.

-Raczej kto!? Łukasz Mazur! Straszne natrętny typ. - Skomentowała Majka.

-No proszę! Miśka nie ma, a za Tobą już inni latają. – Parsknęła szatynka.

-Cicho! Zmyłam się i tyle byłam prawie dwie godziny, wystarczy. -Stwierdziła stylistka.



   Niedziela rano.

-Boże! Już 10:00!?  - Zawołała Nina, kiedy wygramoliła się z łóżka. Majka siedziała na krześle w kuchni czekając na kawę z ekspresu. -Co zamierzasz dzisiaj robić? -Spytała Nina współlokatorkę.

-Nie mam pojęcia. Chyba nic. - Stwierdziła zaspana.

-Aha, jak zwykle precyzyjna. Ja jadę już o 13:00. Do Jastrzębia kawał drogi. – Uśmiechnęła się szeroko.

-A może mi opowiesz mi coś o Tobie i Włodarczyku? - Zaproponowała Majka.

-Słyszałaś już o tym? No tak mamy wspólnych znajomych ze Skry. Zaproponował mi mecz i raz się całowaliśmy. Nic pewnego. – Mówiła bez przekonania Nina, po czym przewróciła oczami.

- Wow! Szalona. - Skomentowała. Po czym wróciła do swej kawy, a jej współlokatorka wzięła się za oblężenie łazienki.



   Punktualnie o 12:30 Nina opuściła mieszkanie i udała się pod Energię. Wszyscy siatkarze byli już na miejscu, w tym Karol. Nina szybko go zignorowała i od razu podeszła do Włodarczyka. Gdy wkroczyła pomiędzy siatkarzy od razu wybuchła głośna wrzawa. Nina była dziewczyną, której nie dało się nie lubić, a że natura nie poskąpiła jej urody, to sama zainteresowana w towarzystwie męskim czuła się wręcz wybornie.

  Gdy dotarli na miejsce z drżącym sercem wchodziła na halę. Ostatni raz, gdy była na meczu, była chyba najgłośniej dopingującą Karola osobą. Rozejrzała się dookoła i wygodnie rozsiadła na swoim miejscu. Siedziała w pierwszym sektorze. Zostało ponad pół godziny do rozpoczęcia meczu. Kibice powoli wypełniali trybuny. Na boisku byli już wszyscy zawodnicy. Nina niby od niechcenia podeszła do bandy i zatrzepotała rzęsami. Ten gest od razu pochwycił Włodarczyk i w okamgnieniu pojawił się obok niej. Ta tylko wspięła się na palce i delikatnie musnęła jego usta.

- Powodzenia. – Wyszeptała i wróciła na swoje miejsce.  Właśnie rozpoczynało się  już czwarte spotkanie Skry z Jastrzębskim Węglem o brąz. Jak na razie stan punktowy wyglądał 2:1 dla Skry. Wszyscy liczyli na to, że już dziś żółto-czarni zawieszą na swej szyi medale.

-Brawo Wojtek! - Wołała uradowana Nina, gdyż Włodarczyk grał dziś 2 okrągłe sety na boisku i szło mu bardzo dobrze. Jednak w siatkówce liczy się gra zespołowa, a nie indywidualna i mimo, wszelkich starań siatkarze Bełchatowa przegrali to starcie 3:2.



-Macie okrągłe 20 minut na posiłek. -Rzucił Falasca.

- Umm… M’c Donalds… Niech żyje zdrowe żarcie. – Zawołała Nina i chwyciła Włodiego za rękę. Karol nie mógł na to patrzeć. Wszystkie wspomnienia z przed tygodnia wróciły, całe to zerwanie to najgorsze, co mogło go spotkać. W M'c usiadł sam. Nieopodal przy stoliku siedziała szczęśliwa para -Nina i Włodarczyk. Pocałowali się, Karola poniosło, ruszył ze swojego stolika i podszedł do zakochanych.

-Nie przeszkadzam… - Spytał ze sztucznym uśmiechem.

-Właściwie to tak... -Powiedział obojętnie Wojtek.

-Doprawdy, taki z Ciebie kumpel, co? Jak tak to przyjaźnisz się ze mną, a teraz uwiodłeś Ninę! -Powiedział ostro Kłos. Jego rozmówca wstał z krzesła.

-Chcesz się bić? – Spytał ze złością.

-Chodź na solo. - Zawołał Karol.

-Przestań idioto! Zawsze musisz wszystko psuć! Idź stąd! - Zagrzmiała Nina rzucając w niego frytką.

Na te słowa Karol nie wiedział, co odpowiedzieć. Nadal nie wierzył, że jeszcze do niedawna jego Nina, jest z innym. I to z jego przyjacielem. Zacisnął pięści i po raz ostatni spojrzał na zakochanych. Odszedł… Po prostu… Jedyne, czego teraz chciał to chwili samotności.


 Hej moje chomiczki! Dużo się dzieje, dużo się zmienia... A to dopiero początek! Mamy masę pomysłów, które co rusz realizujemy! Ciekawostka! To chyba coś dziwnego, ale to pierwszy rozdział w historii tego bloga nie dodany nocą. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz